zagadki

W blogonociePrzemianach Harry’ego Mathewsa, złożonej z krótkiego wprowadzonka, obszernego cytatu początku powieści (pierwsze 3 rozdziały) oraz paru przypisów, pozostało kilka manowcujących drogowskazów.

Na przykład, w przypisie [3] wskazuję na zagnieżdżoną dziwność w ogólnej dziwności zdarzeń, mianowicie zdanie pana Wayla: „Nie, nikt o purpurowych oczach nie może być głupi”. Ale już na początku rozdziału czwartego („Wstępne dociekania”) pada (pozorne) wyjaśnienie:

Dowiedziałem się, dlaczego pan Wayl myślał, że mam purpurowe oczy: był daltonistą.

Piszę „pozorne”, bo nie anihiluje ono wzmianki narratora o „czerwieni jego wewnętrznego oka”.

Albo zagadka tłumacza Przemian, Tomasza Mirkowicza – czemu przełożył oryginalne:

Welcoming me, he [Grent Wayl] said: The cheek of our Bea! pointing to his niece, Miss Beatrice Fod, who, accompanied on the harmonium by her brother Isidore, sang to assembled guestes.

At night when you’re asleep
Without no pants on
Into your tent I’ll creep
Without no pants on

jako:

– Bea śpiewa do niczego! – powiedział, kiedy się ze mną przywitał, wskazując na swoją siostrzenicę, pannę Beatrice Fod. Śpiewała gościom przy akompaniamencie fisharmonii, na której grał jej brat Isidore.

Młodzieńcy strzeżcie się Bordżji,
Gramofon nagle zagadał,
Dla niej nienawiść zgroza,
Gdzie jest Lukrecja, tam biada!

Rozwiązanie tej zagadki (być może) opiera się na literze „B”, pojawiającej się znacząco w Przemianach, a to jako znamię, a to „tatuaż” bądź stygmat (przypomnę, że np. w Szkarłatnej literze Hawthorne’a pojawiało się „A”). Kiedy w oryginale Wayl mówi: „The cheek of our Bea!”, domniemujemy, że użył idiomu „the cheek of (someone)!”, oznaczającego:

An exclamation of shocked disapproval regarding something someone said or did.

A co, jeśli miał na myśli literalnie policzek Beatrice? Ach, jacy jesteśmy uprzywilejowani przez dostęp do baz danych, e‑przeszukiwania tekstów itp. Nie poświęcę paru godzin na odnalezienie w papierowym wydaniu Przemian współczesnej (a nie mitycznej) lokalizacji „B” na twarzy (i: czyjej?). Ale była.

Powody załamania naukowej kariery Beatrice Fod (ginekolożki‐badaczki na Johns Hopkins) wyjaśnione są w rozdziale „Wizyta u Fodów”. Nie wypada mi zdradzać szczegółów. Niemniej, oryginalny czterowers nie jest całkiem od rzeczy.

Co robi Mirkowicz? Pokrętną ekwiwalencję.

„Bea śpiewa do Nietzschego!”

Homofonia w sukurs. Filozof ten komentował Borgiów („nadludzi”). Natomiast piosnka śpiewana przez Beatrice (być może) odnosi się do opery Donizettiego Lukrecja Borgia. Są tam młodzieńcy (Gennaro i Orsino) przestrzegani przez tajemniczego starca, pośród lasu, przed rodem Borgiów. Następują: podejrzenia, trucizna, antidotum, ponowna trucizna; Gennaro zakochany w Lukrecji i podejrzewany (niesłusznie) przez jej męża o bycie kochankiem żony, uratowany przez Lukrecję (jak się okazuje: jego matkę), zamiast zgodnie z jej radą wiać z Wenecji, pojawia się na balu i tam przypadkowo (jednak: przez nią) otruty – ginie.

Zanim to wszakże nastapi, Gennaro mijając pałac książęcy, odłupuje od herbu rodowego „B”, zostaje wymowne „ORGIA”.

W rozdziale „Cyganie” występuje transogenne urządzenie gramofonopodobne. Niemniej, „gramofon zagadał” może też być aluzją do klasycznego angielskiego pisma „Gramophone” (r.zał. 1923), poświęconego recenzjom z (ogólnie) muzyki klasycznej.

* * *

Cały numer 6/1998 (323) „Literatury na Świecie” dedykowany jest Mathewsowi. Zawiera w całości lub obszernych fragmentach utwory HM, jego autobiografię, wywiad z nim (Mirkowicz); mnóstwo dobrego czytania.

Wywiad wszakże (pisze redakcja w przypisie) pochodzi z roku 1984 (czyli 3 lata przed ukazaniem się Przemian po polsku).

We wcześniejszej blogonocie przedstawiałem drobne wyimki rozmowy (z Mathewsem, w redakcji LnŚ), która miała miejsce w październiku 1998, ale została opublikowana w innym, późniejszym numerze LnŚ 3/2000 (344).

W tym drugim wywiadzie Tomasz Mirkowicz spiera się z Mathewsem: uważa, że stosowanie oulipiańskich algorytmów do kreacji prozy wprowadza element losowości, mówi (w tonie zastrzeżenia?): „musisz zdać się na przypadek” (np. wybierając ze słownika wyrazy zgodnie z regułą r + 7). A przecież wtedy jest TM dawno po przełożeniu Przemian, doskonale wie, na przykładzie chromaturge, urządzenia zbudowanego przez malarza Felixa Namque (postaci z powieści), że „losowość” nie jest wędzidłem, a ofertą.

Te opóźnienia w publikowaniu wywiadów, hm. I może Mirkowicz raczej prowokuje Mathewsa do wyjaśnienia w powyższej sprawie, nie przedstawia tu własnych zastrzeżeń, bo ich nie ma.

Byłaby to jakaś przesłanka do stwierdzenia, że te wywiady (a przynajmniej rozmowa druga) wcale się nie odbyły! Są mistyfikacją redakcji LnŚ. Bo rzeczywiście, rozmaite wypowiedzi Mathewsa z numeru z 1998 (i nie mam na myśli wywiadu z TM z [jakoby] 1984, ale inne autorskie teksty HM) wracają w niemal dosłownej, choć skróconej postaci.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *