podszewki dyskursu – 3

(To trzecia blogonota dotycząca książki Przemysława Czaplińskiego Polska do wymiany. Pierwsza przedstawiała zamierzenie autora, druga zawiera kilka ilustracji jego metody. Niniejsza dotyczy sposobów radzenia sobie z historią.)

wojna

Fundamentem normalności okazywała się normalizacja czasów wojny, czyli ustalenie pewnego zbioru prawd korzystnych dla społeczeństwa wchodzącego w nowy okres. A wśród tych prawd najważniejsze wydawało się przekonanie o ofiarniczej pozycji Polski i Polaków, o złu wyrządzonym przez Niemców i zbrodniach rosyjskich. Nastąpiło więc niedobre spotkanie wolności i oczywistości: demokracja przywracała wszystkim prawo do mówienia prawdy, my zaś w pierwszym odruchu wykorzystywaliśmy to prawo do wypowiedzenia prawd, które wszyscy dobrze znali – prawd na temat cierpień, jakich zaznaliśmy nie tylko ze strony Niemców, lecz także Rosjan.
[podkr. tu i dalej moje – n.]

Na początku lat dziewięćdziesiątych wykształciła się zatem opowieść „założycielska” o przeszłości.

Nie była to opowieść o polskiej niewinności. Raczej o „niewinności mimo wszystko”. Narracja mogła więc uwzględniać zło czynione przez Polaków w czasie wojny, nasz narodowy spryt, cwaniactwo, szaber i antysemityzm – wszakże pod warunkiem jednoznaczności: zło musiało być w sposób wyraźny odizolowane od narodowej „normy wojennej”, przekroczone zasługami, przelicytowane cierpieniem.

Była to także opowieść drastycznie uproszczona:

Jej pojemność faktograficzna była niewielka, a wewnętrzne zróżnicowanie – ubogie: wojnę wygrali alianci, zaś skorzystali na niej Rosjanie; prawdziwi patrioci należeli do armii Andersa albo do AK, zaś pozostałe organizacje podziemne były fikcyjne lub promoskiewskie.

Bierze się dalej Czapliński za narracje wojenne, jakie pojawiały się w literaturze lat dziewięćdziesiątych, u Myśliwskiego, Tokarczuk, Odojewskiego, Chwina. Konstatuje:

„Wielcy tego świata”, układając historię, prokurują tragiczny żart zwykłym ludziom [...]. Podział na „masy społeczne” i „sztaby” jest tak oczywisty, że w większości utworów fabuły zdają się zaledwie ilustracją tej oczywistości. W rezultacie powieściowe obrazy przekonują nas, że wojna nie wytwarza codzienności [podkr. – P.Cz.]; nie tylko nie sprzyja w żaden sposób życiu powszedniemu – ona je niszczy. Dlatego niemożliwe są obszary styczne między okupantami i okupowanymi. [...] Wojna, krótko mówiąc, jest żywiołem, a więc siłą niedającą się ani powstrzymać, ani pojąć; wojny nie można zrozumieć, wojnę trzeba przetrwać – tak jak niepojęty kataklizm.

Z takiej narracji powstaje oczywistość przeświadczenia

o radykalnej sprzeczności między życiem codziennym a wojną: obie te sfery aktywności w niczym się nie zazębiają i nie warunkują. Rezultatem takiej dychotomii pozostaje skrajna alienacja źródeł wojny: nie wiadomo, skąd przychodzi, wiadomo natomiast, że codzienność nie wytwarza wojny [podkr. P.Cz.] – nie ma z nią nic wspólnego.

Co prowadzi Czaplińskiego do kluczowej obserwacji:

Wielka narracja, jak każda metahistoria, jest do pewnego stopnia językiem repertuarowym, zbiorem toposów. A jednak nie zestaw klisz wydaje się tu najistotniejszy, lecz mechanizm składniowy: pozwala on snuć opowieść indywidualną wyłącznie jako zdanie wtrącone między stereotypy. Zasadniczy wzorzec nie ulega zmianie („Niemcy/Rosjanie zabijali Polaków”), lecz właśnie jego trwałość pozwala opowiedzieć o przypadku odrębnym.

Jednak wraz z nastaniem XXI wieku schematy zaczynają się zmieniać. Pominę szczegóły, poprzestańmy na konkluzji:

w literaturze ostatnich dwudziestu lat dokonała się trwała zmiana tematyczna: z prozy o okresie wojny i okupacji znikła wojna, została okupacja [podkr. P.Cz.]. [...] Literatura odkrywa – co nadal wcale nie jest oczywistością – że nie istniała
jednolita, doświadczająca tego samego ucisku masa ludzka
. W zbiorowości okupowanej następuje przegrupowanie ze względu na różnice społeczne. Hierarchie i konflikty „stanowe” przeniesione z okresu przedwojennego łagodnieją bądź znikają, konflikty etniczno‐religijne ulegają intensyfikacji.

Drugi zatem, nasilający się, nurt polega na tym

że codzienność rodzi wojnę i że wojna rodzi codzienność [podkr. P.Cz.]. Wojna nie jest tu przybyszem z zewnątrz, szaleństwem, w jakie popada cywilizacja, nagłą zapaścią moralną, chorobą, aberracją – jest przedłużeniem normalności.

I ostateczna konkluzja, pokazująca na czym polegało objawienie się nieufności wobec tej polskiej „opowieści założycielskiej”:

Najważniejszą cechą wielkiej narracji było przekonywanie, że zło wojenne nie wynikało z normalności, że w czasie wojny wszyscy zyskiwali identyczną tożsamość ofiar i że większość przeszła wtedy pomyślnie sprawdzian z braterstwa. Narracje rozproszone pokazują, po pierwsze, iż codzienność czasów okupacji była reprodukcją codzienności czasów pokoju, po drugie – że do polskiej okupacji nie da się zastosować narracji o solidarności w cierpieniu.

Pominąłem uzasadnienia; nie mogę przepisać całej książki.

PRL

Podobnych środków analitycznych używa Czapliński wobec sposobów przepracowania okresu PRL‑u. Odtwarza typy „ksiąg wyjścia” (z PRL‐owskiej niewoli). Pokazuje dwa podstawowe stereotypu połowy lat dziewięćdziesiątych (PRL jako państwo zbrodnicze, korumpujące każdego obywatela, i PRL jako niejednoznaczny twór, mający również i zalety – awans cywilizacyjny chłopów i robotników, powszechną edukację i opiekę socjalną) i próbujący zneutralizować konflikt między nimi paradygmat „opowieści nostalgicznej”, skoncentrowanej na „małych ojczyznach”. Formułuje zdecydowane wnioski:

W tym sensie „prywatyzacja PRL‑u”, dokonywana w prozie nostalgicznej, podtrzymała zabójczy dla życia społecznego fantazmat izolacyjny – narrację o życiu, które co prawda przypadło na czasy PRL‑u, lecz toczyło się w jakimś mitycznym „gdzie indziej”.

Ale równowaga nie została osiągnięta. Za symbol przełomu bierze P.Cz. falę ataków na Szymborską po przyznaniu jej Nobla.

Od tego momentu stygmat PRL‐owski stawał się znamieniem nie do usunięcia. Nosiciel zmazy miał tylko jedno wyjście: powinien publicznie wyznać swą winę (tego właśnie żądano od Poetki) i czekać. Po wyznaniu przebaczenie może być wyjątkiem. Zmaza, należąca do porządku pogańskiego, nie podlega bowiem ani przedawnieniu, ani rozgrzeszeniu. Ale wyrok także nie może nadejść, jako że nie istnieje kara za życie w PRL‑u. Dlatego wyrok, stanowiący regułę, przybiera postać odroczenia; zmusza to „nieczystego” do ponawiania aktów wyznania winy. Zamiast sprawiedliwości – upokorzenie. [...] Od tej pory wszyscy stanęli przed obowiązkiem udowadniania, że co prawda w PRL‑u żyli, lecz nie mieli z nim nic wspólnego. Narracja „narodowego honoru” – a więc etyki fundowanej na podłożu nacjonalistycznym – zyskiwała coraz większą przewagę.

Znowu pominę etapy analizy Czaplińskiego. Przeskoczę do kulminacji, do opowieści, która zaowocowała IPN‐em, była współodpowiedzialna za tzw. IV RP, a zarazem – w pewnym sensie – unieważniła samą siebie.

[Andrzej Gwiazda] zapytany, ilu ludzi obejmuje podejrzenie o współpracę, stwierdził: „[Podejrzenie] dotyczy każdego obywatela w Polsce, póki lustracja nie zostanie zakończona. Każdego, każdy jest podejrzany”. Wydaje się, że w tej totalizującej wypowiedzi zmieściły się słowa najgłębszej prawdy: tak, wszyscy, którzy żyli w PRL‑u, są podejrzani, to znaczy pomazani przez tamto państwo. Wszyscy oni przeszli ze wspólnoty solidarnościowej do wspólnoty podejrzanych, odzyskując nieoczekiwaną i niechcianą jedność dzięki zmazie. Tym samym Andrzej Gwiazda zakończył w sferze symbolicznej modernizację PRL‐owską i otworzył późną nowoczesność. Jeśli bowiem każdy jest podejrzany, każdy powinien przygotować własną narrację.

Tak oto braterstwo antykomunistyczne, najbardziej pojemna narracja powojennego sojuszu społecznego, utraciła swoją jednoczącą moc.

kończę

blogową wycieczkę po książce Czaplińskiego, choć przeszliśmy dopiero pierwszą część. Jeszcze się usprawiedliwię z takiej obfitości cytatów: nie jest łatwo streścić obserwacje i tezy P.Cz. ze względu na gęstość i skondensowanie ich zapisu w książce. Zależało mi też na tym, aby pokazać – na przykładach – sposób, w jaki podchodzi on do narracji i w jaki je porządkuje.

Wydaje mi się, że skala zamierzenia Czaplińskiego i jego realizacja są na dziś wyjątkowe we współczesnej polskiej autorefleksji. Również dlatego chciałem się jakkolwiek przeciwstawić przemilczeniu, jakie (wg mnie) tę książkę dotknęło. No i, oczywiście, polecam lekturę, mając nadzieję, że po tym skrótowym, a przecież przydługim expose, zabierzecie się za lekturę całości.

  1. andsol’s avatar

    O części „wojna”: zdumiał mnie Jan Karski pisząc o upodleniu młodzieży w okupowanym Kraju. Można było się domyśleć, że to tak musiało wyglądać, że bez pracy i szkoły łatwo degenerowano moralność, ale dziwnie mi było czytać to, nikt tego nie pisał... No tak, w peerlelu go nie wydawano...

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *