śmieszność

Wszystko jest śmieszne. Albo przynajmniej może być, jeśli się człowiek ustawi pod odpowiednim kątem. Zaczyna być nieco ciekawiej, gdy zastanawiamy się, którędydlaczego.

Przez długie lata miałem (męczące) wrażenie narastającej śmieszności poważnego (nadętego) dyskursu hm‐humanistycznego, uprawianego pod znakiem „Zeszytów Literackich” i „Gazety Wyborczej”. Miłosz, Venclowa, Havel (Michnik); Kołakowski (Michnik), Venclowa, Kundera, Brodski, Zagajewski, Miłosz. Najgrubsza rura, opozycja demokratyczna, ponadczasowe wartości. Ale to dokładnie ci światli obywatele oddali Polskę w łapy klechom i neoliberałom; dziś ten sojusz już jawnie pieczętuje się wydajną służbą państwowej policji. Wzniosłe pieprzenie ostatecznie obróciło się w śmieszność.

Co najmniej tak samo śmieszne jest (zwycięskie) przekonanie, że rynek uporządkuje kulturę, że wskutek głosowania portfelami wyłonione zostaną dzieła najwartościowsze itd. Efekt jest jednak taki, że krytyka literacka przepoczwarzyła się w (płatną) usługę marketingową dla wydawców, miejsce recenzji zajęły bez wstydu przepisywane „gotowce”, rozsyłane przez działy promocji, i generalnie (powszechnie) jakość została wyparta przez ilość.

miałem dziś pisać

o Zaćmieniu Agnieszki Wolny‐Hamkało (właśnie przeczytałem), ale – tak czasami bywa – zniosło mnie.

Najpierw w komentarzu plu popastwił się nad „konkursem” na powieść, ogłoszonym przez „wydział popksiążki” Znaku – Literanova.

Czy urządzanie konkursu na najlepszą powieść bez nagrody pieniężnej to nie smętne szumy medialne i przygnębiający PR? Ubieranie w szatki zwyczajnej sytuacji: w końcu każdy autor in spe — bez żadnej halo!-akcji! — wysyła swoją książkę do wydawnictwa, gdzie nagrodą jest jej wydanie?

Zaglądamy do źródeł, a tam żury: Chutnik (chyba naprawdę jest w potrzebie), Sobolewska, dwie panie z ramienia wydawnictwa i

Jarosław Czechowicz (ur. 1978) – niezależny recenzent; autor ponad sześciuset omówień współczesnej prozy polskiej i światowej, twórca bloga o książkach „Krytycznym okiem”

Informacja nieaktualna; gdy się zajrzy do bloga, widzi się nagłówek dumnie obwieszczający

Ponad 700 recenzji. Wywiady. Konkursy. Zapraszam.

Już kiedyś zahaczyłem o tego pana, tuż pod fragmentem tłumaczącym różnicę między dwutygodnik.com a artpapier.com:

Ostatnio, przy okazji [pewnej powieści], miałem okazję porównać oba, biorąc za probierz recenzje tej książki. O dwutygodnikowej pisałem tu, o artpapierowej (gościnnie: Jarosław Czechowicz, „niezależny recenzent”, „autor ponad sześciuset omówień współczesnej prozy polskiej i światowej”, masowy wyrobnik tasiemcowych łże‐streszczeń – co się dziwić, tekst co każde dwa‐trzy dni, tempo sprzyjające wnikliwej lekturze, aha) nie mam zamiaru pisać, samo przeczytanie jest już dostateczną ofiarą z czasu.

Ze względu jednak na temat dzisiejszej blogonoty (oraz przyrodzoną złośliwość) tym razem zajrzyjmy. Odnotowuję opis Zaćmienia, na centymetr nie wystający poza schemat „długie streszczenie okraszone paroma bezpiecznymi banałami”. Marketing; to nie dziwi, gdy się zważy, że adresatem „Krytycznego oka” są przede wszystkim wydawcy. (No i opłaciło się; rzeczywiście, jest formą zapłaty za zasługi miejsce w żury „naboru nowych autorów”, adekwatne, bo trzeba się tam wykazać umiejętnościami szybkiego czytania i przystępnego streszczania: będą to pieniądze dobrze wydane.)

Ale poszedłem o krok dalej i odwiedziłem dział „wywiady” [...]

nie rozczarowałem się

Trzeba przyznać Czechowiczowi, że umie wywrzeć presję na autorach. Być może wiedzą, że w istocie mówią do wydawców (a więc trzeba się postarać); jakoż i na ogół chętnie i dużo odpowiadają (ale pamiętajmy też o elemencie narcystycznym). Swoisty rekord bije Joanna Bator [google her], ale i Bargielska, choć usilnie zwalcza irytację poziomem pytań (co jest nieodparcie śmieszne), nie szczędzi słów.

Ta rozmowa nie była rozczarowująca również dlatego, że na moje kwietniowe postscriptumrecenzji:

PS Drugą osobą, która w polszczyźnie przejawia podobny, graniczący z geniuszem poziom kontroli nad słowem, jest (trochę niedoceniana; „trochę” to bezczelny eufemizm) Tamara Bołdak‐Janowska.

pada (wrześniowe) potwierdzenie:

[J.Cz.:] Kto według Ciebie pisze dziś tak, że bez wahania wskazałabyś, iż polski jest jej/jego ojczystym językiem?

Tamara Bołdak‐Janowska.

[...]

A o Zaćmieniu i tak nie chcielibyście poczytać, prawda?

  1. fronesis’s avatar

    Dzięki za notkę – odpoczynek.

  2. Marceli Szpak’s avatar

    Ja chętnie o Zaćmieniu, bo tak co i rusz wpadam na różne drobiazgi Hamkało i one często ładne są.

  3. andsol’s avatar

    Jak się stopniuje wykrzykniki? A ściślej, jaki jest stopień wyższy od „oboże”?

  4. William Marwood’s avatar

    Od dwóch lat w miarę systematycznie czytam recenzje p. Czechowicza. Jest recenzentem uważnym i kompetentnym, choć surowym. W dodatku powstrzymuje się od wylewania żółci nawet gdy ksiązka mu się nie podoba. A wiele ksiązek mu się nie podoba, bo on nie pisze laurek.

    Może więc tego jednego warto się od niego nauczyć?

  5. nameste’s avatar

    @ William Marwood:

    Cieszymy się wszyscy, że p. Czechowicz znajduje czytelników.

  6. telemach’s avatar

    A wiele ksiązek mu się nie podoba, bo on nie pisze laurek.

    Jeśli już, to odwrotnie, o ile w ogóle, chociaż wątpię.

    Dalsze szczegóły w podręcznikach pod hasłem implikacja logiczna.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *