Wiersz Tomasza Gromadki kradnę z Wakatu [RIP]. W zestawie nowszym (BL), pod iście ulicznym tytułem Komunizm, gówno i może cie kocham [znajdźcie sobie], język mocno gęstnieje, a wiersze niemal pękają od wewnętrznych naprężeń.
Można jednak zacząć (jeśli ktoś nie zna) od starszego tekstu; kawa na ławę, linearnie, komentarz zbyteczny:
Dupa w chuj burżuazji
Jebać burżuazję bez przemocy
Umawiać się z nią na spotkania i rozmawiać o anarcho-samorządności
Nie podnosząc głosu tłumaczyć, że weganizm
Cytować ekonomistów z noblem przeciwko kapitalizmowi
Jebać burżuazję niczego jej nie narzucając
Jednocześnie nie oddając ani kwanta terytorium bogu i religiom
Broniąc samostanowienia o sobie wszelkich ciał
Punktując przemoc szkoły i rodziny
Jebać burżuazję z empatią
Zapraszać ją na spacery po strefach ekonomicznych
W nocy oglądać razem przestrzeń kosmiczną dla najbogatszych
Jeździć do puszczy obserwować cykle gnicia i rozwoju
Nigdy nie przestawać z jebaniem burżuazji
Jebać małżeństwo przyjaźnią
Jebać hierarchię kolektywem
Jebać rynek komunizmem
no comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2021/02/jebac-burzuazje/trackback/