razem

Stałym czytelnikom tego bloga nie muszę mówić. Oczywiście, że Razem. Ze względu na program, zaledwie wobec kilku punktów mam wątpliwości, jak i ze względu na ludzi.

W blogonocie zatem tylko dwie kwestie. Po pierwsze, mimo nastroju zniechęcenia, jaki stopniowo opanowywał tego bloga i jego autora, aż do prawie‐uschnięcia, sądzę dziś, że warto się przełamać i pomknąć żwawo do urn. Wybory prezydenckie olałem, bo co to za wybór był, pożal się LPS (że o najdurniejszym, zawstydzającym referendum nie wspomnę). W niedzielę jednak, po raz pierwszy od lat, jest wreszcie na kogo zagłosować. Idźmy i oddajmy głos na Razem.

A po drugie, chciałbym się zwrócić do warszawskich wyborców (najfajniejsze jest to, że miałbym owo „po drugie” w każdym okręgu!). „Jedynką” w Warszawie jest Adrian Zandberg, który zmusił [pieprzone, długo ignorujące Razema] media do uwagi, i to w jakim stylu. Ale ja od zawsze głosuję na kobiety.

I polecam waszej uwadze Van Anh Dam, lista 3, pozycja 4.

Van Anh Dam

O Van Anh Dam można też poczytać na jej fejsbukowym profilu. Jest tam także jej wyborczy spot, w którym występuje ze swoją psem Gata.

Znalazłem w jej wpisach sporo naprawdę mądrych uwag, ale też wiele luzu i humoru; mimo że wydaje się być osobą bardzo konkretną i nastawioną na działanie, z [linkowanego wyżej] wideo (i wpisów) przebija budząca sympatię emocja.

Zacytuję tu dwa teksty. O reakcjach na decyzję o kandydowaniu:

Moja mama dowiedziała się, że startuję w wyborach. Równie dobrze mogłam jej powiedzieć, że mam raka. Najpierw decyduję się nie iść na ekonomię, pracować w NGOsach zamiast handlować, a jak już w końcu własna działalność gospodarcza, to jakieś uczenie programowania zamiast eksportu polskich jabłek do Wietnamu czy hurtowa sprzedaż butów, przeprowadzka na Pragę zamiast wietnamskiej Ochoty, a teraz jeszcze wybory = już nigdy nie będę szczęśliwa. O moim starcie dowiedziała się też jedna z dawnych uczennic, nastolatka, którą uczyłam polskiego:
– Podobno startujesz na posła.
– Posłankę, nie posła. To co chciałabyś, żebym zmieniła w Polsce?
– Szkołę.
– Dobrze.

I o uchodźcach:

Należy pomagać uchodźcom, ale głupia pomoc może być gorsza niż jej brak. Trudno mi sobie wyobrazić opiekę nad 6–8 tysiącami uchodźców, co dopiero kilkudziesięcioma. Nie wiem, jakie liczby macie na myśli, gdy mówicie „tak” lub „nie” uchodźcom. Nie wiem, kto zajmie się nimi, ich integracją. Nie boję się uchodźców, boję się o uchodźców. O to, kto zadba, by mieli szanse na godne życie i integrację, kto uchroni ich przed gettami. Kto to zrobi? Pytam, bo trzeba było dwudziestu lat, aby moje pokolenie Wietnamczyków dojrzało i w końcu pojawili się w Polsce ludzie, którzy rozumieją obie kultury, mogli być tłumaczami, asystentami międzykulturowymi w szkołach, reprezentantami. I nawet po tym czasie, jedyne, co rząd potrafił zapewnić przyjeżdżającym do polskiej szkoły wietnamskim dzieciom, to 45 min lekcji języka tygodniowo prowadzonych przez nauczycieli nie znających wietnamskiego. Jak wyobrażam sobie życie uchodźcy w Polsce, to widzę alienację i bezradność. Nie jesteśmy Niemcami, w których wychowały się już pokolenia migrantów. Pomagajmy uchodźcom tak, jak potrafimy, bo tak, jak chcielibyśmy, jeszcze nie umiemy.

Poczytajcie więcej, zastanówcie się, zagłosujcie. Ja tylko dodam na koniec, że bardzo się cieszę, że mamy w kraju taką Polkę.

  1. andsol’s avatar

    A nie boisz się, że 40% wyborców postawi na Razem i Prezes będzie się skarżył w Strasburgu, że znowu sfałszowano wybory?

    A „się przełamać” warto nie tylko na niedzielę, a i na dzień powszedni. Z największym szacunkiem dla nastrojów, (nawet zniechęcenia), ktoś jednak musi siać i siać, żeby kto inny mógł potem zbierać i zbierać.

    Co do wyborów, z jakim rozczuleniem oglądam stronę Wikipedii pt. „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji (1922–1927)”. Na 444 posłów mniejszości chyba 99 z mniejszości i inna setka różnych odmian lewicy. Ech, kiedy wreszcie wróci do Polski demokracja...

  2. nameste’s avatar

    andsol :

    A nie boisz się, że 40% wyborców postawi na Razem i Prezes będzie się skarżył w Strasburgu, że znowu sfałszowano wybory?

    Pierwszy raz w życiu kupiłbym popcorn, taki kinowy amerykański. I niechby się skarżył jak najdłużej.

  3. telemach’s avatar

    andsol :

    A nie boisz się, że

    Nie. Pragmatyzm jest wtedy, gdy przestajemy się obawiać, że ktoś posądzi nas o posiadanie nierealnych marzeń.

  4. telemach’s avatar

    @ nameste:
    Twoja sugestia dotycząca wyboru jest (w moich oczach) logiczna.
    Ale zdradź mi, skąd bierzesz przekonanie, że można przeskoczyć mentalnie i emocjonalnie jakieś wyczuwalne 40 lat?
    Pytam, bo zazdroszczę.

  5. nameste’s avatar

    telemach :

    można przeskoczyć mentalnie i emocjonalnie

    Ale w jakim sensie przeskoczyć?

  6. telemach’s avatar

    @ nameste:

    chyba muszę się wyjaśnić. Chodziło mi o potencjalny elektorat.

    Pojawienie się tego rodzaju ruchów w Europie Zachodniej było (prawie wszędzie) reakcją na niemoc konwencjonalnego uprawiania demokracji parlamentarnej i dalszym rozwojem/kontynuacją ruchów pozaparlamentarnych przełomu końca lat 70‐tych. Na brak odpowiedzi, ale również na indolencję w rozpoznawaniu pytań ze strony starych graczy .Był to wynik mariażu powoli rosnącego ekologizmu z ruszaniem bryły z posad świata, ale pogodzonym i oswojonym po 1968. Tzn. opozycja do zastanego była opozycją do obliczalnego i posługującego się retoryką społeczeństwa otwartego, ale nieatrakcyjnego światopoglądowo. Zastanemu brakowało otwarcia na mniejszości, poszanowania dla zasobów i przestrzeni życiowej, szczególnie mniejszości dyskryminowane, na obcego, feminizmu, pacyfizmu, afirmacji wielokulturowości rozumianej jako wartość sama w sobie.

    Nowe powstało powoli w opozycji do obliczalnego starego. Ale proces zajął około 40 lat.

    „Razem” debiutuje jednak nie w opozycji do liberalno‐konserwatywnego, obliczalnego zaduchu bądź tradycyjnej, wyleniałej i poprzerastanej związkami zawodowymi lewej strony, krajobrazu, który nie zmienił się od pół wieku.

    „Razem” debiutuje w momencie polaryzacji sceny politycznej, która powyższego krajobrazu jeszcze się nie dorobiła. Dorobiła się natomiast nacjonalistycznej czkawki z retoryką rodem z lat dwudziestych, populizmem i ksenofobii typowych dla społeczeństw mało dojrzałych i przyzwolenia dla infantylnego pojmowania polityki jako igrzyska z mordobiciem.

    Zastanawiam się, czy wyborca będzie umiał (emocjonalnie i mentalnie) przeskoczyć te czterdzieści lat rozwoju powszechnej świadomości. Obawiam się, że wobec braku wieloletniego dyskursu, wyborca uzna postulaty za niezrozumiałą ekstrawagancję. Czy przejście od przaśnego, archaicznego patriotyzmu do nowoczesnej lewicy jest możliwe?

  7. nameste’s avatar

    telemach :

    Zastanawiam się, czy wyborca będzie umiał (emocjonalnie i mentalnie) przeskoczyć te czterdzieści lat rozwoju powszechnej świadomości. Obawiam się, że wobec braku wieloletniego dyskursu, wyborca uzna postulaty za niezrozumiałą ekstrawagancję. Czy przejście od przaśnego, archaicznego patriotyzmu do nowoczesnej lewicy jest możliwe?

    Tu „wyborca” to zdaje się rodzaj średniej polskiej. Masz rację, także sądzę, że w swojej średniej „wyborca” będzie wyraźnie daleko od nowoczesnej lewicy. Czy jednak proces normalnienia musi zająć aż 40 lat? Jeśli tak, to tylko machnąć się na linkę.

  8. telemach’s avatar

    nameste :

    Czy jednak proces normalnienia musi zająć aż 40 lat?

    Nie wiem. Wynik wskazuje, że krótko to raczej nie potrwa. Ale nie wpadałbym w rozpacz. Wszystko zależy (chyba) od tego w jaki sposób zdefiniujemy chorobę. Teraz to tylko spora dolegliwość. Rozpacz byłaby uzasadniona gdyby większość zaufała Winnickim i Bossakom. A tak mamy w zasadzie to co było, tylko śmieszniej i w wykonaniu jeszcze smutniejszych zaściankowych miernot z narodowo‐patriotyczno‐klerykalnym zadęciem. I po raz pierwszy szansę na budowanie tego co rozsądne i pożądane na nowo. Wbrew pozorom widzę nadchodzące cztery lata jako szansę na zmianę. Można wreszcie budować od początku bez zgniłych kompromisów.

    Nawiasem: głosowałem w ambasadzie, lista była warszawska, a na niej Van Anh Dam. Tak że z pewnością dostała co najmniej dwa głosy.

  9. nameste’s avatar

    telemach :

    Wszystko zależy (chyba) od tego w jaki sposób zdefiniujemy chorobę. Teraz to tylko spora dolegliwość.

    Jeśli dobiorą się do konstytucji, będzie b. niełatwo to odkręcić.

    Nawiasem: głosowałem w ambasadzie, lista była warszawska, a na niej Van Anh Dam. Tak że z pewnością dostała co najmniej dwa głosy.

    Fajnie. Będę śledzić, ile jej wyszło, i dam znać.

  10. andsol’s avatar

    nameste :

    Jeśli dobiorą się do konstytucji, będzie b. niełatwo to odkręcić.

    Nóżki na to za krótkie. Pod tym drzewkiem to będą mogli tylko posikać (i nie omieszkają).

    Tym razem nawet naloty na chirurgów będą utrudnione, bo sztuka ograła się w tv. A z pełną lustracją to zdechł pies. Co i Gowin przyznał mówiąc, że komuna się skończyła.

  11. nameste’s avatar

    andsol :

    Nóżki na to za krótkie.

    No, oby.

  12. nameste’s avatar

    nameste :

    Będę śledzić, ile jej wyszło, i dam znać.

    Pisze Van Anh Dam:

    W ostatnią niedzielę startowałam w wyborach z Warszawy i odbierałam wiadomości z Irlandii, Norwegii, USA, Kanady i Bangladeszu, ze zdjęciami kart wyborczych i krzyżykiem przy moim nazwisku. W samej Warszawie zagłosowały na mnie 1894 osoby. Porównuję wynik z Miriam (3644) i myślę sobie, że nieźle, jak na różnicę w antenowym czasie jej i moim (0 sekund). Niewiele mi brakowało by dogonić jedynkę z PSL (2503), Krystiana Legierskiego (2124) czy Piotra Ikonowicza (2127). Zdobyłam więcej głosów niż Joanna Erbel (884).

  13. telemach’s avatar

    nameste :

    Będę śledzić, ile jej wyszło, i dam znać

    Dziękuję.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *