Oni są tacy bystrzy, rozmawiają ze sobą równoważnikami zdań, skąpymi w słowa frazami, rzucają aluzje, o których nawet do końca nie wiem, czy są aluzjami – a co dopiero do czego (ale tak nieodparcie brzmią). Podziwiam ich. Zazdroszczę. Sam pomysł, że można by któregoś z nich poprosić o wyjaśnienie, o rozwinięcie tych oszałamiających skrótów, na których rozpinają swoje kunsztowne (a takie przecież od niechcenia) akty dialogu, sama taka myśl sznuruje mi wstydem mięśnie wykonawcze (palców czy krtani, zależnie od okoliczności).
Ostre safari po hjelmslevowskich wydmach. A może (męczy mnie zwątpienie) to tylko kolorowe chorągiewki, którymi machają do siebie (do siebie?) z wnętrz swoich monadycznych habitusów. Ale nie, czuję przez skórę, że ta pustynia pełna jest – gdzieś za horyzontem (zdarzeń) – niedostępnych dla niewtajemniczonych, obfitych oaz (obfita oaza, coś jak Bujny Boylan). Potrzebna mi (rozpędzam się wewnętrznie) jakaś nowa Teoria Gestu, której przedmiotem byłby na przykład „gest poety, jak strzepuje z płaszcza niewidoczną dla innych fałdę” [Maliszewski]. Albo słowa: „stłukłbym sarkastycznie stakanczik, gdybym pił”.
Pocieszam się hipotezą hipostazy. Że daję się łapać na najstarszy numer świata. Blef, kod wtórnie ograniczony podczas tysiącletniej partii pokera (mówi się raczej „rozgrywka”, ale czy nie tworzą partii, klubu z systemem przyjęć poprzez bardzo imienne rekomendacje?). Że nie da się spieniężyć tych żetonów. A jeśli?
-
Chodźmy na miasto
-
Załóżmy jednak że ta narzucona na Nich apriori hermetyczność jest nietrafiona i chcieliby dostać się do nurtu głównego – czy mają szansę? Hermetyczność w dzisiejszych czasach to los a nie wybór;) Jednego tylko jestem pewien i zgadzam się z autorem bo doświadczyłem osobiście: „nie da się spieniężyć tych żetonów”.
Pozdrawiam. -
Oni wydają się wzajemnie rozumieć w swoich aktach dialogu, takie sprawiają wrażenie, potwierdzone przez fakt, że rzadko się upominają o rozwinięcia (wytłumaczenie, konkretyzacje, sens)
Hermetyczność w najprostszym sensie wydaje mi się konieczna. Rzemieślnicy też chronią tajemnic swego zawodu. Przy tak rozległej bibliografii sprawdzanie wzajemne swoich lektur trwałoby bardzo długo....Myślę że blef szybko wyszedłby w tej sytuacji na jaw.
Jak to się ma do mainstreamu? Trudno powiedzieć. Różne są mainstreamy, bo różne są streams.
Trochę przypomina mi to anegdotę jak Gombrowicz zaproszony na obiad do arystokraty zapytał czy jest dość dystyngowany dla tego towarzystwa czym złamał główną zasadę sprowadzając sytuację do absurdu. Tu hermetyczność była kwestią być albo nie być.
Chyba zacząłem przedstawiać kontrargumenty na własne tezy;)
7 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2012/07/hermetycznie/trackback/