fachowcy vs amatorzy

Portal granice.pl opublikował część pierwszą zapisu debaty:

„Fachowcy vs amatorzy, czyli jak nowe media zmieniły krytykę literacką”, która odbyła się w ramach festiwalu Zimowy Ogród Literacki w Katowicach. W panelu dyskusyjnym udział wzięli: Kinga Kaperek (K.K.), doktorantka Uniwersytetu Śląskiego, zajmująca się nowymi mediami w kontekście życia literackiego i zdeklarowana zwolenniczka wielkiej zmiany w literaturze niezależnej. Anna Kałuża (A.K.), krytyczka, badaczka literatury, towarzysząca od kilkunastu lat najnowszej poezji. Paweł Brzeżek (P.B.), portal o.pl, Sławomir Krempa (S.K.), redaktor naczelny serwisu Granice.pl – wszystko o literaturze. Dariusz Nowacki (D.N.), , redakcja kwartalnika literackiego „Opcje”, współpracujący z licznymi mediami, które poświęcają uwagę literaturze, pojawia się zarówno w fachowych, profesjonalnych, akademickich czasopismach, jak i w prasie codziennej. Wojciech Rusinek (W.R.), zastępca redaktor naczelnej magazynu Art-Papier.pl, w którym literatura jest na eksponowanym miejscu. Spotkanie moderował prof. Krzysztof Uniłowski (K.U.), .

Zapis jest długi, nie namawiam więc jakoś szczególnie do lektury, chyba że ktoś się nudzi. Sam poczytałem (poniekąd przez Pawiana) i zastanowiło mnie pomieszanie opinii i obserwacji celnych, szczególnie tych, które dotyczą tzw. blogów książkowych, w swojej przeważającej masie mających tę tylko (za to dużą) wartość, że poświęcone są czynności bezwzględnie pożytecznej – czytaniu, z osądami i opiniami bezkrytycznie powielanymi w tym gronie debatujacych fachowców, mniej lub bardziej związanych z .

Na przykład

[S.K.] Jednak jeśli przyjrzymy się blogosferze trochę bliżej, to zobaczymy, że doskonale sobie w niej radzą na przykład publikujący także w pismach krytycznoliterackich Jarosław Czechowicz, który na blogu „Krytycznym Okiem” uprawia ni mniej, ni więcej, tylko krytykę literacką, choć fakt, że dostosowuje język do odbiorcy, jaki czyta jego blog. Mamy też doktor Bernadetę Darską, która popełnia kolejne prace krytycznoliterackie i wydaje je w wydawnictwach akademickich, a równocześnie prowadzi bardzo popularnego bloga o książkach. Ma kompetencje, ma dużą wiedzę literaturoznawczą i wykorzystuje ją. Inaczej rzecz biorąc: jako prawdziwy ekspert jeśli chodzi o literaturę, wskazuje czytelnikom, po jakie książki sięgać warto. Mówiąc więc o sieci, warto powiedzieć o różnorodności, jaka w niej panuje.

Taaak, „radzą sobie”, tyle rzeczywiście można powiedzieć. Ale trzeba przyznać, że Sławomir Krempa bezbłędnie wyłowił dwójkę największych hm‐recenzenckich grafomanów, wręcz stachanowców.

Dariusz Nowacki słusznie zauważa:

[...] złudzeniem jest postrzeganie Internetu jako przestrzeni nieograniczonej wolności. Zwrócę Państwu uwagę na jedną rzecz – jak niewiele jest w Internecie niezależnych opinii, choć wydawałoby się, że to medium zupełnie poza kontrolą. Myślę, że 90% tekstów, jakie czytamy w Internecie nie tylko o książkach, to są teksty wybitnie konformistyczne. To tautologia, mówienie na okrągło tego samego, mówienie bezpieczne. W tym sensie Internet jest dla mnie niespełnioną nadzieją, myślałem, że będzie w nim więcej anarchii.

I dodaje (później w dyskusji) uwagę bardziej konkretną:

chciałem wytłumaczyć się z moich słów o dominującym konformizmie i braku demokracji. Otóż całkiem niedawno przeczytałem około dwudziestu wypowiedzi w Internecie na temat ostatniej powieści Olgi Tokarczuk. Wśród nich nie znalazłem żadnego kontrgłosu – takiego, który by zarysował jakąś odmienną perspektywę, a co gorsza nie powtarzałby wszystkich frazesów, które podrzucił wydawca w pressbookach.

A tymczasem. W samej zajawie debaty pada (jeszcze prawdziwe) stwierdzenie:

magazyn Art-Papier.pl, w którym literatura jest na eksponowanym miejscu

(rzeczywiście jest). Jednak wypowiedź poniższą pozwolę sobie zakwestionować:

[W.R.] To nie jest tak, że krytyki profesjonalnej nie ma w Internecie. Jestem w Internecie jako redaktor „ARTpapieru”, nasze pismo ma profil na Facebooku...

„Profesjonalnej”? O tej samej powieści Tokarczuk, którą przywołuje w swoim lamencie Nowacki, ARTpapier zamieścił recenzję (adiunktki w !) kuriozalną, nie mającą nic wspólnego z profesjonalizmem; wykpiłem ją w niedawnej blogonocie papier‐mâché.

A faktu, że coś ma profil na fejsbuku, doprawdy bym nie przeceniał.

No i taka to dziwna debata; czekam teraz na zapowiadaną część drugą zapisu.

  1. beatrix’s avatar

    „Profesjonalnej”? O tej samej powieści Tokarczuk, którą przywołuje w swoim lamencie Nowacki, ARTpapier zamieścił recenzję (adiunktki w !) kuriozalną, nie mającą nic wspólnego z profesjonalizmem; wykpiłem ją w niedawnej blogonocie papier‐mâché.

    Nie wiem ile lat ma cytowany redaktor, ale zauważyłam, że od jakiegoś czasu słowo „profesjonalny” oznacza, że ktoś gdzieś pracuje, dostaje za to pieniądze, więc to, co robi jest „profesjonalne”. W ten sposób niedźwiedź w cyrku jest „profesjonalnym” tancerzem.

  2. nameste’s avatar

    @ beatrix:

    Nie no, bez żartów, Wojciech Rusinek od minimum 7 lat w składzie redakcji Artpapieru, 2 lata temu obroniony doktorat na , musimy przyjąć, że używa słów w zgodzie z ich słownikowym znaczeniem.

  3. beatrix’s avatar

    Skoro musimy, to przyjmijmy. Jednak muszę przyznać, że zarówno zacytowana wypowiedź, jak i wspomniana recenzja bynajmniej nie zachęcają do zachowania powagi.

  4. pawianprzydrodze’s avatar

    Przepraszam, przepraszam, można było wcinać poświąteczną sałatkę jarzynową (kuzynka ostatnio mi powiedziała, że zawsze zostaje), a tu – przeze mnie – stało się. Na dodatek reklamowałam coś, na czym nie byłam. Nie z lenistwa, a skądże. Mam nadzieję, że w 2015 się poprawię.

  5. nameste’s avatar

    @ pawianprzydrodze:

    Ależ, Pawianie. Dla mnie relacja b. ciekawa. WDwNR.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *