kontent 18

Nowy Kontent #18 jest w swej zawartości różnorodny. W tym określeniu kryją się pozytywy – na małej przestrzeni wiele różnych stylistyk – ale i negatywy. Nierówny poziom i utworów, i komentarzy; nie są wszakże sprzężone: ciekawemu wierszowi towarzyszy spłaszczający komentarz, bywa też odwrotnie: komentarz przeszacowuje.

Jak zwykle wycieczkę ograniczam do wierszy i tematów okołowierszowych (z niejaką ulgą: nie muszę ani słowa w sprawie wycinanek F.M.^).

Zestaw Paweł Harlender (wiersze) – Katarzyna Trzeciak (komentarz) przeskakuję. Nie ciekawi.

Jakąkolwiek satysfakcję z trzech anegdotycznych kawałków Sebastiana Sokołowskiego miażdży w licealnym wypracowaniu Karolina Górnicka („objaśnię wam do dechy”, no ale miejscami przestrzeliwuje; „nadgorliwość jest...” etc.); ciekawe, jak się czuje tak rozwalcowany (a przy tym: wprost czytelny w swoich wierszach) autor.

Za to para Roman Honet – Marcin Świątkowski dobrana korzystnie. Co prawda, sam nie widzę aż „wstrząsającego tragizmu jego wierszy” [], ale doceniam tak szerokość/głębokość Honetowego chwytania świata (także: użytych środków językowych), jak i Świątkowskiego próbę dotarcia do sedna pov RH.

Oś „męska” (u Honeta: „ja się nie tłumaczę, / że to byli mężczyźni, / ja to wiem” – zob. wiersz czterdzieści pięć lat temu otworzyłem oczy), poniekąd pominięta przez – mierzącego się z zagadnieniami ogólniejszymi – Świątkowskiego, rozwija się w zestawie Piotr Borkowski (wiersze) – Michał Koza (komentarz). Tu akurat komentarz jest znacznie ciekawszy od wierszy.

Grupa Szydło – Redakcja: coś tu się dzieje na jakimś wewnętrznym boisku; przeskakuję.

W grupie Onewierszstandy przeszacowujący (choć z zachowaniem dystansu) komentarz Pawła Kaczmarskiego do utworu Gustawa Owczarskiego. Postulat cenzusu 21 lat dla uzyskania biernego prawa publikacyjnego wydaje się tu (przez moment) zasadny.

Przemysław Rojek celebruje dostawianie kolejnych słów (zwłaszcza w pysznie absurdalnym fragmencie 4, dot. „matematycznej elegancji”, w którym banalna arytmetyka prowadzi [zahipnotyzowanego] komentatora do błędu: „dwa wersy pomnożone przez dwa dają cztery dystychy”). Zawsze chętnie czytywałem sympatyczne Rojkowe erupcje. Niemniej jednak tym razem zalecałbym lekturę – skromnego, powściągliwego – wiersza Tomasza Wojtycha bez komentarza.

Adam Pietryga chłoszcze w komentarzu wierszyk Szymona Domańskiego. Oto dydaktyczny wymiar „Kontentu”.

Sonia Nowacka chyba mocno minęła się z wierszem Andrzeja Woźniaka (a pozwala sobie na zdecydowane [negatywne] oceny, wypowiadane nieco protekcjonalnie, czy wręcz „zalecenia redaktorskie”: „Może zrezygnowałabym z dwóch ostatnich wersów pierwszej strofy”, bo „nie bardzo rozumiem funkcję, jaką spełniać ma okołoliteracka dygresja w tym miejscu”; no właśnie).

Przytoczę wiersz w całości (w hiperpoprawnej ortografii):

gonzo

kiedy ciało pijanego mężczyzny
śpiącego na trawie zdobywają kleszcze
jest w tym jakiś rytm
który wydaje ci się że pojmujesz
ale jednak nie pojmujesz bo czytałeś za mało norwida

niebawem on się podnosi i rozgląda wokół
szukając modułu podparcia
niech cię nie zwiedzie subtelność
tego butō przecież wiesz z lekcji anatomii
że dom pali się od środka

kiedy idziecie na zupę wiadomo że ty stawiasz
trupki kleszczy ciągną się po chodniku obok ibisu
jest w tym miłość
ale lekutko
jest w tym mnóstwo różnych braków

Wyraz pominięty: buto [tak w „Kontencie”]; przeoczenie go może prowadzić na manowce. Tymczasem zaś jest to:

zbiorcza nazwa określająca różne rodzaje aktywności i technik tańca [...] Taniec opiera się na improwizacji, tancerz skupia się na każdym szczególe swojego występu, przeżywając bezgranicznie każdy moment. [...] Tatsumi Hijikata w swojej twórczości skupiał się na aspektach cielesnych i wizjach ciała. Odwoływał się do shuaku no bi, czyli ludowej estetyki brzydoty, która również pojawiała się w teatrze Kabuki. Charakterystyczne dla niej są groteska, obnażanie ułomności i śmieszności człowieka. W butō wykorzystywane są elementy popularnych obrzędów ludowych, takich jak trans czy opętanie na przykład w transowym tańcu okina‐mai. [stąd]

Powstrzymam się od własnej interpretacji gonzo, proszę tylko o ponowną lekturę.

* * *

Bardzo też polecam rozmowę Marcina Świątkowskiego ze Szczepanem Kopytem. Fragment:

M.Ś.: A skąd ta niechęć do słowa „projekt”?

Sz.K.: To nie jakaś szczególna niechęć. Po prostu mało mam wspólnego z podejściem koncentrującym się usilnie nad książką poetycką jako całością dalece odrębną od poprzednich i następnych, czy też stanowiącą etap jakiegoś cyklu książkowego. Bardzo rzadko przyjmuję zlecenia na wiersz (wokół czegoś, na jakąś rocznicę) i nie wyobrażam sobie wydzielenia wcześniej samemu sobie ściśle tematu, grupowania wierszy do odrębnych szuflad/katalogów jako substratów kolejnych projektów. Działam dość intuicyjnie. Z doświadczenia (ale może też nieco intuitywnego założenia, jak kto woli) wolę te teksty, w których widać napięcia małych odkryć, dociekań – a te są ciekawsze wtedy, kiedy mniej założeń trzeba spełniać podczas pisania. Poetyckie projekty są tekstami o innym nieco statusie: zbyt mocno uśmiechają się do wyobrażonego czytelnika. W mówieniu o projektach widzę jawne konstruowanie towaru‐książki; oczywiście książka poetycka jest towarem, niszowym co prawda, ale praktyki takie przypominają mi logikę kultu cargo zwróconą w stronę praktyk wysokonakładowych.

Oraz dodam, że znowu (znowu) b. podoba mi się recenzja Alicji Duszy (z tomu Gorączka Anny Fiałkowskiej), jej tryb („relacja z wycieczki po”) i treść. Fiałkowskiej nie znam, no ale po to właśnie są recenzje.

  1. Roman Kaźmierski’s avatar

    * ze Szczepanem Kopytem

  2. nameste’s avatar

    @ Roman Kaźmierski:

    Dzięki. Nie wiem czemu tak mi się zSzymonił.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *