algorytmy

Jednym z najbardziej zżurnalizowanych terminów ostatniej dekady są algorytmy (żurnaliści preferują liczbę mnogą). Żurnalista [def.] to taki osioł, co podkręca „czytalność” przesunięciem w stronę „sensacji”; tu, przy „algorytmach”, oddaje się praktyce demonizowania.

Ukrytym znaczeniem tak sfałszowanego pojęcia „algorytmów” jest pre‐katastroficzne domniemanie, że coś niejasnego, jakiś potężny duch o złych intencjach, nami rządzi; w tym celu wciela się (w niepojęty dla ogółu sposób) w maszyny [komputery]. Algorytmy zarządzają, zmuszają, siłowo podsuwają, zastępują [tu długa lista czynności/dziedzin, które powinny pozostawać w gestii ludzkiej]; są „ezoteryczne” [niedostępne, niepojmowalne, ukryte].

Żurnalista nie zajrzy (choćby) do wikipedii, by dowiedzieć się, że algorytm = skończony przepis, opis procedury przekształcającej pewne „dane” na pożądany „wynik” (ob. przepis na sernik), w dziedzinie obliczeń algorytm jest frazą pewnego (symbolicznego) języka, reprezentuje funkcję i jako taki podlega badaniom w ramach odp. działów matematyki. Przeważnie jednak interesują nas wdrożenia (implementacje) algorytmów, czyli programy (ogólniej: software), a jeszcze przeważniej – ich zastosowania.

Przy takim żurnalistycznym użyciu terminu społecznemu wyparciu ulega „druga noga” współczesnych technologii teleinformatycznych: [sztuczne!] sieci neuronowe, czyli (komputerowo symulowane) sieci przepływu „sygnałów” przetwarzające wzorce. Ich charakter jest zasadniczo anty‐algorytmiczny (tzn. realizowane przez nie przekształcenia, zmienne wskutek samomodyfikacji [„naumiewania się”], nie dają się bezresztowo opisać stricte matematycznym formalizmem).

„Trzecią nogą”, nieco lepiej przedostającą się do społecznego rozpoznania, są wielkie zbiory danych [„Big Data”], gromadzone („za naszymi plecami”) przez korporacyjne konglomeraty (i służby państw; por. NSA). Poddawane są przekształceniom, klasyfikacjom itd. – tę robotę wykonują w rosnącym wymiarze właśnie sieci neuronowe. Przetwarzane zbiory Big Data to maszyny gromadzenia kapitału kognitywnego.

kto rządzi?

Nadal ludzie („którzy? którzy? – jak zawsze, ci z kasą, koteczku”); technologie to tylko narzędzia w ich rękach. Stado programistów pisze stado programów, które będą zapuszczone na stadzie komputerów: podwójna, ludzko‐maszynowa sieć wytwarzająca pewną zdolność. Sieci łączone w większe sieci. Ktoś tym zarządza (nadal ludzie, wspierani przez odp. technologie), ktoś aplikuje owe zdolności do „świata” i ktoś z tej pętli kontroli czerpie giga‐zyski.

Ludzie (względnie: system, nadal jednak [jeszcze] decyzyjnie ludzki). Nie „algorytmy”, duchy w maszynie.

Przejmowanie tego żurnalistycznego, demonizującego języka oznacza kapitulację intelektualną.

wycieczka | przykład

Przeszukałem sieciowy zasób tekstów „Dwutygodnika” na okoliczność wystąpienia terminu „algorytm”. Jest około stu takich artykułów. Nie jestem w stanie (oczywiście: jako [prawdziwa!] sieć neuronowa) sprawdzić wszystkich użyć, ale szacuję, że jakaś 1/4 nie ma charakteru żurnalistycznego; odrębnym zagadnieniem byłoby zbadanie trendu. Na plus: w tej 1/4 są również teksty członków redakcji, na minus: redakcja nie przystrzygła 3/4 (ułamki, to jasne, nieco z sufitu; chodzi o proporcje). Z tym wszystkim, na szerszym tle to miejsce nie wygląda tak źle.

Prywatnie rozbawił mnie (rodzaj inside joke) jeden z przykładów. Felieton (poprzedniego cyklu) Dorota Masłowska kończy tak:

Coś we mnie dalej jedzie, umysł pokątnie odtwarza algorytm fugi.

„Algorytm fugi”. Czyli co? Może algorytm rozpoznawania fugi, na wejściu ‘utwór muzyczny’, na wyjściu decyzja ‘tak/nie’ (fuga? czy nie fuga?). (Obstawiam, że taki algorytm nie istnieje, oczywiście krok pierwszy = define fuga).

A może algorytm generowania fug? (W domyśle: wszystkich możliwych.) Haha, tym bardziej (nie istnieje).

Zresztą ten zwrot: „odtwarza algorytm”. Przecież nie – wykonuje (no i por. wyżej). Najpewniej zatem – metafora. Masłowska obraca w rozumie jakoś konkretyzującą się „fugowatość”, własność metaforyczną. Z kontekstu można wywnioskować mglistą charakterystykę owej w‑Masłowskiej‐własności.

Czemu śmieszy? Bo w 2011 wysunąłem hipotezę, że Masłowska może nie rozumieć (w sensie możności opisu w jakimś języku symboli) tego, co robi. Mało tego: wcale nie musi. Hipoteza: masłoska sieć neuronowa.

Więc i tutaj: m‑s‐n podłapuje [„z powietrza”] termin [„algorytm”] i go – po prostu – bezrefleksyjnie używa, tworząc chwilowy kontekst.

Choć mogła napisać np. „odtwarza strukturę fugi”.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *