Przenikliwa wydaje mi się Kamila Pawluś, zamierzam zgromadzić jakiś materialik dowodowy na tę tezę (jeśli czas pozwoli). Tymczasem wiersz, który jakoś (absurdalnie) pasuje do okoliczności noworocznej, niech ją.
topnieją lodowce
idzie wina w grubym rzeźnickim
fartuchu, wycina ci wątrobę, ale
nic nie mówisz, bo wiesz, że to była twoja
i tylko twoja, ranychrystusowa, złe wbija ci łokieć,
kolano wykrzywia, cyrklowo rozjeżdża,
zostaje skłębiona pościel, zwija ją wstyd
i niesie do pralni, gdzie stoi całe
unurzane po pachy i milczy,
bo wie: ledwie się począłeś już sobie poczynasz, gdyż
łajdakiem jesteś i się odwrócisz, gdyż
mam ci powiedzieć o tym, co zrobiłam, gdyż
dobrze trzymać język, wcale nie przerywać, gdyż
stoi całe unurzane po pachy i milczy.
skomputeryzowany człowiek do domowych uniesień
ostrzy swoje kuchenne noże
-
I chyba tylko tyle. Że szeleści. Niby są słowa, przecinki są (jakoś za mało) i kropki (za mało). Że „perspektywa rzeźnickim nożem przecina oczy”? No jednak nie bardzo. Nie tu.
-
Ależ ja właśnie oględnie, że niepodobamisię
-
Jestem przeciw wierszą o egzystencjalnym absurdzie egzystencji. (Chociaż fraza ładna).
-
Znaczy ja mogę się wywnętrzyć, zebyś się nie musiał znęcać nad plu – poza tym że szeleści i ładnie rytmy skaczą, nie generuje żadnych uczuć, ot marudzenie kogoś w przepoconej pościeli, choć przy drobnej kosmetyce może to być też o dziecku moczącym się po nocach. Cokolwiek przekazanym być miało, wrażenia nie robi żadnego, ale mnie tam wystarcza, jak sobie wiersza na głos przeczytam, i ładnie brzmi. a ten brzmi.
-
Usiłuję się dopatrzyć jakiejś sytuacji stojącej za opisaną w wierszu traumą i wychodzi mi, że nie ma żadnej konkretnej, że to tak ogólnie; it don’t bother me, times are hard anywhere.
-
A co jeśli to wiersz o aborcji i to przeciw.
-
Ale kiedy od początku przychodzę uśmiechnięty, bo mnie rusza na poziomie melodii, sprytnych pomysłów
>ranychrystusowa
tylko jak próbuję się skupić na narracji, przekazie, obrazie, to się ślizgam bez punktów zahaczenia. Najprościej wyłapać mi nastrój
>że smutno, przygnębiająco, z zimnym światłem i każde białe wygląda na szare i pożółkłe,
ale skąd ten nastrój, czyj nastrój, w jakim kontekście, po co i dlaczego mam wrażenie, że mówią w tych paru linijkach co najmniej dwie osoby, z porywami do czterech? no idea, więc idę dalej
-
nameste :
Wiersz jest o tym, o czym się w nim przeczyta
Fajnie, że o tym wspomniałeś, nigdy dość powtarzania oczywistości!
Niemniej, jakieś kryteria (spójność, best fit z tekstem itp.) są przydatne, tak, powiedzmy, intersubiektywnie.
No więc interpretacja „to o przemocy domowej i mężczyzn wobec kobiet” się nie trzyma, bo krzywdzony jest jakiś „on”: jeśli założyć, że podmiot się nie przełącza a adresat nie zmienia od wersu 1 do co najmniej 9 (bo co wskazuje, że jeden i drugi miałby się zmieniać?), to krzywdzony jest płód; jak płód może sobie „poczynać”? Ano będąc płodem pozamacicznym lub uszkodzonym; czym jest wtedy to „złe” w „fartuchu rzeźnickim”? No oczywiście lekarzem dokonującym aborcji; to zupełnie jak w tym swojego czasu popularnym wierszydle „Ratunku Mamo! / On urwał mi już prawe kolano // Ratunku Mamo! / On urwał mi też lewe kolano”, tylko nie do rymu i ogólnie ładniej.
-
nameste :
mówi już nie do samej siebie, ale do tego faceta
Nope, nie ma tego w wierszu, wnosisz tu swoją pozawierszową wiedzę o mechanizmach przemocy domowej.
-
nameste :
To już nie jest retoryczne „ty”
Czemu zakładasz, że z początku było (poza tym, że ci pasuje do z góry założonej interpretacji)?
-
nameste :
taki przydział głosów/osób/realnych‐i‐retorycznych‐ty
Tylko jeśli założysz in the first place, że to jest o przemocy mężczyzn wobec kobiet. Między wersami 1–9 nic się w tonie głosu, stylu ani tematyce nie zmienia; dopiero po 9 wersie współczucie się zmienia w pretensję, ALE! dalej nic nie wskazuje, że zmienia się adresat, a nie że uczucia podmioty są ambiwalentne. To znaczy, nic, chyba że spróbujesz pogodzić tekst z pozatekstową wiedzą, że mężczyźni biją kobiety; ale właściwie czemu ten kawałek wiedzy o świecie ma się nagle znaleźć w tekście?
-
Mnie ten wiersz nie przekonuje nie dlatego, że coś jest z nim nie tak na poziomie słów. Napisałem, że niby wszystko jest (z kilkoma wyjątkami); a jednak mi się nie podoba. Po powyższej wielogłosowej analizie nie będę się wyrywał i analizował go na jeszcze inny sposób.
Pytałeś, Nameste, dlaczego. Nie podoba mi się: „wycina ci wątrobę”, bo wydaje mi się ten zabieg (poetycki) deczko zużyty; to traktowanie wątroby w sposób metaforyczno‐anatomiczny (lub odwrotnie) (nie potrafię podać przykładów, nie pamiętam, być może ta niechęć wynika z lektur, a pech polega na tym, że przed oczy wpadały mi różnorakie wnętrzności podmiotów lirycznych). Nie podoba mi się: „cyrklowo rozjeżdża”, bo nie lubię takich metafor. Nie podoba mi się – ale o tym już była mowa – ostatni dwuwiersz, bo ogólnie nie lubię podwójnych kropek nad i.
Gdybym ja miał go pisać – czy tam zredagować – skróciłbym. Czy byłoby lepiej – nie wiem, nie byłoby w nim rzeczy, które by mnie drażniły.
Nie chcę udowadniać, że wiersz jest zły, bo nie jest. Podobnie jak do Marcelego Szpaka, nie mówi do mnie. Szeleści. I tyle. To znaczy – bardzo dobrze. Wiele wierszy nie potrafi wydać z siebie żadnego dźwięku. Pocieszające jest więc to, że taka się wywołała dyskusja. Że są takie teksty, których chce się bronić.
-
nameste :
specyficznie wykrzywia kolano i rozcyrklowuje nogi
To obraz badania ginekologicznego.
Ale dlaczego wówczas to jego wina. Dlaczego „łajdakiem jesteś”
Bo się zagnieździło poza macicą. Pisałem o tym, czytaj uważnie.
Skąd dwa ostatnie wersy?
Pozbawiona prawa do legalnej aborcji kobieta szykuje metody domowe.
bo nadal żadna konkurencyjna nie wygrywa na spójność
No nie wiem, twoja nie była spójna, tylko seria publicystycznych obrazów. Moja to opowieść.
-
Pst, Klara Nowakowska pokazała nową książkę. Coś wam przepiszę:
Siódmy kontynent
Wątpi: stara się wierzyć.
Wyświechtaną pamięć utrwala
na dysku twardszym niż życie.Dotykalny lecz wykluczony,
rozbija się łagodnie jak dym o szybę, wiedząc,
że już nic się nie zmieni na prawdęw cyrkulacji wiatrów, nanoszących strzępy
zadrukowanych klepsydrami gazet,w rytmie wystukiwanym w kuchni przez obrączkę
o ścianki mytego kubka;w tym filmie.
32 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2013/01/ledwie-sie-poczales-juz-sobie-poczynasz/trackback/