obity laską

Wczoraj ten tekst pojawił się w sieci; dla niepoznaki autor, Rafał Wawrzyńczyk, wrzucił go jako dwa akapity prozą. Ten rozsądny podział (na dwie części) trzeba zachować, to jasne, nie przez powierzchowny szacunek dla oryginału – a dlatego, że ma ta cezura głęboki sens. Poza tym jednak – jest to niewątpliwie wiersz, i to taki, że po lekturze czułem się, jakby czarodziej obił mnie laską [Kapryśne lato; Menzel 1967].

Przytaczam go tu w postaci praktycznie nie zmienionej (oczywiście, prawy brzeg postrzępiony; tak trzeba).

Nie znam tego osiedla. 
Bloki daleko od siebie. Zieleń, 
całe państwa zieleni między tymi blokami. 
Cisza popołudnia. Z jakiegoś okna radio 
głośne jak gdyby mieszkał tam olbrzym, 
który właśnie myje zęby.

Na środku podwórza, samotny, 
stoi mężczyzna skupiony 
jak gnomon. Chcę go wyminąć, 
ale obraca się w moją stronę. 
„Kandyduję do rady dzielnicy”, 
mówi cichym głosem.

1. podróżny, polityczność

Przybywa – ze stron odległych, co mierzymy poczuciem relacjonowanej obcości, niepowszedniości wrażeń – wędrowiec. Widzi najsampierw porozrzucane wśród zieleni bloki. Dwa słowa, które znamy. Ale zjawiska nie do końca pasują do utartych znaczeń. Państwa zieleni – państwa implikują granice między odmiennymi, wyraźną różnicę, może konflikt. A i bloki, te prostopadłościany, nie są enklawą mrówek; fasady – oznaczone geometrycznie regularnym wzorem (zapewne okien) mogą skrywać mieszkańców obcych odruchowemu domysłowi.

Antrakt muzyczny. Sprawdziłem, na czym akustycznie polega mycie zębów. To mokre, stłumione dźwięki; szur‐szuranie (szczotki) + nieoznaczone, niejasne życie akwenu. Techno i ambient w jednym; aby domyślić się olbrzyma, trzeba zapewne napotkać fale długie, z odpowiednią komponentą basów.

Z kolei „państwa zielone” wydają się bezludne, panuje tam „cisza popołudnia”. A więc mieszkadła olbrzymów, porozrzucane z rzadka fortece, z jednej strony, z drugiej – niejawni obywatele państw zielonych, skryci i cisi.

Czemu nad tym tak się rozwodzę? Bo to tło tematyzujące: wędrowiec na wstępie odkrywa połać polityczności, ujawniającej się w schemacie jaskrawych przeciwieństw.

2. strefa niczyja

Usprawiedliwony jest domysł o potencjalnym konflikcie między wyżej obrysowanymi obszarami. Znienacka, w przerwie między strofami [akapitami], podróżny przemieszcza się do terytorium trzeciego. Podwórze. Podwórze! Strukturalnie miejsce ograniczone, ogrodzone; ma środek! Ani to państwo zieleni, ani podblocze. Czy to faktyczne przesunięcie obserwatora w czasoprzestrzeni, czy może symboliczny powrót (z dalekiej podróży) do królestwa ludzi?

Uprzedzając wydarzenia z wiersza: tak, tu, a nawet zwłaszcza tu, polityczność przybiera formy nam znane (nam, ludziom). Termin „rada dzielnicy” nie jest semantycznie jasny, ale podsuwa przynajmniej kierunek skojarzeń. Kandydowanie kojarzy się z wyborami, rada kojarzy się (zatem) z ciałem przedstawicielskim.

Ach, jesteśmy w domu, westchnąłby ktoś. Ale nie. Bo nie tylko praktyka kampanijno‐przedwyborcza kandydata odbiega zasadniczo od obserwowanej na naszych podwórzach, ulicach, mediach. Ten obraz jest znacznie bardziej wywrotowy.

3. undermining

Po to była ta wycieczka w terytoria nieznane i obce, byśmy (czytelnicy) dali się podejść i, napotkawszy w tekście człowieka (mężczyznę), uznali, że wszystko normalnie, a (przy każdym odczytaniu ciesząca!) pointa – to wyznanie uczynione cichym głosem – pozwala spocząć w oczyszczającym śmiechu czy nawet uznać cały tekst za lekko szyderczy obrazek satyryczno‐melancholijny. (Byłaby to trochę nie napisana scena z Niejaki Piórko Henri Michauxa, nosiłaby zapewne tytuł „Pan Piórko kandyduje do rady dzielnicy”.)

Ale jeden okrutny i celny zwrot niweczy to łatwe i uspokajające odczytanie. Skupiony jak gnomon. To właśnie ten osiowy moment, przy którym poczułem się, jakby czarodziej obił mnie laską. To on podminowuje wywrotowo tekst, podmywa wszelkie proste interpretacje.

4. gnomon

To najprostszy przyrząd astronomiczny: słup wbity w pole, ruch jego cienia odpowiada pozornemu ruchowi słońca po nieboskłonie. Nazywana jest tak też czasem sama wskazówka zegara słonecznego.

Czy gnomon może być skupiony?! Literalnie nie, stoi toto jak słup (ba, jest słupem), i tyle. Mało tego, gnomon w swojej zasadniczej funkcji także nie skupia (jak np. soczewka), ot, zasłania ostro drogę promieniom światła. Ani nie skupiający, ani nie skupiony; to obaj stylici musieli się skupiać, by nie spaść; słupom ich los był, zakładamy, raczej obojętny. Skąd zatem to idące wbrew intuicjom porównanie „skupiony jak gnomon”?

Gdy rolę słupa, gnomonu, ma pełnić ktoś żyjący, to jak by nie był cichy (choć jest) i opanowany – długotrwałe utrzymywanie pozycji w dokładnie tym samym miejscu jest trudne. Wymaga skupienia.

Ten konkretny przypadek, napotkany przez podróżnika, wytrzymuje. Zachowuje centralną pozycję dzięki ograniczeniu ruchu do obrotu w miejscu. Ruchu wymaga czujność: onże mężczyzna jakoś wyczuł obecność narratora i „obrócił się w jego stronę”. Czy do czegoś wzywał? Coś proponował, obiecywał? Pragnął akceptacji lub poparcia? Po wielekroć nie.

Tylko informował, cicho i skromnie, że kandyduje. Więcej: że stojąc w tym miejscu, kandyduje. Że kandydując, zarazem zaświadcza owo kandydowanie, stojąc tu. To już nie pierwszy lepszy mężczyzna, to wypełniająca misję/rolę – postać. Jakoż i postoi.

5. struktura czwórkowa

Myśleliśmy (czytelnicy), że zarysowany w strofie pierwszej temat polityczności był zobrazowany przez (dwie) obcości. I że w strofie drugiej wróciliśmy do „normalnego” jej rozumienia. Nic z tych rzeczy.

Normalnie to jest tam – między fortecami olbrzymów a zielonymi państwami niewidocznych. Panuje tam (s)pokój, choć może nietrwały, jednak jakoś żyją, np. myją zęby.

A tu – jakaś nie wyjaśniona dotąd dziwność.

Otóż ona jest wyjaśniona, dosłownie. Gnomon tylko rzuca cień, w obrazie jest ukryty czwarty jaśniejący gracz. Słońce.

Może, hm, Słońce Karpat czy jego pomniejsze wcielenie (gnomon kryje w sobie gnom-a, figurę pomniejszenia, a i pewnej przebiegłości).

6. morały

Gdy idzie o morały, zachęcam do samodzielnego ich wyświetlenia. Czyżby Pansłońce myślało, że wszystko przesądzone? Aniście olbrzymy, ani skryci; jesteście podatni, a właściwie zagospodarowani. Wystarczy o tym poinformować.

Czy wywrotowe jest podminowanie tego obrazka (z demokracją w tle) gnomonem, czy —

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *