szafa? gafa!

Takich historii były setki, choć okazały się kroplą w morzu. W czasie wojny ukrywało się wielu Żydów, część z nich przeżyła. Zasadniczo kilka było sposóbów: „na aryjczyka”, w lasach, w zakonach (tu: głównie dzieci), w kryjówce – wiejskiej lub miejskiej. Do miejskich należały m.in. tajne (maciupeńkie) pomieszczenia, schowane na przykład za zabudową szafy.

Poznałem kiedyś pana (mocno już wtedy starszego, parę lat później umarł), który dzieciństwo spędził właśnie za szafą. Dostał pewne fory od natury, był bardzo niski. Piliśmy wódkę i inne trunki, towarzystwo na przyjęciu ożywiało się coraz bardziej. Pan, o którym mówię, opowiadał kawały, zapamiętałem szczególnie jeden z nich, w którym główną rolę grał autokar wiozący wycieczkę z Izraela (zepsuł się) i pusta butla z propanem w chałupie opodal miejsca przymusowego postoju autokaru. Nie powtórzę: jak wtedy, tak i teraz uważam, że na pewien typ poczucia humoru trzeba mieć specjalną licencję, poświadczoną własnym życiem.

W relacjach o otwarciu (z fanfarami oraz trąbą, obecna była pani Gronkiewicz‐Waltz) najwęższego domu na świecie nie znalazłem jawnego nawiązania do okupacyjnej „szafy” (borę w cudzysłów jako metaforę całej klasy specjalnie skonstruowanych kryjówek). Owszem, mówi się na przykład:

– Ja tylko spiąłem wszystko funkcjonalnie, co zajęło dwa lata. Wreszcie przemówimy językiem młodych. Chciałbym, by tu ciągle coś się działo. I liczę na to, że Polska nie będzie postrzegana tylko jako kraj, na którego terenie dokonał się Holocaust – mówił Piotr Nowicki, szef Fundacji Polskiej Sztuki Nowoczesnej.

Akurat rodzice Kereta, którzy w czasie niemieckiej okupacji jak wszyscy Żydzi przeżyli piekło, uratowali się – mamie pisarza udało się uciec z getta.

Z wcześniejszego tekstu:

Rodzice Kereta cudem (i przy pomocy prawych Polaków, w tym prostytutki) przeżyli Holocaust, ojciec przetrwał ukryty w norze pod podłogą gdzieś w Polsce, matka urodziła się na rogu Nowego Światu i Alei Jerozolimskich, potem pognali ją do getta, skąd uciekła.

Ale jest to przekaz mocno według mnie zagmatwany. Bo z jednej strony pojawia się (jakimś takim półgębkiem) nawiązanie do Holocaustu, te wzmianki o rodzicach pisarza, ba, samo miejsce nawiązuje:

mieści się niedaleko miejsca, gdzie w czasie okupacji stał drewniany most łączący dwie części getta ponad „aryjską” ulicą Chłodną

Niemniej, oczywiste (oczywiste? może tylko dla niektórych, sam nie wiem) skojarzenie, że chodzi tu o współczesną replikę kryjówki (przy okazji chwali się mieszkańców bloków sąsiadujących z „instalacją artystyczną”, także prawych Polaków, za to, że pozwolili podłączyć media via własne instalacje wodnokanalizacyjne i elektryczne), to skojarzenie jest – szukam słowa – skrzętnie zamazywane. Zapewne po to, żeby „Polska nie była postrzegana tylko jako kraj, na którego terenie dokonał się Holocaust” (Nowicki). Na próżno dziennikarze warszawskiej „Wyborczej” deklarowali (choć też omijając sedno):

Czyli to nie jest tylko zabawa w „naj”, ale i symbol czegoś znacznie ważniejszego.

Z drugiej strony – „wreszcie przemówimy językiem młodych”. Bardzo jestem ciekaw, w czym się on właściwie przejawia. Bo chyba nie w tym, że zaangażowany w przedsięwzięcie Etgar Keret, izraelski pisarz i filmowiec, jest z pokolenia ewidentnie powojennego (ur. 1967). Jego udział, podkreślony nawet w nazwie („Dom Kereta”, tak nazwano tę „szafę pracy twórczej dla zagranicznych twórców”), specjalnie mnie nie dziwi, facet jest (pozytywnie) szalony, już tu dawałem wyraz swojej sympatii i szacunku do niego, w recenzji filmu Meduzy.

A może chodzi o rodzaj (przyszłych) atrakcji, które docenią młodzi, chowani na Big Brotherze:

Wieczorem można się spodziewać efektu chińskiego lampionu i teatru cieni, gdy pisarz będzie siadać na ustępie czy brać prysznic. Bo cała ściana, za którą jest WC (ale też sypialnia szeroka na 122 cm) została wykonana z mlecznego poliwęglanu.

Czuję się doprawdy zagubiony, te polskie przekazy medialne, hm. Może zatem trzeba poczekać na relację w „New York Timesie”.

  1. Gammon No.82’s avatar

    Jeśli chodzi o skinheadzki dowcip z butlą: wydaje mi się, że opowiadanie (odpowiednio: rechotanie z) takich dowcipów jest dość często wyrazem, hm, transgresji.

  2. Gammon No.82’s avatar

    Chciałem tylko przypomnieć, że głupi jestem i się nie znam.

  3. fabulitas’s avatar

    Coraz częściej mam wrażenie, że polska prasa ani nie wie, co chce napisać, ani jak – zwłaszcza w kontekście jakichkolwiek wydarzeń kulturalnych, zupełna niekompetencja – z całego wczorajszego szumu najlepiej zapamiętałam, że biedny Keret się u nas przeziębił.

  4. nameste’s avatar

    @ Gammon No.82:

    Mnie się zdaje, że jedyny dopuszczalny[*] kontekst takich dowcipów to „czarny humor”, który rzeczywiście (można powiedzieć) transgresuje, ale którego kolor zależy od osoby narratora: w ustach ofiary te same słowa brzmią inaczej niż w ustach katów (czy ich wielbicieli).

    [*] społecznie

  5. sheik.yerbouti’s avatar

    fabulitas :

    z całego wczorajszego szumu najlepiej zapamiętałam, że biedny Keret się u nas przeziębił

    A tymczasem na Śląsku pięknie, ciepło, letnio niemalże.

    OIDP to kol.Szczęsny najpierw zauważył tę lukę i pomyślał, że ma ona potencjał i można by coś w niej zrobić (to dość częste u architektów; mój były szef na przykład z lubością rysował kiedyś dom jednorodzinny szerokości 2.70m, minimalnej zgodnej z wszelkimi przepisami). Wszelkie alikwoty znaczeniowe związane z bliskością getta oraz osoba lokatora pojawiły się później (co nie znaczy, że nie pojawiały się, zwłaszcza Keret, celowo).

  6. nameste’s avatar

    sheik.yerbouti :

    Wszelkie alikwoty znaczeniowe związane z bliskością getta oraz osoba lokatora pojawiły się później

    Czy nie było to jednak nieuniknione (oczywiście z dokładnością do Kereta)? W Warszawie, w tej okolicy? Owszem, można się było upierać, że chodzi o powtórzenie wariantu „hotel tokijski” w wersji deluxe (bo dwupiętrowiec dla jednej osoby), wtedy jednak trzeba było na to grać od początku lub prawie.

    W bieżącym kontekście, nawet mimo typowego medialnego odmóżdżenia i wynikającego stąd pewnego rozmycia, cały ten pomysł jest co najmniej dwuznaczny. To jak bawienie się w Indian nad Wounded Knee. Bawić się w Indian jest fajnie, nie mam też nic przeciwko temu, że Keretowi się podoba. Ale program zaproszeń? „Przeżyj na własnej skórze ukrywanie się Żydów podczas okupacji, wygody zapewnione”, trochę jednak ojej.

  7. nameste’s avatar

    [Zofia Zaleska, dwutygodnik.com:] Czy kiedykolwiek rozważałeś mieszkanie poza Izraelem? Na przykład w Polsce? Architekt Jakub Szczęsny zaprojektował dla ciebie w Warszawie niezwykły tymczasowy dom, instalację artystyczną. Dom powstaje w bardzo wąskiej szczelinie między blokiem i kamienicą i będzie miał tylko 155 cm szerokości. Zamierzasz z niego skorzystać?

    [Etgar Keret:] Jednym z naszych największych wrogów jest siła inercji. Ja lubię nowe doświadczenia i sytuacje, dlatego na pewno odwiedzę ten dom, być może coś tam napiszę. Polska to jedno z moich ulubionych miejsc na świecie. Gdy myślę o jakimś kraju, pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to nie architektura czy krajobraz, ale ludzie. A Polaków bardzo lubię. I nie wydaje mi się, że dotychczas spotykałem tu po prostu samych fajnych ludzi – to coś ważniejszego. Dzielimy historię, nosimy te same blizny, zadajemy sobie podobne pytania o tożsamość, a to wszystko szczególnie mnie interesuje. Bardzo lubię tu przyjeżdżać, ale trudno mi sobie wyobrazić życie gdziekolwiek indziej niż w Izraelu. Moi rodzice zawsze mi powtarzali, jak ważne jest, aby żyć w kraju, w którym twoje miejsce nie jest kwestionowane. Jako ocaleńcy z Holocaustu traktowali to bardzo poważnie. Ostro krytykuję izraelski rząd, ale to jest mój rząd, nikt mi nie powie, że mam stąd wyjechać, że nie mam tu nic do roboty. Możemy się spierać o idee, możemy się kłócić i dyskutować, ale nikt nie może poddać w wątpliwość mojego prawa do uczestniczenia w tych sporach. To dla mnie bardzo istotne. Z drugiej strony muszę przyznać, że odkąd mam dziecko, bardziej się martwię. Niepokoje się, gdy myślę o przyszłości mojego syna, o kraju i świecie, w którym będzie żył. Pozostaje mi mieć nadzieję, że będzie lepiej i sytuacja w Izraelu się ustabilizuje.
    [stąd]

    Niesłychane, jak skrzętnie Keret ominął w swojej odpowiedzi „najwęższy dom świata”.

    (BTW, zawarta w pytaniu sugestia, że mógłby Keret w tej kryjówce zamieszkać na stałe, jest tak idiotyczna, że.)

  8. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    zawarta w pytaniu sugestia, że mógłby Keret w tej kryjówce zamieszkać na stałe, jest tak idiotyczna, że

    IMO Keret był (i może nadal chwilami będzie jeszcze) wehikułem reklamowym przedsięwzięcia. Otworzył sporo drzwi a nawet rur.^^

  9. nameste’s avatar

    Muszę odszczekać, nie było sugestii „zamieszkania na stałe” , w pytaniu padło sformułowanie „tymczasowy dom” (przeoczyłem to „tymczasowy”), może w sensie „Etgar, pomieszkasz w tej szafie, póki nie znajdziesz docelowego mieszkania w Polsce”.

  10. sheik.yerbouti’s avatar

    No i doczekaliśmy się: „to reporter „Gazety” już w piątek grzał łóżko dla Etgara Kereta

  11. nameste’s avatar

    Nie rozumiem czemu krzesło jest żółtawe.

  12. Tomek Grobelski’s avatar

    nameste :

    Nie rozumiem czemu krzesło jest żółtawe.

    Pasuje do tej poszwy w grochy.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *