skutki uboczne śmierci dojnych krów

W przeglądowym, ciekawym tekście o Arundhati Roy, przedstawiającym także jej ostatnią powieść Ministerstwo niezrównanego szczęścia, Krzysztof Umiński cytuje „przypowieść o wytępieniu sępów w Delhi”:

Sępy zdechły otrute diklofenakiem. Diklofenak, krowia aspiryna, podawany bydłu na rozluźnienie mięśni, aby łagodzić ból i zwiększać produkcję mleka, na białogrzbiete sępy działa – działał – niczym gaz paraliżujący. Każda chemicznie odprężona i dająca mleko krowa czy też byk, które zdechły, stawały się dla sępów zatrutą przynętą. Kiedy więc krowy stawały się bardziej wydajnymi maszynami mleczarskimi, miasto zaś zjadało więcej lodów, karmelowych chrupków, wafelków i czekoladowych płatków oraz piło więcej mlecznych koktajli z mango, sępom opadały szyje, jakby ptaki były zmęczone i musiały iść spać.

„Nieliczni zauważyli kres tych przyjaznych starych ptaków”, dodaje Roy. No pewnie, że przyjaznych, przecież to hufce asenizacji [zob.].

Obraz ten poruszył we mnie struny rozlicznych refleksji. Rychło jednak wibracje zestroiły się w mocny rezonans i pojąłem, że jest to wręcz wymarzona

alegoria krytyki literackiej w Polsce

Mimo wysiłków podejmowanych przez Klaster Przemysłów Kultury i Czasu Wolnego [zob.] poziom udoju polskiego autora pozostaje na etapie półprzemysłowym. Niemniej, aspiryna pn. ‘obecność = nowość’ aplikowana jest masowo: nie masz gotowej (nowej) powieści? Odgrzejemy stare opowiadania, tylko dopisz jedno nowe dla niepoznaki. Albo chociaż książeczkę dla dzieci. Itp.

Książki dzielimy na nowości i książki stare, zakładając milcząco, że nowości są w jakiś sposób bardziej wartościowe. [Paulina Małochleb]

No dobrze, a gdzie ta śmierć, spytacie. Przecież produkcja kwitnie (niby czytelnictwo marne, ale liczba wydanych tytułów z roku na rok rośnie), honorowe blurbodawstwo się szerzy, marketing urabia ręce po łokcie [to żart] i rządzi [to nie żart], więc – gdzie ta śmierć?

(„Kto umarł?”, spytała ciotka przykładając do ucha swoją słuchalniczą trąbkę z drzewa czereśniowego.)

A jednak życie krytyczno‐literackie (w najlepszym razie; natomiast w średniej – życie notko‐sprawozdawcze) książki kończy się w dniu premiery. Przedtem fruwają zapowiedzi, redaktorzy zatrudnieni po wydawnictwach, ale grający rolę independents uchylają rąbka tajemnicy w społecznościówkach, nakręcając kredyty koniunktury, pojawiają się notki‐klotki i pierwsze (zwykle też zarazem ostatnie) obfitsze recenzje, opłaceni (podobno) celebryci znienacka ogłaszają zachwyt nowym dziełem, bańka oczekiwań puchnie coraz bardziej, a potem brzdęk!, nadchodzi Dzień (św.) Krowy, czyli Data Premiery w Srempiku, i R.I.P. tytule, spadaj, idzie następny. Co bardziej zbywalne tytuły powegetują jeszcze przez 30‐dniowy okres kwarantanny (w Srempiku na wyłączność), a potem już koniec. Było, minęło. Idzie nowsze.

Populacja białogrzbietych sępów z 80 milionów (w okolicach 1980 roku) spadła do kilkunastu tysięcy (dziś). [...] Zniknięcie sępów spowodowało wzrost populacji innych ścierwojadów: dzikich psów i szczurów. Nie są to jednak gatunki tak dobre w tej roli jak sępy. Metabolizm sępa skutkuje „prawdziwą śmiercią” patogenów obecnych w zwłokach, psy i szczury natomiast stają się ich nosicielami i powodują pandemie. [wolne tłumaczenie linkowanego artykułu z en.wikipedii]

Powiecie, że jednak coś nie gra w tej analogii. A ja na to: policzcie udzielające się jeszcze w prasie prawdziwe sępy, mistrzowskie w swoim fachu. Ile ich? Dwa? Pięć? Co zabiło resztę? A poza tym, alegoria to nie jest analogia.

  1. fronesis’s avatar

    Ten sam rozrastający się kapitalistyczny samotwór jak punktoza w nauce, w recenzjach (nieotrzymanego) grantu moje dwie książki w spisie publikacji potraktowano jako okoliczność obciążającą. Cóż, musimy gonić punkty, co z tego, że listę z punktami opublikują za dwa lata, a okres czekania na publikację od czasu zaakceptowania to często także właśnie dwa lata. Odpowiadasz już dziś za to, czego nie zrobiłeś 4 lata temu. Nie ma cytowania i klików „na dziś”, to cię nie ma. Nie zajmuj się więc niczym, co nie daje natychmiastowej stopy punktozwrotu.

  2. telemach’s avatar

    nameste :

    Powiecie, że jednak coś nie gra w tej analogii

    Na pewno nie. Niestety gra chyba nieomal wszystko.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *