sajkowski

Karol Poręba, komentując zestaw trzech wierszy Jakuba Sajkowskiego, jest ostrożny, wylicza różne możliwości [interpretacyjne]:

sieć‐społeczeństwo, sieć‐rynek, sieć‐dyskurs, sieć‐maszyna... metafora eksploatowana przez Sajkowskiego jest pojemna

zasięg wzroku bezosobowego, niewidocznego, a może w ogóle w pewien sposób nieobecnego w wierszu podmiotu – niewidzialnej ręki rynku (?), kapitału (?), dyskursu (?)

...w ramach lektury „obiektywizującej” (czyli nie ujawniającej własnego stanowiska poznawczo‐emocjonalnego, if any), a jednak na końcu swego komentarza, ująwszy dotychczasową twórczość Sajkowskiego w klamrę „tematyki społeczno‐politycznej” i nalepiwszy na nią etykietę „wiersze zaangażowane”, stwierdza, że

nowe liryki poety nie są, jak można by w pierwszej chwili sądzić, wierszami zaangażowanymi. To utwory katastroficzne właśnie

...w liczbie mnogiej, zatem odnosząc się do całego zestawu, choć uzasadnienie opiera na pewnym odczytaniu jednego tylko wiersza, MLM [zob.].

* * *

W pierwszym wierszu zestawu Chodź, chłopczyku pojawia się tytułowa postać, w wierszu drugim przemianowana na „mały chłopiec”; oczywiście zastanawiamy się, czemu to nie jest „dziecko” albo „dziewczynka”: oba rzeczowniki pasują do „sytuacji edukacyjno‐socjalizującej” i nawet bardziej do domniemanego przez Porębę „kuszenia”.

Najprostsze wyjaśnienie jest takie, że – skoro w wierszu trzecim pojawia się jawnie podmiot mówiący [domyślnie: głos autorskiego agenta, męski] – cały zestaw proponuje spójną perspektywę odwewnętrzną, w której młodość („niedojrzałość”) chłopca sygnalizuje jedynie [jeszcze] zewnętrzny wobec maszyny edukacyjno‐akulturującej punkt widzenia.

Można to wyjaśnienie wzbogacić. Konstrukcja „chodź, chłopczyku, poszukajmy (wzruszajmy, uczmy etc.)” oznacza rodzaj „rekrutacji” (jeśli chłopczyk, to do „patriarchatu”; byłoby to „kuszenie do udziału we władzy”). Ale można ten trop odwrócić: mnogi podmiot mówiący może być też „nowym kolektywem”, zdominowanym przez osoby kobiece i/lub niebinarne, którego dydaktyczny napęd skierowany jest właśnie na [cis]chłopców.

A może jedno i drugie, nie tyle naraz, co na przemian. „Święte, pajęcze rodziny” – typ pierwszy, „osoby pajęcze”, „czułość i czujność” – typ drugi.

* * *

Idąc dalej (i tym samym podejmując ryzyko, którego unika komentarzodawca): wiersz pierwszy dotyczy wewnętrznej dynamiki „maszyny dyskursywno‐dyscyplinującej”, i to niezależnie od jej treści czy zabarwienia (przepatrzmy repertuar użytych nitek‐przykładów).

Wiersz drugi oferowałby spojrzenie z zewnątrz. Gdy idzie o gęstość w „potencjalności znaczeń”, zrobiony jest świetnie.

Dzbaneczniki

Mały chłopiec patrzy na wielkie, żelazne ciała,
a wielkie, żelazne ciała stają się ulotne,
chce wiedzieć o nich wszystko, znać konsystencję, ciąg zadań,
numer boczny, kod kreskowy maszyn i ludzi.

Mały chłopiec patrzy, analizuje języki,
lecz tłumaczenie maszynowe
wypuszcza jedynie stukot,
pogłos znaczeń na uwięzi.

Mały chłopiec patrzy na duszne, trzęsące się puszki,
które wzmagają neurozy tego świata, trzymają
za gardło, i wypuszczają
na określonych stacjach, tylko na chwilę.

Mały chłopiec patrzy na pociągi
przyczajone na bocznicy
jak kwiaty dzbanecznika
na swoich łodygach.

Pociąg jako metafora wielkiej narracji, systemu ideologicznego, maszyny dyskursywno‐dyscyplinującej (wsiądziesz – uwiezie). Wydaje mi się, że nie ma co rozwijać uzasadnień; lektura wiersza z takim kluczem jest przejrzysta. Rozumiemy dobrze, czym sa „duszne, trzęsące się puszki, / które wzmagają neurozy”, celny opis religijnej konserwy. Itd. Ideologie (maszyny d‑d) odstawione na bocznicę, są „przyczajone”, mogą wrócić na tory.

Dzbanecznik: roślina mięsożerna, łapie i trawi owady, a także [nie należące do owadów] pająki. Takich roślin jest wiele, w tym tych, które z samej nazwy zostaną natychmiast rozpoznane przez czytelnika jako „owadożerne”. Ale w dzbaneczniku zawiera się też wyraz „dzban” (tylko dzban nie zna jego znaczenia); oto nadwyżka znaczeniowa.

* * *

Wiersz trzeci zatem (zatem: jeśli zgodzimy się na powyższe przypisania dot. dwóch pierwszych) pokazuje krach(y) maszyn d‑d.

Czy rzeczywiście jest katastroficzny?

[...]  Ale jak coś, to zapraszam do mnie.
Tratwa jest z trocin i trytytki, ale serce nie.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *