wrak psa

Konrad Góra, wiersz wszedł do niedawno wydanego Kalendarza majów:

„”

Żyję któryś rok
w państwie zmarłych,
ale przeraził mnie dopiero wrak psa.
Przepalało się powietrze między nami
i modliłem się „kurwa” za „kurwą”
ten jeden raz tak naprawdę.

Jeden obszar, dwa mocne obrazy i rozległa, nierozstrzygnięta kwestia zadana tytułem.

Obszar to „państwo zmarłych”, nie da się punktowo (czyli na podstawie tego jedynego wiersza) okreslić treści/zakresu. Może to „Polska rządzona przez dwie [właściwie: cztery] trumny”, może to hades cierpiących, wykorzystanych, użytych i zużytych, a może anarchorepublika sprzeciwu czynem (Palacha, Adamca1) czy słowem (Mandelsztama, Szałamowa2). Nie wiadomo; z pewnością jednak nie żyje się w nim wygodnie, kolejny „któryś rok” tylko to potwierdza.

„Wrak psa” to mocny obraz. W połowie zużyty, znany; tym wskazaniem na stan psa posługują się schroniska zwierząt, gdy zachęcają do adopcji. Chodzi o złą kondycję, okaleczenia, zniszczenia, chorobę. Wrak jako ruina (swojej zdrowej, sprawnej wersji). Ale ma też drugą stronę: porzucenia, ześmietniskowania. Był potrzebny (lubiany, karmiony, spacerowany), już nie jest; porzuca się go na przykład w lesie na śmierć, zanim to nastąpi – wraczeje. Metaforyka zderza się z cyklem „życia” [=użytkowania] samochodu, mieści też w sobie możliwość zderzenia dosłownego.

„Przepalało się powietrze”, drugi mocny. Przepalało się – jak przepala się żarówka? Powietrze, nośnik jasności (widzenia, oddychania), zaraz, za chwilę (tryb niedokonany) zgaśnie, udusi, nastanie bezdech, bezwzrok. A może straci jakąkolwiek moc ten łuk elektryczny między człowiekiem a jego stojącą na nadziei autoprojekcją („krzew gorejący”)? Możliwe też inne płomienie w owej przestrzeni – „między nami”.

Właśnie, między kim a kim. Najprościej myśleć, że między podmiotem lirycznym a wrakiem psa, tak sufluje ekonomika gramatyki. Ale możliwe i inne „nami”, por. łuk elektryczny chwilę wyżej.

Mnie najbardziej podchodzi (nad)interpretacja wprowadzająca trzeci wierzchołek. Powietrze jako niemierzalny (więc niezależny od odległości itp.) most między podmiotem a tym kimś, kto tego psa porzucił, zwraczył, zaniechał. Most dotąd jakoś istniał (my, żywi w państwie zmarłych), teraz się przepala. Co nas może łączyć wobec tak niepojętego zdarzenia, jakim jest wrak psa? I to jest (może być, z nagła) przerażające. Bo – zostajesz już właśnie sam, samotny w obszarze, w którym (dotąd) jakoś dawało się żyć.

Kwestię ostatnią pokrótce: cudzysłów jako wehikuł odesłania, coś znaczy coś innego, „kurwa” to tylko słowo (oznacza emocję), ‘„kurwa”’ to tylko napis (oznacza przekleństwo). W tym wierszu każde jezu/boże itp. mogłoby zabrzmieć jak „by Jove!” – wykrzyknik klasycznie kształconego oksfordczyka – dla jezującego Polaka z końca XX wieku: zbędna, dopominająca się dopowiedzeń, biblioteka. Tymczasem Realne jest tuż‐tuż.

* * *

Powyższe spisałem, żeby streszczenie (za chwilę) tego, co się w wierszu dzieje, nie zabrzmiało arogancko: jakoś tam (może mało, ale jednak) rozumiem to, co zostało napisane. Niemniej, streszczam tak: ktoś coś zobaczył/odczuł, było to mocne (przerażające) doświadczenie, a teraz opisuje je, dając zarazem wyraz temu, że kontroluje sposób opisania.

Albo jeszcze krócej: ktoś powiązał obraz (zdarzenie) z emocją, zadeklarował, że bardzo silna była, i napisał, że pisze o tym wiersz, właśnie tu‐i‐teraz‐w‐tym‐wierszu.

Dlaczego miałbym się tym przejąć? Języczek u wagi jest tutaj: ten jeden raz tak naprawdę.

Milion razy widziałem w użyciu słowo „naprawdę”, tysiące razy we frazie „tak naprawdę”; to zabieg retoryczny, a nie poświadczenie autentyczności, które z automatu weźmiemy za realną monetę (a co, jeśli jest z gipsu).

W innym wierszu Góra pisze:

[...] podniosłem
wzrok na listę przystanków i w następnej
sekundzie wytrzeźwiałem, chciałem teraz
rozerwać ten autobus gołymi rękami,
wyrwać jego drzwi i wypierdolić wszystkich na ulicę
w jeździe czy bez niej, i najmocniej w całym
życiu wtedy i do teraz czułem się nierozumiany:

Podmiot liryczny deklaruje najwyższy stopień wzburzenia (do rękoczynów wyobrażonych włącznie). Aha.

* * *

Potrzebujesz osadzenia w rzeczywistości pozatekstowej, mówi do mnie kolega, któremu pokazałem te notatki. To trzeba, mówi, podżyrować. Czym? No, nie wiem, odpowiada, życiopisaniem, spytaj jego followerów z fejsbuka, to nie jest koleś ze Zbawixa nizający słowa na kipu, sprawny (i tylko) węzełkarz. To jest Góra the man.

Problem w tym, że nikogo nie znam.


PRZYPISY

1. Płynne, płynne; palne
2. Żadna reprezentacja

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *