nike na kozetce, gdynia się rozgląda

obrady

Myślicie, że żury nagród literackich, ze szczególnym uzwględnieniem Nike, obradują nad argumentami, uzasadnieniami, rozważają wartości literackie i inne wartości, prezentują odczytania, nadają wagę (lub jej odmawiają)? Że rozważają merytorycznie przedkładane kandydatury, konfrontują hierarchie (i ich zaplecza), w atmosferze wzajemnego szacunku budują wspólny doraźny Kanon (no, kanonik), który – po parokrotnym pokręceniu korbą – wyłoni To, Co Najlepsze w Danym Roku?

Sądząc po corocznych jękach zawodu, okrzykach zdziwienia i gniewnym machaniu łapkami, właśnie tak sądzicie. Kto dostrzega żurorskie pomyłki (ba, karygodne błędy!), ten ma w głowie Ideał.

Tymczasem zaś, zmęczeni orką przegryzienia się przez długą na łokieć listą przydzielonych tytułow, żurorzy mówią po prostu „X podoba mi się”, „a Y to, wybaczcie państwo, nic dobrego”. Potem się kłócą, cały zapas erudycji zużywając na kąsanie adwersarzy w trybie „niewidzialny, bezszelestny wampir w białych rękawiczkach wytoczy całą krew”, albo po prostu waląc na odlew. A kiedy przy pozycji Z wyłonią się dwie frakcje, pro‐Z i anty‐Z, jedynym wyjściem może się okazać nominowanie litery G, ktorej nikt w żury nie traktował dotąd poważnie, ale też w nikim nie budzi zgrzytozębu i szczękościsku; oto wartość kompromisu.

Bywa też tak, że dyskusję przerywa gwałtownie głos prof. dr hab. cich., który wzywa: „głosujmy, żona trzyma pieczeń na gazie, a mieszkam pod Warszawą, państwo rozumiecie”. I głosują. Kiedy więc głowicie się, skąd, u diabła, wzięło się to G, pomyślcie o pieczeni.

wyniki

Zgodziwszy się co do tego, że wyniki obrad mogą powstać (i zwykle powstają) nie wskutek zbiorowego namysłu, a raczej przez pół‐chaotyczne ruchy zderzających się cząstek, nie sądźmy wszakże, że nie może sie z nich wyłonić jakiś obraz. Na dzieńdobry – obraz Znaczacych Pominięć. Czasem jednak klaruje się coś więcej: Zeitgeist. A właściwie nie on sam, a jego zinternalizowana wewnątrzżurowa projekcja.

Poniżej postaram się pokazać pokrótce (i z ograniczoną odpowiedzialnością), co widać, gdy weźmie się żury Nike na kozetkę. Z pytaniem: jaki to Zeitgeist (czyli: rodzaj samodiagnozy) skrywają te uczone kobiety i czcigodni mężowie.

całe życie

Na końcu tej blogonoty znajdziecie w aneksie pełną prawie pełną listę najkowej dwudziestki, z objaśniającą legendą. Tu, w telegraficznym skrócie, interpretacja.

W działach prozapoezja żury stoi na pozycji indywidualizmu, zajmując się całymżyciem osoby ludzkiej, i to na sposób zdumiewająco uporządkowany.

Młodość (dzieciństwo) oddaje się głosowi kobiet. Mała dziewczynka w Sztuczkach Joanny Lech. Gdy nieco dorośnie, pozostając wszakże ponadprzeciętnie wrażliwą, dojrzewa zarobkując za granicą jako opiekunka Starych Ciał (Serce Radki Franczak; krytyka zajmie się „zderzeniem cywilizacji i wartości”, pominie przez delikatność sebaldowskie pretensje i pozę na mikro‐marcelinę‐proust). Albo rzuca się w wir prekariackiego pierdolnika w Default City, z czego wychodzi pokaleczona, ale szczęśliwsza (Danke Dominiki Dymińskiej).

Wiek dojrzały („kwiat wieku”) należy, oczywiście, do mężczyzn. Okołoczterdziestolatkowie: Sławomir Elsner (Mów) milczy przez 4 lata, żeni się, ma dzieci, wraca do pisania wierszy: są one oszczędne i przejrzyste; można by powiedzieć – posttraumatyczne. Młodszy od niego Jakub Małecki (Ślady) ambitnie uprzedza smugę cienia, podejmując rozlegle temat śmierciowy, ale „na bogato” zanurzony w materii życia; tak trzymać, jest pan w samym Środku (rzeczy).

Latami między nimi, ale stażem ho‐ho, Jacek Dehnel w pewny sensie wyłamuje się z obrazka (Krivoklat) – czy jednak na pewno? Temat na rozległy tekst.

Potem już normalnie. Idzie starość, a więc wracamy do kobiet [środek, centrum życia – to dominująca domena męska, peryferia – dzieciństwo, dojrzewanie, ale i starość – niech bezpiecznie(j) opowiedzą kobiety]. Urszula Kozioł (Ucieczki) stoi w progu, ale (mówi krytyka) jeszcze walczy. Genowefa Jakubowska‐Fijałkowska (Paraliż przysenny) już w całości przechodzi na pozycję Starej (Wariatki), której Wolno Wszystko. (I na którą można nie zwracać uwagi.)

Na koniec jednak – kanonicznie klasyczny głos męski, Jerzy Kronhold (1946) w tomie‐trenie wspomina „bliską kobietę, która odeszła”.

Prawda, że przerażająca konsekwencja w tym doborze nominatów?

pozycja

A skąd się ten głos (żury) dobywa, z jakich pozycji rozlega?

Estetycznie (kategoria Esej) – z pozycji erudycyjnego konesera, obserwatora Całej Subtelnej Złożoności. Łubieński o ptakach (i nie tylko), Matywiecki z Biblioteki.

A Monika Muskała o „pamięci i historii w Austrii”, o tym, jak literatura i teatr próbują ocalać pamięć, gdy tymczasem państwo... Tak, to ponure. I rozumiemy lepiej, skąd w dziale całeżycie wziął się para‐bernhardowski Dehnel.

Jest to zatem pozycja „przejętego stanem rzeczy intelektualisty”.

stan rzeczy

Ale jaki jest ów stan rzeczy? Oto on. Najpierw: zbrodnie tzw. komuny (Łazarewicz). Potem – wspomnienie rozdroży 1989 roku (Nowak, o przegranej jednostki, Hugo‐Bader, o przegranej pokoleniowej). Mało współcześnie? Korzenie (styropianowe?) są przecież ważniejsze od tu‐i‐teraz‐dziś.

Jeśli zaś współcześnie, to nie u nas. Domosławski i historie z Kolumbii, które „przerażają takich jak my, sytych mieszczan” (to Jędrysik, redaktor wszechogarniająca nowego „Przekroju”).

a co w Gdyni?

Próbowałem i gdyńskich nominatów (więc pośrednio i gdyńskie żury) położyć na kozetce, ale nic mi się nie kleiło. I nie tylko dlatego (chyba), że większości tych ksiażek nie znam – większości najkowych też nie znam.

Mam wszakże niejasne, nieuzasadnione może przeczucie, że w Gdyni przyglądają się pracy piszących, że przedmiotem zainteresowania tamecznego żury jest współczesność, nawet jeśli nominują tłumaczenie klasyka (Flaubert). Że jednym z kryteriów jest także nasza współczesna rzeczywistość: jak się ona w tej pracy odbija.

I już całkiem osobiście, w trybie, hm, zwierzenia: ostrzę sobie zęby szczególnie na Pieczeń dla Amfy Salci Hałas (obrazek). Tak, trochę właśnie w reakcji na to najkowe podduszenie.

* * *

Czuję się w obowiązku przeprosić wszystkie książki (i ich autorów) za poniekąd instrumentalne ich wykorzystanie w powyższym tekście.

aneks: Nike

Z tekstu zajawiającego nominowaną dwudziestkę Nike 2017 wyjąlem z omówień po parę (charakterystycznych moim zdaniem) fraz, zaznaczając też pozycje, przy których funkcyjny Nike, Marek Radziwon, wolał jedynie zacytować autorkę/autora – taki symboliczny znak dystansu (Danke, Dwanascie srok za ogon). Kolejność jest w oryginale pomięszana, nadałem własną, wrzucając literaturę zwaną piękną do jednego wora, a resztę wg kategorii. 
 

POWIEŚĆ, POEZJA

Sztuczki, Joanna Lech
zbiór kilkunastu opowiadań, obrazów z dzieciństwa – intensywnie i subiektywnie wspominanych [...] też wielkie tragedie, których zapach i atmosferę pamięta się jakoś koślawo, ale trwale [Marek Radziwon]

Serce, Radka Franczak
obrazy, wrażliwość, sny, próba głębszego, niespiesznego spojrzenia w siebie, atmosfera tajemnicy i przeczucia [Marek Radziwon]

Danke, Dominika Dymińska
„Danke” to akt oskarżenia. Opowiada o czymś, w czym uczestniczyłam, ale już nie uczestniczę, bo się na to nie godzę. I mam wrażenie, że jestem dzięki temu dużo szczęśliwsza [Marek Radziwon tylko cytuje autorkę]

Mów, Sławomir Elsner
Tom Elsnera nie jest podporządkowany jakiejś jednej myśli, to często po prostu krótkie codzienne spostrzeżenia [...] albo ważne wspomnienia [Marek Radziwon]

Ślady, Jakub Małecki
całe życie bohaterów ma to do siebie, że dąży do śmierci – tych śmierci i tragedii, jakby zapisanych w egzystencji bohaterów od samego początku, jest tu wiele [Marek Radziwon]

Krivoklat, Jacek Dehnel
galeria odrażających drobnomieszczańskich typów [Juliusz Kurkiewicz]

Ucieczki, Urszula Kozioł
W jej powracającej melodii mieści się skarga, że tracimy naszych ukochanych i że z czasem tracimy samych siebie [Tadeusz Sobolewski]

Paraliż przysenny, Genowefa Jakubowska‐Fijałkowska
Codzienność [...] wyłazi z każdej szczeliny, jest nikczemna i jednorazowa, taka jest cała nasza egzystencja, jakby pisana na brudno [Marek Radziwon]

Skok w dal, Jerzy Kronhold
To tom żałobny. W wierszach‐trenach poeta wspomina osobę bliską, która odeszła [Marek Radziwon]

ESEJ

Dwanaście srok za ogon, Stanisław Łubieński
ta książka to taki kundel, chaotyczne pomieszanie gatunków [Marek Radziwon tylko cytuje autora]

Stary gmach, Piotr Matywiecki
erudycyjny esej bibliotekarza, poety i uważnego obserwatora [Arkadiusz Gruszczyński]

Między Placem Bohaterów a Rechnitz, Monika Muskała
to rzecz o pamięci i historii w Austrii i o tym, jak o przywrócenie pamięci dopominają się, skoro państwo zrobiło mało, austriackie literatura i teatr [Marek Radziwon]

REPORTAŻ

Żeby nie było śladów, Cezary Łazarewicz
opowieść o cynizmie autorytarnej władzy, od samej góry po pionki ze szczebla komendy milicji [...] O niewyobrażalnej krzywdzie [Paweł Smoleński]

Niemiec, Włodzimierz Nowak
Bohater Nowaka próbował dokonać ważnego aktu, ale historia i los cały czas kpiły i unieważniały wszystkie jego planowane na serio poczynania [Marek Radziwon]

Skucha, Jacek Hugo‐Bader
katastrofy w życiu osobistym i dość powszechny w środowisku alkoholizm [...] samotność garstki buntowników, którzy po stanie wojennym mieli poczucie, że społeczeństwo się od nich odwróciło [Juliusz Kurkiewicz]

Wykluczeni, Artur Domosławski
żyją na obrzeżach systemu, niezauważani przez państwo. Moglibyśmy i my ich nie zauważać, a jednak jest inaczej: niepokoją, przerażają takich jak my, sytych mieszczan [Miłada Jędrysik]

  1. nameste’s avatar

    Pominąłem wyżej Fałszerzy pieprzu Moniki Sznajderman, tomy Tkaczyszyna‐Dyckiego i Podsiadły oraz książkę Krzysztofa Środy. Chyba dlatego, że tym pozycjom nominowanie czy nienominowanie w niczym nie szkodzi/pomaga – w tekście zajawiającym rezydują na końcu, byc może właśnie z tego powodu.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *