Wierszyk Pawła Sarny, właśnie opublikowany w Internecie, wprost odwołuje się do (w sieci powstałej) arytmetyki etyczno‐empatycznej. Nie została ona (chyba) jeszcze zaksjomatyzowana; gdyby ktoś wiedział co innego, poproszę o ślad w komentarzu. Z góry itd.
Zwierzątka
Oprócz mnie tutaj jest dziewczynka
co jej tata jest lekarzem takim od
zwierzątek
co dzień jej przynosi uśpionego kotka
jest chłopiec Benedykt
co ma kotków szesnaście
gdy dotyka swych kotków
one umierają
mam kotków najwięcej
i najbardziej są nietrwałe
w tym śnie jestem w tym brzuchu
który wciąż rośnie
Może mężu dotknie brzuszka?
Dotknę chociaż tak się boję.
-
No sorek, ale algorytm „swych->zue” to pozdro dla ciebie.
He he i pomyśleć, że to wszystko skończy się oskarżeniem mnie o trollerkę.
-
Nameste, odpowiem wieczorem.
-
Zanim się zajmę nadinterpretacjami, odniosę się do najbardziej nieprzekonujących punktów z Twojego komentarza poniżej.
Re: 1.3 Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś o co mi chodzi. Wyrafinowania nie można w tym wierszu oczekiwać od podmiotu lirycznego, bo ten jest przez większość czasu dzieckiem. Zgoda. Ale to nie podmiot liryczny konstruuje symbolikę wiersza, ale autor, od którego wyrafinowania trzeba i należy oczekiwać. Czyli autor ma kontrolę nad tym, co się podmiotowi lyricznemu śni, a podmiot nad tym jak to zostanie zrelacjonowane. Pewne napięcie oczywiście pozostaje, bo jeśli autor umyśli oprzeć wiersz o metaforę z fizyki kwantowej, to podmiot może tego nie udźwignąć, ale kotki? Pliz.
Re: 5.1 Tutaj jest podobny problem, tzn. nie rozróżniasz głosu podmiotu lirycznego od głosu autora. Dla mnie to jest kardynalny błąd, zarówno u autora jak i krytyka. Dziwi mnie, że musimy odrobić taki elementarz.
Re: 2.1 No weź daj spokój. W trzeciej strofie jeszcze się nie połapaliśmy?
Re: 5.2 Oczywiście nie ma różnicy znaczeń: „Jest chłopiec Benedykt / co ma kotków szesnaście / gdy dotyka tych kotków / one umierają” ma dokładnie takie samo znaczenie jak oryginalna strofa: chodzi jednoznacznie o kotki chłopca Benedykta.Teraz nadinterpretacje. BTW zwracam Ci uwagę, że to, że przewidziałeś ten zarzut wcale go nie osłabia, więc nie wiem po co Twój wstępny komentarz. Uczciwsze z mojej strony wydało mi się pokazanie moich zarzutów, żeby nie podważać Twoich racji, swoje karty trzymając zakryte. Co do produktywności, to po Twojej odpowiedzi też raczej straciłem nadzieję, ale piszę żeby nie było że kalumnie rzucam i uciekam.
Nadinterpretacje głównie z Twojego wczorajszego komentarza (11:48).
1. Młodość B16. Nie chodzi o młodość papieża, chłopiec Benedykt nie jest młodym Ratzingerem, bo przecież wtedy nie miał mocy zabijania kotków przez dotyk, prawda? Jest dzieckiem‐papieżem, bo dziećmi są wszyscy pacjenci tego oddziału.
2. Sukcesja papieska+mordowanie kotków przez przeszłych papieży. Jak dla mnie „Benedykt co ma kotków szesnaście” to tylko sprytny (wg. autora) sposób na wprowadzenie papieża (Benedykt‐szesnaście‐get it??). Niekoniecznie rozciąga temat na historię Kościoła, wprowadzając dodatkowy wymiar „tak było zawsze”.
3. Terroryzm. To jest największa nadinterpretacja, bo o ile wiadomy mem wprowadza temat zabijania kotków przez Boga za grzechy (*), to faktycznie zabijanie rękami Benedykta i może również (obudzonego) podmiotu lirycznego odbywa się już ewidentnie bez związku z ich czy kogokolwiek innego czynami. Tak więc: loteria, nie kara boska. Teodycea, ale nie terrorysty.
Po usunięciu wymiaru terrorysty ostaje się teodycea rozważana na kotkach (płodach, whatever), co jest podobne do liczenia palcach: można tak zaczynać, ale do doktoratu (dobrej poezji) trzeba już znać rachunek różniczkowy (poruszać się w dużo lepszej, zniuansowanej symbolice).
4. Podobnie nie ma żadnego bilansu zła, jest zło (śmierć kotków) w różnych formach (zabite przez człowieka – przez religię – przez Kosmos).Tyle. Aha, i jeszcze:
Ale przecież [cześćjacek] ma rację.
Chuja ma rację co do meritum, a trollersko przeinacza moje wyjaśnienia. (Ukłony dla cześćjacka, polecam poczytać trochę eseistyki, przyda się na maturze.)
(*) O ile, kurwa, ten mem faktycznie w tym wierszu jest, bo czytam teraz i czytam i nie mogę się sam zdecydować. Wcześniej przyjąłem za Tobą że jest, trochę bezmyślnie.
-
Jej, jak mnie impreza ominęła (znowu!)
-
Sorry nameste, chciałem odpowiedzieć ale się zerzygałem kotkami. Zaznaczę tylko, że doceniam że podjąłeś dyskusją i zainwestowałeś czas.
Rzecz jasna dalej nie jestem przekonany i uważam że wierszyk do dupy. Przyjdę jeszcze kiedyś jakiegoś rejtana zrobić.
‹ previous · 1 · 2
60 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2011/04/kotki/trackback/