nadmiar troski

W długiej, pełnej (jak dla mnie) truizmów rozmowie o Trybunale Kościelnym (dawn. Konstytucyjnym) z Ewą Łętowską wywiadowczyni, Ewa Siedlecka, mówi:

W skardze Dody podniesiono argument dyskryminacji: poglądy osób wierzących są chronione prawem, a niewierzących – nie. TK zbył ten argument, uznając, że niewierzący nie mają uczuć związanych z niewierzeniem. Tymczasem np. niemiecki kodeks karny karze za „zniewagę wiary oraz światopoglądu, jeśli mogłaby ona zakłócić porządek publiczny”. Czyli chroni na równi poglądy wierzących i niewierzących.

Nadinterpretacja. „Jeśli mogłaby zakłócić porządek publiczny”. Czyli nie tyle chroni poglady, co porządek publiczny, ład. I słusznie. Ale – nie wiem, na ile może to mieć związek z niedoskonałością przekładu tego niemieckiego paragrafu – tu też jest haczyk. Nie mówi się „jeśli zakłóciła porządek publiczny”, ale „jeśli mogłaby zakłócić”. Wywalili drzwiami, wraca oknem.

Łętowska odpowiada zgodnie z oczekiwaniami (cytuję jednak, bo paywall itd.):

To czysto subiektywna ocena Trybunału, z którą głęboko się nie zgadzam. Jako niewierząca mogę mieć poglądy, do których jestem przywiązana nie tylko intelektualnie, ale także emocjonalnie. Nie mówiąc już o tym, że może mnie dotknąć nieuszanowanie np. symboli czy obrzędów religii, której nie wyznaję.

Argument Trybunału o braku uczuć to refleks poglądu, że osoby niewierzące nie mają moralności, a ich światopogląd nie zasługuje na ochronę. Zetknęłam się z nim jako rzecznik praw obywatelskich, gdy przed sądami stawały osoby odmawiające służby wojskowej ze względów sumienia. Władza argumentowała, że można odmówić tylko ze względów religijnych, np. gdy ktoś jest świadkiem Jehowy. A światopogląd świecki do służby zastępczej nie uprawnia. Naczelny Sąd Administracyjny orzekał inaczej. Żałuję, że Trybunał, sądząc skargę Dody, do tego orzecznictwa nie zajrzał.

Truizmy, prawda? No, ale mamy ludność coraz bardziej odporną na truizmy; czyż nie świadczą o tym wyniki wyborcze Kukizo‐Korwina?

Zabawna natomiast jest końcówka tej rozmowy. Siedlecka serwuje kolejny truizm:

We wszystkich sprawach o wolność religii przed TK – wprowadzenie religii do szkół zarządzeniem, stopnie z religii na świadectwach, krzyże w szkole, opłacanie księży z publicznych pieniędzy, łożenie na wydziały teologiczne uczelni katolickich, ubój rytualny, „wartości chrześcijańskie” w programach radia i telewizji, obraza uczuć religijnych i klauzula sumienia – wygrywała religia. De facto jedna – dominująca w Polsce.

A odpowiedź Łętowskiej „Wyborcza” wybija w tytule i pcha do leadu:

Nadmiar wsparcia państwa i prawa szkodzi religii. U Sienkiewicza Mahdi pyta Stasia Tarkowskiego, czy chce przejść na islam. Staś odpowiada: „Gdybym przyjął twoją naukę, uczyniłbym to tylko ze strachu, jak tchórz i człowiek podły. A czyż zależy ci na tym, by wiarę twoją wyznawali tchórze i ludzie podli?”.

Na co odpowiada Mahdi / biskup / itd.:

– Głupi, naiwny chłopcze. Ależ oczywiście! Tak! Tchórzy i ludzi podłych najłatwiej zmusić do zgięcia karku, a nam właśnie o to chodzi; taka jest polityka. Be realistic, mały hipokryto!

Po czym woła straż, żeby ścięła głowę gówniarzowi. Ciach‐ciach.

Łętowska bodaj chciała wstrząsnąć czyimiś (czyimi? na litość) sumieniami. Ale, kolejna naiwna, za argument podaje troskę o religię [„Nadmiar państwa i prawa szkodzi religii” – to zdanie jest tytułem wywiadu], więc wstrząsa, owszem, ale – pusty śmiech czytelnikiem.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *