kumy myśliwickie

Ukończywszy lekturę (pierwszą) Myśliwic, Myśliwic, nagrodzonej co właśnie kostką przez literacką Gdynię powieści Krzysi Bartnickiej, chcę zwrócić uwagę na pierwszą wśród równych cechę konstytutywną świata tam przedstawionego (tj. wykreowanego), mianowicie rodzaj.

* * *

Temat zajmuje mnie od dawna.

W 2018 cytowałem tłumaczkę Nádasa, Elżbietę Sobolewską:

W węgierskim nie ma rodzajów, nie ma nawet rodzajników. Można napisać o osobie całe strony, nie wyjawiając jej płci. [...]

z takim komentarzem:

można by Węgrom pozazdrościć, że są uwolnieni od tego językowego przymusu rozróżniania, który na co dzień jedyne właściwie, co robi w XXI wieku, to petryfikuje całe piętra ról społecznych (przymus ich odgrywania), uwikłania w gender itd., itp.

Przymus rozróżniania można zilustrować (rzedniejącymi podobno) wtrętami pojawiającymi się w języku komentatorów sportowych typu „aaaa, czarnoskóry Anglik szczelił goool!” albo „nasz biegacz [ósmy] był pierwszym białym, który minął metę!” (więcej przykładów w blogonocie z 2012 Murzyn) czy dokumentowanym w prozie i publicystyce międzywojennej (ale nadal krzepkim) automatycznym dopowiadaniem przynależności etnicznej / tzw. pochodzenia żydowskiego danej osoby.

Nasz polski język wprowadza przymus rozróżniania płci systemowo. Cecha jedna z wielu (jako określających daną osobę) zostaje językowo wyciągnięta na obowiązkowy plan pierwszy, z całym niedobrodziejstwem inwentarza: uruchamiając („z automatu”) stuleciami nawarstwiane stereotypy dot. ról społecznych (por. niedawny Empuzjon).

W 2019 w blogonocie gęzyk, w całości dotyczącej genderowego wymiaru języka, pisałem:

bezwarunkowo należy poprzeć wszelkie starania o wprowadzanie feminatywów, gdzie się da. Gdzie same użytkowniczki języka tego się domagają. Żeby rozruszać ten zakrzepły relikt, żeby „męskie” przestało z automatu oznaczać „uniwersalne” [...] taki jest wymóg etapu.

ale sam (wyznawałem na koniec) wolałbym (zazdroszcząc nadal Węgrom) świat, w którym po polsku

męskie/żeńskie występowałoby łaciato, losowo, norma językowa wzruszałaby jedynie ramionami („mówcie jak chcecie, precz z konsekwencją, sio ze sztywnością”). W nie tak znów (w wymiarze codzienności) częstych momentach, kiedy rozróżnienie bywałoby istotne, podmiot mówiący (i słyszący) musiałaby natężyć uwagę.

W tle w tych blogonotach przewijał się (świetny) cykl SF‐powieści Ann Leckie, w którym (w przekładzie) konsekwentnie

zastosowano rodzaj żeńskoosobowy: wszystkie występujące tam osoby (ludzkie i nieludzkie) relacjonowane są w rodzaju żeńskim. Tylko z tego powodu (a nie jest to powód jedyny) lektura tych powieści jest niesamowicie stymulująca (do refleksji).

* * *

Członkini kapituły NLG, Dorota Kozicka, jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu (vel wyroku^) przedstawiała w „Tygodniku Powszechnym” tytuły nominowane w kategorii proza; o Myśliwicach, Myśliwicach tak:

W opowieściach myśliwickich kum (a jesteśmy w kobiecym świecie) zapętlają się czasy – historia odkurzacza miesza się z gadaniem o deszczu i kapuście, o naturze wojny, z historią (historiami?) wojen, oblężenia i upadku „domu”, głodu, terroru rewolucyjnej władzy, wprowadzania nowych porządków i spisków. Opowieściami o czasie, postępie, ludzkich losach i życiowych wyborach.

Jednak wcale nie jesteśmy w „kobiecym świecie”! Jesteśmy w świecie „zwykłym”, na który został tylko nałożony prze‐mocny filtr językowy. Obraziłbym autora, sugerując, że ten pomysł żeńskoosobowego przesunięcia to satyryczne nawiązanie do zgrzybiałej Seksmisji Machulskiego (i jej podobnych). Zwłaszcza że zagadnienia związane z owym przesunięciem są bardziej złożone (niż np. u Leckie).

Zastanawiałem się, czy pociągnąć kwestię głębiej; jest bardzo zajmująca. Ale że powieść nie jest jeszcze (jak sądzę) szeroko znana (na co zasługuje bez wątpienia), wybieram stanowisko unikania spoilerów.

Nie będzie jednak spoilerem cytat z samego początku, ze stron 10–11:

Życie najwięcej toczy się u nas w domu, a tam dom twój, gdzie ulica twoja, jak się mówi, a moja nazywała się Pelna, ale przestała, jak już ją mało które pełły, potem Pilna, jak za ruska brali nas z piłami w las, potem Pylna, jak wszystkie gruby fedrowały bez ochyby, a górniki chachały, że Pulna, a ja nazywałam ją dla siebie Palna, na pamiątkę tego domu, co mi się spalił jak we śnie pradawnym, jak w innym życiu, aczkolwiek po dokumentach to ona nazywa się Polna, a jedne mówią, że to na pamiątkę Polski, a inne, że na pamiątkę szczerych jasnych pól, zanim je gminny chwast zabrunacił, a żmije po wapiennikach się rozsiadły, a dziabeł zwyciężył, jak u Koci Biernackiej w książce jej ostatniej, co ją do czytania ze świetlicy miałam, jak świetlica jeszcze była, a ja umiałam czytać, a księgowa na mnie krzywiła się, jakby proswirka utknęła kamieniem w papie, i kiwała palcem, bezecenności czytać takie to lepiej wcale nie czytać, a na poparcie podtykała recenzję biskupy Augusty, co była z Myśliwic, ale umiała uciec do Rzymu i nigdy do nas nie wrócić, więc najwięcej, co o niej wiemy, to od Artiomy z Janowic, co nie tylko pamiętały czasy sprzed tej ucieczki i na własne oczy biskupę widziały, ale umiały pisać ikony, więc oto na ikonie Augusta w czerwieni kardynalskiej, opasła jak tom najświętszy, brwi gęste czarnule, wargi pełne i skupione w milczenie, a nos rzymski i już mało co myśliwicki.

Występujące tu Kocia Biernacka i biskupa Augusta to, odpowiednio, Wacław Kostka‐Biernacki („kat z Berezy Kartuskiej”, ale i autor powieści oraz opowiadań – m.in. Twarda proswirka czy zbiór Djabeł zwycięzca) i August Hlond (jak już pisałem, „autor na wszystko ma pokrycie”).

Przez to przywołanie chcę powiedzieć tyle: już na wstępie autorka przestrzega czytelnika dość przejrzystym kontekstem, aby zachował podczas lektury czujność, a zarazem – by odpiął się od „przymusu rozróżniania”.

Rozumiem ograniczenia objętości i konwencję laudacyjnej formuły, niemniej owo „jesteśmy w kobiecym świecie” Kozickiej może być odczytane b. myląco.

  1. nameste’s avatar

    Na wczorajszym spotkaniu autorskim z K.B. w warszawskiej Najlepszej Księgarni autor łaskawie wspomniał i o mnie [per „pewien bloger”], ale nieco przeinaczył. Nie mówię [powyżej], że żeńskogramatyczne podszycie Myśliwic kamufluje „świat męski”, mówię:

    Jesteśmy w świecie „zwykłym”, na który został tylko nałożony prze‐mocny filtr językowy.

    Oczywiście to najmniej ważne spośród wielorakich i b. ciekawych wypowiedzi KB na tym spotkaniu, niemniej z obowiązku kronikarskiego prostuję.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *