historja internetu w Polsce i na świecie

W roku 1844 Słowacki wpadł (bez proszenia, jak wiemy) na instagram 10‐letniej wówczas Zośki Bobrówny (do matki której maślił oczy i z nią romantyzował) i zostawił tam trzy strofy przyzwoicie związanej mowy. Po latach szerowania przez mafię gnomów‐wydawcodrukarzy strofy te trafiły do wypisów, podręczników i innego zakurzeństwa, sadowiąc się wszakże dość wysoko w tym 1 promilu tzw. twórczości sztambuchowej, który miał walor wysokoliteracki; tak przynajmniej twierdzą kustosze kurzu. Moda na sztambuchy powoli już mijała wraz z rozwojem kolei żelaznej, która, skróciwszy czas rozłąki przyjaciół ze szkół, burs czy letniska, odjęła wagi wierszowanym i ilustrowanym przysięgom wierności i zapewnieniom o uczuciach, wkładanym we wcześniejszym czasie do sztambuchów; tak mijała pewna epoka rozwoju instapoezji (zwana też fejsbukiem łupanym).

Mniej więcej w stulecie później rozmasowił się prafejsbuk podobniejszy już do współczesnego: dokonały tego dziewczęta w wieku Zośki i nieco starsze, friendząc się systematycznie za pośrednictwem swoich postsztambuchów, zwanych pamiętniczkami lub albumami; kultura podsuwała już wówczas gotowe wzorce, typu „na górze róże, na dole fiołki”, ale przemysł korzystał na tym w małym jeszcze stopniu, sprzedając ledwie te dyszczki w twardej oprawie, ew. kalkomanie‐stockshoty (róż i fiołków, też aniołków) do ubarwiania wpisów; od tekstów nikt (co za siermiężne czasy) nie pobierał tantiem, choć szerowanie rozkwitało.

Była to uprawa ekologiczna, co znaczy tyle, że bez nawozu uróść nie mogło. Gdy jednak pojawił się rockandroll [...]

[z rozdziału 1 Praczasy]

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *