opłotkami

Przeczytałem książkę, która (której autor (wywiad z którym)) stała(y) się pośrednim powodem rozłożystej blogonoty gadające głowy. Na razie powiem tyle, że gdybym pisał o tych głowach teraz, po lekturze książki, byłaby ta nota od 3 do 7 razy bardziej szyderczo‐jadowita. Ale nie korci mnie powrót do (tamtego) tematu. Korci natomiast jakieś sprawozdanie z lekury (zdecydowanie wartej podjęcia). Zanim jednak się zabiorę, stoję [we Lwowie #haha], siły zbieram. Rozglądam się po okolicy.

jesień

Bruno Schulz, Druga jesień, ze zbioru Sanatorium pod Klepsydrą. W filipice, dotyczącej miazmatycznego, trującego wpływu muzeów prowincjonalnych na chorobliwą treść i formę jesieni (polskiej), jest oto interesujący fragment (poniżej). Wykluczając erudytów pierwszej gildii – wskazówka nie do odnalezienia bez życzliwej podpowiedzi Autora, o którym niebawem będzie pisane.

Jesień, jesień, aleksandryjska epoka roku, gromadząca w swych ogromnych bibliotekach jałową mądrość 365 dni obiegu słonecznego. O, te poranki starcze, żółte jak pergamin, słodkie od mądrości jak późne wieczory! Te przedpołudnia uśmiechnięte chytrze jak mądre palimpsesty, wielowarstwowe jak stare pożółkłe księgi! Ach, dzień jesienny, ten stary filut‐bibliotekarz, łażący w spełzłym szlafroku po drabinach i kosztujący z konfitur wszystkich wieków i kultur! Każdy krajobraz jest mu jak wstęp do starego romansu. Jakże się świetnie bawi, wypuszczając bohaterów dawnych powieści na spacer pod to zadymione i miodne niebo, w tę mętną i smutną, późną słodycz światła! Jakich nowych przygód dozna Donkiszot w Soplicowie? Jak ułoży się życie Robinsonowi po powrocie do rodzinnego Bolechowa?

podmalówki

Władysław Ślesicki w monumentalnym dziele Techniki malarskie. Spoiwa organiczne (Arkady 1984) pisze, charakteryzując podmalówki temperowe, że:

Przeciw używaniu farb olejnych jako podmalówek przemawia jednak nie tylko ich powolne wysychanie i tępy wygląd [...], ale także stara, sprawdzona i słuszna zasada malarska mówiąca o konieczności malowania tłustym na chudym, a nie odwrotnie. (s. 272)

Parędziesiąt stron wcześniej (250) powiada:

Tempera schnie na ogół bez połysku, świetliście i transparentnie, tak że malowidło olejne wygląda przy niej brudno i nieświeżo.

Strony między cytowanymi zdaniami zawierają bogatą historię techniki, pełną walk podjazdowych i jawnych, oraz kopalnię wiadomości o charakterze technologicznym. Z uznaniem wypowiada się Ślesicki o wcześniejszym autorze, Maksie Doermerze, głównie dzięki niemu w Europie XX wieku restytuowano techniki tempery mieszanej.

On zaś w monumentalnym dziele Materiały malarskie i ich zastosowanie (Arkady 1975) pomieszcza tysiące uwag szczegółowych, dla przykładu:

Żółcienie kadmowe trzeba zbadać na wapno, ciemniejsze są pewniejsze. Według Eibnera tylko czysty siarczek kadmu jest niezawodny. W słońcu wszystkie ciemnieją. (178)

W sprawie spoiw temperowych ograniczę się do zacytowania z przypisu na s. 140:

W każdym razie dla malarza najpraktyczniejsze jest jajko.

Wnioski same się ciągną. Nie ufajcie dziełom dotyczącym technik malarskich, jeśli nie są monumentalne. Oraz: nie da się ot tak, po prostu i od razu, wrócić do Robinsona w Bolechowie Macieja Płazy. Kluczę więc rozmaitemi opłotkami.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *