nie ten mordas kto mordas, ale ten kogo mordasy


[fot. Marcin Onufryjuk / Greenpeace]

Dwa tygodnie po zalegalizowaniu rządu Szydło pisałem:

jeżeli sądzisz o czymś, że nie, na to się już nie odważą, to wiedz, że to myślenie czysto życzeniowe: oczywiście, że się odważą

No i odważają się po dziś, bo „co mi pan zrobi”.

Stworzyłem wtedy osobną kategorię blogonot długa noc i usilnie starałem się (nie do końca wyszło), aby pozostawała słabo obnocona. Bo, po pierwsze, takie tracenie energii na pracę paszczą jest nierozsądne, po drugie, są setki lepszych piór, no i, po trzecie, koliduje to ze sformułowanym wówczas moim programem przetrwania:

zapasy książek, filmów i muzyki, przestrojenie priorytetów na sprawy najistotniejsze – dla tych, których nie stać na bycie wyjechanym

mordas

Jakoś trzeba wytrzymać, nieprawdaż. Ale w pejzażu rozlicznych zniszczeń, które z zewnątrz wyglądają na „co by tu jeszcze spieprzyć”, jedna osoba (i działania przez nią firmowane) wzbudza narastający dziki wkurw. Mordas Szyszko, ze szczególnym uwzględnieniem przerobienia puszcz z Białowieską na czele – na plantacje drewna. Nie będę tego tłumaczyć w detalach, to po prostu jeszcze gorzej niż przerobienie Tadż Mahal na odkrywkową kopalnię płyt marmurowych etc.

Niemniej, staram się co sił powstrzymywac te emocje. To niełatwe, jednak korzystne poznawczo. Szyszko jest przecież tylko jednym z wielu funkcjonariuszy nawet nie tyle samego Mordoru (chodzi mi o ten oryginalny, tolkienowski), ile ekipy Smoczego Języka kolonizującej Shire (tłum. Maria Skibniewska). I to doskonale wymiennym funkcjonariuszem, choć, trzeba przyznać, emblematycznym.

Nie ma co ziać szczególną nienawiścią do tego akurat mordasa. Robi to, co jest w ogólnym planie całej tej

ekipy mordasów

Na czym polega ten plan? Myślę, że na stworzeniu alternatywnej (wobec istniejącej) klasy średniej, bardziej „ludowej”, opartej na sojuszu regionalnej administracji z miejscowym proboszczem i lokalnym przesiebiorcą, niech to będzie dla przykładu właściciel tartaku. Zapłacą swoją cenę, ale muszą coś z tego mieć, np. burmistrz z księdzem i miejscową elitą udadzą się na polowanie, potem na mszę, a potem znów do codziennej orki władztwa: Sarmacja dla wszystkich lojalnych. (Tu też powód, dla którego to właśnie wspomniany mordas jest postacią emblematyczną.)

Na szczeblu wyższym – sojusz „państwa monopartii” (por. J.J. Lipski o ONR „Falanga”, to jest dokładnie ten wzorzec) z kościołem i wielkim biznesem.

Dlatego apeluję: nienawidząc, pamiętajcie o właściwym adresie.

PS Chodziły w mediach słuchy, że o drewno rabunkowo pobierane z najcenniejszych zasobów ekosfery kłóci się Szyszko z Morawieckim: jeden chce nim palić w elektrowniach (!), drugi wolałby przerabiać na meble.

  1. nameste’s avatar

    A tutaj nie aż tak uproszczona jak powyżej opowieść o klasach i interesach.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *