z Księgami co?

Po ludzkości chodzi świr (stan umysłu, nie osoba), długi ściąga. Natura tego zadłużenia jest niejasna, prawdopodobnie polega na zanurzeniu. Od czasu do czasu ktoś próbuje wynurzyć się z Kultury, pisze Księgę, w której chce zawrzeć Wszystko (czyli, jak lubię kasandryczno‐koheletycznie powtarzać: teksty i uczucia).

Nie sposób nawet Ksiąg wyliczyć, co dopiero przeczytać. Są one mniej lub bardziej strome. Część z nich, łagodniejsza, występuje w przebraniu. Tak jest z Rękopisem znalezionym w Saragossie, kostium pikarejski, z Przemianami [The Conversions] Harry’ego Mathewsa (tu przebrania nie podam, bo ktoś mi rąbnął egzemplarz, ale istnienia jestem pewien, tak mocne było wrażenie sprzed x lat), ze Słownikiem chazarskim Pavića (sam tytuł itd.), w sumie także z Ulissesem (kostium pożyczony, przenicowany, zwielokrotniony, ukryty) czy Życiem. Instrukcją obsługi Pereca (kostium mechanicznego karła schowanego w inkasencie).

Za przykład Księgi emblematycznie stromej niech stanie Finneganów tren. Podaje on w istotną wątpliwość samą możliwość lektury; to dzieło fraktalnie a‑fraktalne, właściwie wielowymiarowy gobelin‐pomnik. Stoi sobie, strzelisty i wewnątrzzmechacony, można wpaść i pozwiedzać, ułamek na raz; metafora zanurzenia‐wynurzenia działa tu również na metaliterackim poziomie. Wiemy, że istnieje, ta świadomość i przeraża, i wystarcza.

Choć ostatnio wymyśliłem praktyczne zastosowanie FW (wracam do tytułu oryginalnego, bo to zastosowanie bardziej uniwersalne). Mianowicie edukację szkolną należy rozpocząć od wymuszenia na uczniach nauki obszernych fragmentów na pamięć (a najlepiej całości). Bo popatrzcie: potem będzie jak znalazł! w tylu istotnych kontekstach!

Niedawno wstępnieczytane Myśliwice, Myśliwice Krzysztofa Bartnickiego to przypadek (może wbrew pozorom) łagodny. Kostium sam czytelnik raczy.

„Zdeszyfrowawszy” (tutaj) drobny strzępek przebrania, zacząłem się wszakże zastanawiać, czy to czynność potrzebna. Bo może to tylko krok w procesie ignotum per ignotum? Na przykład Kocia Biernacka to pewna niewiadoma, atomowy term w makrozłożeniu „relacje między relacjami”; czy podstawienie pod ten znak historycznej postaci Kostki‐Biernackiego coś istotnie zmienia? Co o nim się wie? Poszperamy; odsłoni się nam przecież jedynie kolejny mikroświat ignotum; zysk jaki będzie? („Strawić życie na Księgach”: reakcja autoimmunologiczna, samojedzka.)

Ale przecież bez tego podstawienia nie pokolorują się nam w pełni wcześniej występujące wyrazy, wytłuszczę je niżej:

[...] na pamiątkę szczerych jasnych pól, zanim je gminny chwast zabrunacił, a żmije po wapiennikach się rozsiadły, a dziabeł zwyciężył [...]

I tak źle, i tak niedobrze. A może: i tak nieźle, i tak dobrze?

Księgi zawsze więcej dają pytań niż odpowiedzi.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *