Rankingiści powinni wziąć po łapach. Nagrody literackie: niby forma docenienia, jedno żury uzna tak, a drugie żury uzna inaczej. Zabawa w „salon odrzuconych” jest trwałą składową kultury, bywa (niekiedy) twórcza. Ale tak na co dzień? Ten przymus orzekania, że Vargas Llosa tak, a Cortazar – już nie? Jakby nie można się było cieszyć, że mamy obu: różnorodność (myślę sobie coraz częściej) to priorytetowa wartość (takie czasy).
Winne są: religia i piłka nożna, obu nie cierpię.
no comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2017/10/po-lapach/trackback/