dowód z kiczu

Adam Michnik przekroczył kolejny próg politreligijnego kiczu. (Neologizm politreligijny symbolizuje tu – nieuchronną i konieczną według praktyków „kołakowszczyzny” [1], której Michnik jest wiernym wyznawcą i wdrażaczem – kontaminację polityki i religii, splot dwóch władz, a właściwie – w Polsce po ’89 – jednej.)

W blogonocie retoryczne nadużycie sprzed dwóch lat, zajmującej się analizą egzaltowanego epitafium Michnika na śmierć Życińskiego, jeszcze miałem co robić. Politreligijny kicz ukryty był bowiem w zawiązanej na poczwórny supeł figurze retorycznej, którą należało rozplątać.

Dziś Michnik nie bawi się już w subtelności; stosując taktykę szczery spontan, wali (w relacji z hm‐debaty o życiu polskiego kościoła katolickiego) prosto z mostu:

Optymistą jestem dlatego, że moje doświadczenie uczy mnie, że nie ma mocniejszego wspornika dla moralności indywidualnej i zbiorowej niż Ewangelia. Mówię to jako nieochrzczony; nie podlizuję się też żadnemu z biskupów – w moim położeniu byłoby to zresztą beznadziejne. Także dlatego jestem optymistą, że Pan Bóg ofiarował nam księdza Wojtka – to empiryczny dowód na Jego istnienie. [podkr. moje – n.]

Ksiądz Wojtek (zdrobnienie chyba świadczy o tym, że nieutulony w żalu po Tischnerze Michnik zdążył już się skumplować z „żywym dowodem empirycznym”) to oczywiście modny ksiądz Lemański. Który we wspomnianej hm‐debacie sypnął frazesem:

– Godność człowieka jest granicą, której nikomu nie wolno przekroczyć – mówił ks. Lemański.

...po czym roztoczył własną wizję zażegnania kryzysu, który jakoby toczy polski KK:

– Pochylić się należy nad jedną trzecią tych, którzy nie ufają Kościołowi. „Dziedziniec dialogu” byłby tu wskazany. Ale jeśli twarzą tego dziedzińca ma być arcybiskup warszawsko‐praski, to ja temu dobrze nie rokuję.

...nie omieszkując, oczywiście, przypomnieć aluzyjnie swojej martyrologii.

„Pochylić się”. „Dziedziniec dialogu”. Klesza gadka. I „Wyborcza”, niestrudzona, gorliwa trybuna tej gadki.

PRZYPISY

[1] Zwięzłe, by tak rzec „operacyjne”, teoretyczne ujęcie „kołakowszczyzny”, tego nadwiślańskiego szantażu religijnego, można ctrl‐F‐nąć w tekście Przeciw myśli postsekularnej, jeśli ktoś jest jeszcze zainteresowany truizmami.

  1. nameste’s avatar

    I od razu dodam, że nie mam pojęcia, co x. Wojtek proponuje uczynić z pozostałymi dwiema trzecimi „tych, którzy nie ufają Kościołowi”. Relacja w „Wyborczej” o tym milczy.

  2. AK.’s avatar

    Może powybijać. Bóg pozna swoich.

  3. Gammon No.82’s avatar

    No tak, z GW ciężko, ale co innego na paperze można kupić.

    Kołakowskiego raz na trzy lata coś czytam w poszukiwaniu rozproszonych myśli, błyskoliwości i bon motów, ale nie ma tam tego wiele. Albo za głupi jestem żeby je wychwycić.

  4. czescjacek’s avatar

    nameste :

    I od razu dodam, że nie mam pojęcia, co x. Wojtek proponuje uczynić z pozostałymi dwiema trzecimi „tych, którzy nie ufają Kościołowi”. Relacja w „Wyborczej” o tym milczy.

    A nie idzie o to, że 2/3 ufają, więc nie wymagają pochylenia nad ani dialogu?

  5. nameste’s avatar

    @ czescjacek:

    Zapewne o to miało iść, ale (literalnie) wyszło inaczej. Kpię sobie z tego jednak na uboczu, już w komentarzu.

  6. naima’s avatar

    Kołakowskiego mogę śmiało rekomendować drobne formy: „Klucz niebieski” jak i „Bajki z królestwa Lailonii” – kompletnie się nie starzeją, a wręcz nabierają łobuzerskiego wdzięku.

  7. telemach’s avatar

    Bo to ludzka tragedia jest. Michnik spędził ostatnie 45 lat (czyli nieomal pół stulecia) w wierze w możliwość lepienia koncyliacyjnego bałwana. Przeszedł – a była to bolesna droga z lewej strony na środek, ale środek mu się niestety (od czasów gdy przechodził) mocno przesunął. W prawo, w cień i do tyłu. Powoli, nieomal niespostrzeżenie i jak płyta kontynentalna.

    Zawsze mi się ten zwrot ku kruchcie i dobrej nowinie jako jednemu ze składników nowych fundamentów wydawał podejrzanym i trudnym do kontrolowania szpagatem. Wyszło jak wyszło: M. stał się emocjonalnym i intelektualnym zakładnikiem tego co sam pomógł uruchomić.

    Nie wiem czy można wymagać od prawie 70‐latka aby zaczął znów wiosłować do tyłu. Schorowany człowiek, skopany i odarty z komfortu wynikającego z akceptacji niegdysiejszego dorobku. Z kompleksem długu wdzięczności wobec tych, którzy zapewnili mu wówczas schronienie i wsparcie.

    Zupełnie beznadziejna i smutna historia.

  8. nameste’s avatar

    telemach :

    Schorowany człowiek, skopany i odarty z komfortu wynikającego z akceptacji niegdysiejszego dorobku

    Mamy współczuć? Dziarsko i głośno wiosłuje do przodu, a nawa jego łamów, mieszczańska, klerykalna i (co widać ostatnio po propagandzie ws. związkowców w Warszawie) neoliberalna „Gazeta”, swoim pazernym cielskiem podąża za nim.

  9. naima’s avatar

    nameste :

    Mamy współczuć? Dziarsko i głośno wiosłuje do przodu, a nawa jego łamów, mieszczańska, klerykalna i (co widać ostatnio po propagandzie ws. związkowców w Warszawie) neoliberalna „Gazeta”, swoim pazernym cielskiem podąża za nim.

    A to nie jest tak, że sam Michnik nie tyle się przemieścił w przestrzeni politycznej od lat swej moralnej, opozycyjnej chwały, co rzeczywistość wskoczyła na obrotowy talerzyk i pod nogami wylądowała Michnikowi znienacka kruchciana centroprawica?
    On może mieć z czasów kombatanckich zwapniałe odruchy bronienia kościoła przed władzą, które są nieco nie na miejscu gdy mamy współczesny polski kościół i współczesną władzę. Ale obawiam się, że na woltę całej armady agorowej jest za późno, nawet gdyby do Michnika dotarło, że stojąc w miejscu zmienił drużynę. Za duża siła bezwładu pcha to towarzystwo na papieskie błonia, po kremówki i rekolekcje.

  10. Gammon No.82’s avatar

    Sugerujecie, że Adam Michnik jest Victorem Frankensteinem minus krytycyzm?
    A jeśli macie rację, to co teraz mamy zrobić?

  11. nameste’s avatar

    naima :

    A to nie jest tak, że sam Michnik nie tyle się przemieścił w przestrzeni politycznej od lat swej moralnej, opozycyjnej chwały, co rzeczywistość wskoczyła na obrotowy talerzyk i pod nogami wylądowała Michnikowi znienacka kruchciana centroprawica?

    Trochę szkoda bajtów na polityczną psychoanalizę Michnika (i rzeczywistości, którą wszakże bardzo aktywnie współtworzył; nie jest tak, że cokolwiek znienacka wylądowało mu pod nogami, oj nie). Zwłaszcza że temat personalny jest obrobiony do cna, na chyba wszystkie możliwe sposoby; niewiele już tego wynika.

    Ale walić w retorykę, w rodzaj (tak to odbieram) bezczelności (granej na nutę szczery spontan), we wcisk medialny itd. – może warto. Tym bardziej że jak stwierdził Gammon No.82 :

    z GW ciężko, ale co innego na papierze można kupić

    ...fatalna sytuacja prowokuje do fatalizmu ^.

  12. telemach’s avatar

    „Dziarsko i głośno wiosłuje do przodu,”

    Wierz mi, nie.
    Może nawet tak wygląda, ale nawa nabiera powoli wody. Ci, z którymi był naprawdę blisko odeszli. W starość, chorobę, zapomnienie lub zupełnie.
    Zostały wyzwiska pryszczatych wyrostków.
    I skomercjalizowana do potworności gazetka, która miała być przecież czymś więcej. Stała się neoliberalną kapliczką na skraju drogi, która miała (kiedyś) prowadzić do społeczeństwa obywatelskiego. Miała.
    Czas jest nieubłagany.

    Nie lubię gazwybu bo wstrętny się zrobił z czasem. I faktycznie ta mieszanka złego dziennikarstwa i pozornej sensacji, neolibu i kruchty jest trudna do wytrzymania. Ale byłbym ostrożny z ustawianiem sobie w roli przeciwnika ideolo. Czuję się wtedy trochę przeniesiony w Republikę Weimarską. Gdzie w imię dobrej sprawy nie tego co trzeba zwalczano nie w tej co należało kolejności.

    I kiedy widzę gdy poza Gazwybem nikt z ( w miarę powszechnie czytanych) mediów nie przeciwstawił się redukcji Baumana do ociekającego krwią chrześcijańskich dziatek żydo‐enkawudzisty – to jakoś mi głupio kamieniami w stronę Czerskiej rzucać. Nie cierpię, ale mimo to nie mogę.

  13. nameste’s avatar

    telemach :

    Nie lubię gazwybu bo wstrętny się zrobił z czasem. I faktycznie ta mieszanka złego dziennikarstwa i pozornej sensacji, neolibu i kruchty jest trudna do wytrzymania. Ale byłbym ostrożny z ustawianiem sobie w roli przeciwnika ideolo.

    No ale, co poradzę, miesz[czańska miesz]anka neolibu i kruchty zasługuje ma pozycję przeciwnika ideolo, nawet jeśli nie brakuje w pejzażu innych. A ten reliktowy odruch liberalny (który przywołujesz na przykładzie Baumana) jest przecież na pół gwizdka, niekonsekwentny, nie w pełni wiarygodny.

  14. telemach’s avatar

    nameste :

    No ale, co poradzę

    A chcesz?

  15. nameste’s avatar

    telemach :

    A chcesz?

    No, próbowałem na serio rozpatrzyć kontrargumenty, głosy za itd. I skutek jest taki, że nawet przy najlepszych chęciach nie wychodzi.

    A przy okazji mocno mocno polecam rozmowę z Andrzejem Lederem Dość tych dworków, w której powtarza tezy z wcześniejszego tekstu napisanego, ale w formie dialogowej brzmią wyraźniej i mocniej.

  16. andsol’s avatar

    Tak w ogóle nie potrafię zrozumieć po co było Michnikowi zabierać głos w tej dyskusji. Oczywiście „nie miał nic do powiedzenia” nie dyskredytuje go jeszcze, bo paru innych też nic nie miało, ale jakoś mi to wyglądało na występ z cyklu „look, Ma, no hands”. A byłby czas wyleczyć się z tego, i zacząć ćwiczyć jakieś „mehr Licht” czy podobne mądrze brzmiące posłania.

  17. kwik’s avatar

    Czytajmy więc Dmowskiego, bo „nie ma lepszego krytyka szlachetczyzny”.

  18. nameste’s avatar

    andsol :

    Tak w ogóle nie potrafię zrozumieć po co było Michnikowi zabierać głos w tej dyskusji

    No jak to. Po to, żeby po raz n‑ty afirmować kołakowszczyznę i wzmocnić (zdychającą) iluzję istnienia „kościoła łagiewnickiego”. I dla tego nie masz zrozumienia ani przebaczenia.

    kwik :

    Czytajmy więc Dmowskiego

    Leder nie wspomina o przymusie brania razem całym dobrodziejstwem (czy zło‐dziejstwem) inwentarza. Ale czy mamy współczesnych mocnych krytyków post‐szlachetczyzny?

  19. kwik’s avatar

    Nie znam się więc nie wiem co mamy. A wiesz może co konkretnie Dmowskiego warto przeczytać na wzmocnienie swojej autentycznie chłopskiej lewicowości?

  20. poziomka’s avatar

    Ale to nie jest tak, że gdyby M. po przesunięciu się do centrum stał w miejscu, to w związku z przesuwaniem się spektrum w prawo on znalazł by się znowu po lewej stronie? Jak Łagowski – konserwatysta, któy wylądował w Przeglądzie?

  21. babilas’s avatar

    Miło znów widzieć (prawie) całą swoją blogrolkę w jednym miejscu w dobrej formie. Ja mam wrażenie, że nameste czuje się, hmm... zdradzony przez Michnika (a przynajmniej rozczarowany Michnikiem). I – jeśli owo wrażenie jest słuszne – mam pytanie: w którym miejscu i momencie Michnik obiecywał cokolwiek innego niż to, czego jest proponentem w omawianym przez blognotę tekście? Przecież to zawsze miał być oświecony Klechistan („Kościół, lewica, dialog”, „Między Panem a Plebanem”).

    I – co słusznie podnosi telemach – w dzisiejszej Gazecie Wyborczej Michnik jest czymś w rodzaju królowej angielskiej.

  22. nameste’s avatar

    babilas :

    Ja mam wrażenie, że nameste czuje się, hmm... zdradzony przez Michnika (a przynajmniej rozczarowany Michnikiem).

    Nic z tych rzeczy. Oświecony Klechistan (realny; realklech) ma przecież równo 20 lat (jeśli przyjąć, że to 1993 był rokiem „pieczętującym”: konkordat, ustawa antyaborcyjna); mogłem być rozczarowany wówczas całą tą postsolidarnościową formacją „ojców założycieli” III RP, dziś natomiast postrzegam CorazMniejOświecony Klechistan jako garb cywilizacyjny i, owszem, przeciwnika ideolo.

    A Michnik nadaje się na symbol petryfikacji CMOKleichstanu, pewnie podobnie jak królowa brytyjska na symbol UK z jego osobliwościami. Czy ma analogiczną rangę symboliczną? Może, na szczęście, nie. Ale realnie nadal jest szkodliwy (z mojego punktu widzenia), jak i „Wyborcza” brana po całości, a nie po lokalnych wyjątkach.

  23. fronesis’s avatar

    Kruchtoneolib GW to jedna przyczyn dla których nie ma sensownej lewicy, to ciągłe ustawianie się GW jako jedynej zapory przed czarnym ludem, faktycznie stworzyło sytuację w której GW jawi się jako ostatnia liberalna nadzieja. To szantaż, który udawał się wiele lat. Trzeba to w sobie przepracować i powiedzieć sprawdzam, ryzyko trzeba podjąć.

  24. nameste’s avatar

    kwik :

    A wiesz może co konkretnie Dmowskiego warto przeczytać na wzmocnienie swojej autentycznie chłopskiej lewicowości?

    Nie wiem, nie znam się na historii, a co więcej, niezbyt wierzę w magistra vitae; ci, którzy czytają Dmowskiego dzisiaj, przeważnie wzmacniają w sobie postawy calkiem odmienne od „autentycznie chłopskiej lewicowości”.

  25. kwik’s avatar

    Lederowi zapewne chodziło po prostu o części III‑V Myśli nowoczesnego Polaka, bo to tam Dmowski eksponuje swoją etnopsychologię, krytykuje typ polskiego szlachcica (przede wszystkim za bierność) i dostrzega nadzieję w ciągle witalnej masie ludowej.

    Nie jestem jednak pewien czy Leder rzeczywiście Dmowskiego uważnie poczytał czy tylko dzielnie rzucił okiem i teraz się popisuje. Leder: „W tym sensie jestem sojusznikiem Dmowskiego, nie ma lepszego krytyka szlachetczyzny. Nie lubię też zresztą wizji szlachecko‐lewicowej, bo ona jest zawsze nieznośnie romantyczna. Wszystkie wady szlacheckości są zawarte w tej tradycji”. Problem w tym, że Dmowski krytykuje szlachtę również za jej (wg siebie wątpliwe zalety): „Szlachcic np. polski, dzięki cieplarnianym warunkom swego życia, wyrobił w sobie, zwłaszcza w stosunku do braci‐szlachty, cnotę bezinteresowności, znakomicie harmonizującą z jego wadami”. Jest jeszcze fajne: „Dziedziczna zaś wiara w głowę żydowską i skłonność do oddawania się pod jej kierownictwo długo jeszcze będzie wybitnem znamieniem szlacheckiej z pochodzenia części społeczeństwa.”

  26. telemach’s avatar

    fronesis :

    Kruchtoneolib GW to jedna przyczyn dla których nie ma sensownej lewicy, to ciągłe ustawianie się GW jako jedynej zapory przed czarnym ludem, faktycznie stworzyło sytuację w której GW jawi się jako ostatnia liberalna nadzieja. To szantaż, który udawał się wiele lat. Trzeba to w sobie przepracować i powiedzieć sprawdzam, ryzyko trzeba podjąć.

    Pewnie, że trzeba. Ale – moim zdaniem – po uprzednim wykreowaniu bytu zastępczego. A nie na zasadzie: rozwalić, a potem się zobaczy. Droga do eliminacji prowadzi poprzez stworzenie platformy (obawiam się, że już nie papierowej, bo na to za późno) porównywalnej pod względem zasięgu i sposobu oddziaływania z Libération lub TAZ‐em.
    Smutna prawda jest jednak taka, że w momencie gdy wdepcze się w ziemię Gazwyb, to nadal będzie pustynia, bo nie ma na horyzoncie niczego innego codziennego poza polit‐entertajmentem lub świrowatością prawej strony.

    Zresztą wdeptywanie w ziemię nie jest konieczne, oni sami zrobią z tej gazety będącej w tej chwili rodzajem oświeconego tabloidu zupełnie nieoświecony tabloid. Idąc za podszeptem analityków rynku.

  27. beatrix’s avatar

    babilas :

    w którym miejscu i momencie Michnik obiecywał cokolwiek innego niż to, czego jest proponentem w omawianym przez blognotę tekście? Przecież to zawsze miał być oświecony Klechistan („Kościół, lewica, dialog”, „Między Panem a Plebanem”).

    Babilasie, ciśnie się : „chciał dobrze, wyszło jak zwykle”. I o ile w czasie, kiedy powstawały te teksty można było się łudzić, że wyjdzie inaczej, to teraz, kiedy widać, trudno. Więc czego chce teraz? I czy nie mógłby chcieć prywatnie, niekoniecznie się dzielić? Tym bardziej, że jego angielskokrólowość nie ma uzasadnienia w konstytucji i nie trzeba uruchamiać legislacji, aby zaprzestać? Szczerze mówiąc, tego bym oczekiwała – żeby zamilkł i przestał szkodzić. Bo, że szkodzi, to niestety trudno zaprzeczyć.

  28. beatrix’s avatar

    p.s.

    Przyznaję, że trudno było się łudzić, ale jednak. Ludzie żyjący w świecie utopii nie są wcale taką rzadkością.

  29. nameste’s avatar

    Michnik leczy Europę:

    Ruch Oburzonych, który objawił się w wielu krajach, jest jak wskazówka w termometrze, która pokazuje, że organizm jest w stanie podgorączkowym. To, o czym możemy mówić i Europie, to jest deficyt demokracji, deficyt debaty. W Polsce i nie tylko w Polsce ludzie kreatywni, ludzie biznesu, tworzący nowe instytucje powinni stać się w znacznie większym stopniu uczestnikami debaty publicznej. Deklaruję, że takim ludziom otworzymy łamy „Gazety”. Ruchy Oburzonych mogą mieć charakter pozytywny, ale również mogą zmienić się w ruchy fundamentalne. Dlatego tak cholernie dużo zależy od nas.

    Kato‐randroid, I presume.

  30. Nachasz’s avatar

    Deklaruję, że takim ludziom otworzymy łamy „Gazety”.

    Aha, to dlatego w ostatniej Świątecznej pojawił sie przedruk z Jakobina.

  31. nameste’s avatar

    @ Nachasz:

    Za pianinem, więc nocomments.

  32. telemach’s avatar

    nameste :

    Deklaruję, że takim ludziom otworzymy łamy „Gazety”

    Swinton się przypomina. Cóż, najwyraźniej bycie świętym Franciszkiem z Asyżu i pożyczanie na lichwę są nie do pogodzenia.

    Swinton gonił, gonił i dogonił.

    To może już lepiej nie deklarować niczego? Ale jak tu dalej żeglować bez deklarowania, ostrzegania, upominania, nawoływania do? Nie da się.

    Warunkiem koniecznym do wołania na puszczy jest obecność wołającego i puszczy. Sam wołający nie wystarczy. No więc co tu się dziwić?

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *