pleczystość

„Pleczysty/‐a” stare słowo, dziś odnotowywane jako synonim z „barczysty/‐a”. Jeśli jednak barki są frazeologicznie względnie ubogie i wertykalne (oraz obciążone^ grawitacją: „brać coś na swoje barki”, „stanąć na barkach olbrzymów”), to plecy działają horyzontalnie – „mieć plecy” [protekcję], „mieć w plecy” [tracić], „mieć za plecami” [skrywane coś]; pokazać plecy” [uciekać], „odwrócić się plecami od” [wykluczyć, odmówić wsparcia], „giąć plecy” [korzyć].

Pleczyści byli ks. Robak i Maćko z Bogdańca; przez karty przemknie jakaś „pleczysta dziewka” albo „cham zuchwały, pleczysty”, trafi się i „chłopak pleczysty z hajdamackim głosem”: użycia zeropoziomowe. Na uruchomienie poziomów wyższych przyszło poczekać do czasów, gdy słowo, przez swój archaiczny charakter, samo jest (pierwszym) sygnałem naddatku.

Jak u Marcina Sendeckiego (z tomu Farsz):

[Po]

Pośrodku drzewo, Jutrzenko
Wtenczas ci opowiem
Jak dni się dzień marznie noc
Miele śruta nowin
Ze świronka Z tętnicy
Śnił się pościg egzamin choroba
Jednako skończone
Popatrz kiedy z uśmiechem w mego okna stronę
Jak pocisk
Wąskie drzwi
Klomb z piasku
A do ciebie niech przyjdą pleczyste pogody
Pośrodku drzewo, Jutrzenko
Wypada że cis

Ale, oczywiście, „pleczystość” to tylko pretekst. Wypiszmy rekwizyty:

– drzewo (pośrodku)
– wąskie drzwi
– klomb z piasku

...i mając je w głowie, przeczytajmy wiersz Natalii Malek (z tomu Karapaks):

Soliter

W malarstwie i poezji – spodziewał się czegoś innego.
Gmach obłożony piaskowcem i stróżówka, z której odchodził

zapach cytryn i głos radia,
też go zaskoczyły. Stanął w bramie – dalej kładł się pleczysty

soliter.
W. przełknął ślinę. Włosy zwinęły mu się.

I mamy, odpowiednio:

– (pleczysty) soliter (tu znaczenie: «drzewo lub krzew rosnące pojedynczo, charakteryzujące się oryginalnym kształtem lub kolorem»; SJP)
– brama
– gmach obłożony piaskowcem

Coś w nastroju tego wiersza Malek kazało mi natychmiast połączyć inicjał W. z tytułem tomu W Sendeckiego; miałem to za myśl wariacką. Ale podejrzenia nasiliły się po lekturze innego wiersza z Karapaksu – pod tytułem Wiersz, z dedykacją dla MS.

Wiersz jest w całości o źródłach pisania, jest bogato intarsjowany wyrazami rzadkimi; niech to potwierdzi fragment:

[...]
Wiersz się zaczyna od przesyłki konduktorskiej,

ktoś wiezie worek włosów, plaster dla Heleny,
psałterzy i żołtarzy, lecz bardziej żołtarzy niż psałterzy,

w takiej jesteśmy niewoli.
Wiersz się zaczyna od przerzutnej uwagi,
[...]

Jest też taka przesłanka: wiersz Malek Jeszcze nie mieszkałam w swoim głosie nie (nie) zawiera ani jednego odniesienia do pisania/mówienia/słowa. Składa się z nie odbytych przygód ciała.

„W takiej jesteśmy niewoli”, niewolnik nie mieszka, niewolnik przebywa‑w.

Z tych trzech przesłanek mógłby być taki wniosek: Soliter da się przeczytać jako (anty)program (poniekąd ze wskazaniem na kontratyp).

Wróćmy do tekstu.

Rzeczy, które go (też) zaskoczyły. „Gmach obłożony piaskowcem” brzmi jak instytucja publiczna (ze stróżówką); takimż właśnie gmachem jest literatura, a płyty z piaskowca są nietrwałe, lubią odpadać. Rejony wspólne, ale i niebezpieczne. Coś innego niż (prywatny?) „klomb z piasku”.

„Stróżowka, z której odchodził”, odchodził, nie: dochodził. „Zapach cytryn i głos radia” stróżówkę opuszczają, być może dlatego, że słaba frekwencja (w tej publicznej instytucji); nie ma czego pilnować. Przepraszam za prostactwo skojarzeń: Trzysta cytryn do trzeciej potęgi tygrysa Podlaskiego, Noworadiowa Bartczaka – W. miał mieć je za „mieloną śrutę nowin”? Ale, cóż, zaskoczyły; przełknął ślinę.

Parę innych znaczeń wyrazu „soliter”, oczywiście tasiemiec, pleczysty obfitym ciałem swego nosiciela. Ale i pasjans, szerzej: gra, której można oddawać się samotnie, nie potrzebując partnerów.

Kto nie tylko nie potrzebuje partnerów, lecz wręcz ich mieć nie może; przeraża? Meduza Gorgona. Kto na nią spojrzy – kamienieje, a ostatnim obrazem, jaki zobaczy, będzie widok wijących się wężowych włosów.

Panu W. zaś – „włosy zwinęły się”, jakby nagle okazał się nieuzbrojony.

* * *

Oczywiście, za wszystko, co powyżej, wyłączną (nie)odpowiedzialność ponoszę sam.

Niemniej, przestrzegałbym przed jednostronnym tematyzowaniem treści tomu Karapaks Natalii Malek.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *