nudna nota o krzyżówce

Jest taki rodzaj krzyżówek, w którym rozwiązanie to nie prawidłowo wypełniony diagram, ale hasło, powstałe z liter zawartych w ponumerowanych kratkach krzyżówki. Łatwiej takie rozwiązanie przesłać, gdy komuś zależy na nagrodzie lub satysfakcji, można je też częściowo zgadnąć, mimo że rozwiązujący nie wszystkie słowa wpisał do diagramu.

Rozwiązanie krzyżówki wokół krzyża jest takie: nic się nie zmieniło.

Po 10 kwietnia państwo zostało przedsiębiorstwem pogrzebowym (dość sprawnym, trzeba przyznać), władzę przekazując interrexowi Kościołowi, który potwierdził jej przejęcie, zarządzając Wawel. Potem państwo udało się na wakacje, a jego funkcjonariusze zajęli się kampanią wyborczą. (Podobnie na wakacje udało się państwo rosyjskie, a przynajmniej część jego funkcjonariuszy nie zajętych gaszeniem pożarów lasów.) Po wyborach zapanowały zatem idealne warunki dla nowego rozdania w symbolicznym pokerze katoendeków (a więc dla oskarżeń o spiski, zaniechania, krew‐na‐rękach itd.).

Jednak dużo wcześniej nim miały miejsce opisane wyżej wydarzenia, państwo zdążyło się (bez zaskoczeń) wypowiedzieć w interesującej nas tu krzyżówkowej kwestii:

Sejm, sprzeciwiając się idei usunięcia krzyży ze szkół czy urzędów, uchwalił, że krzyż „w sferze publicznej przypomina o gotowości do poświęcenia dla drugiego człowieka, wyraża wartości budujące szacunek dla godności każdego człowieka i jego praw”.

Senat zaś z inicjatywy PO przyjął uchwałę „W sprawie poszanowania krzyża”, w której uznał, że „wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową”.

co przypomniała Ewa Siedlecka w tekściku Kto krzyżem wojuje..., zapominając jednak o tym, że w podobny sposób „krzyżem wojowała” przez lata Wyborcza (zanim Michnik nie stracił wiary w możliwość Kościoła łagiewnickiego – takie określenie tej cezury jest oczywiście umowne).

Oburzenie Macieja Gduli, który domaga się, by nie zaprzysiężono Komorowskiego jako prezydenta (bo nie zadbał o konstytucyjną świeckość państwa, które się na domiar złego ugięło przed grupką fanatyków), wydaje się z tej perspektywy i niewczesne, i przesadne.

Ale, oczywiście, Komorowski mógłby bardziej (mimo że była to pierwsza bodaj kadrowa decyzja elekta – ksiądz Luter na prezydenckiego kapelana – to przecież dalece nie wystarczająca). Mianowicie mógłby postąpić zgodnie ze zgłoszonymi w psychiatryku24 życzliwymi podpowiedziami Dorna

by 6 sierpnia Prezydent przeszedł na czele akademickiej pielgrzymki spod św. Anny pod pałac prezydencki i zaprosił do tego przemarszu rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej. Pod krzyżem zmówiono by modlitwę za zmarłych, Prezydent złożyłby wieniec, wygłosił przemówienie, którym uczciłby pamięć swego poprzednika i zakomunikował decyzję o upamiętnieniu ofiar katastrofy w miejscu, w którym obecnie stoi drewniany krzyż.

Choć Dorn niepotrzebnie zatrzymał się w pół drogi. Bo po tej ceremonii Komorowski powinien iść dalej na południe, do Belwederu, pałac namiestnikowski przeznaczając oficjalnie i natychmiast na Kauzoleum (mauzoleum K).

PS Wyborcza jest lepsza, bo czyta przeczytała także blogonotę jakiegoś senatora PiS.

  1. andsol’s avatar

    Moja jedyna nadzieja, nameste, że ci na prawo od rozumu nie czytują Ciebie i Twoich pomysłów językowych. Ale jeśli zakażą mi rozwiązywania krzyżówek świeckich oraz wjeżdżania bez poświęconych opon na skrzyżowania uliczne, wszyscy wiemy czyja to będzie wina. A warto to wywoływać patyki z lasu?

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *