wesołkowie; gatunkowanie rechotu

Dawne ruskie bajki (byliny, ale i późniejsze) zaludnione są przez dość słabo rozpoznawalny u nas (u nas? Słowian zachodnich?) zbiór postaci. Jest więc kniaź koniecznie z kniaziówną, jest kuty na cztery łapy kupiec (np. Sadko), uosabiający niezależną tradycję Nowgorodu Wielkiego, często występujący w kontekście handlu solą (ale i szachów!), jest, oczywiście, gromadka bogatyrów (Ilja Muromiec, Dobrynia Nikitycz, Alosza Popowicz), którzy czasem piją „napój bohaterski”, co ułatwia im wpadnięcie w ruski odpowiednik berserkskiego szału.

Jest Iwan‐durakZmiej Gorynycz, żmijo‐smok. Wreszcie jedna z wspanialszych postaci, Kościej Nieśmiertelny, którego dusza zamknięta jest bezpiecznie w jaju schowanym w kaczce pływającej po stawie ukrytym w odległym lesie, porywacz dziewic obdarzony przenikliwym powonieniem:

...wraca Kościej, węszy, węszy, aż spyta:
– A co tu tak ruską wonią zalatuje?
Na co kniaziówna [porwana i więziona]:
– Ależ Kościeju, to ty na Rusi bywałeś to i ruską wonią przesiąkłeś...

(A tą ruską wonią zajeżdża od schowanego pod łóżkiem/w skarbczyku/itp. Iwana‐duraka, kniaziowego albo i chłopskiego syna.)

Wraz ze zmierzchem Rurykowiczów bajka „chłopieje”. Pojawia się kanoniczna czwórka postaci: pan, pop, jełopwesołek.

Najciekawszy jest, oczywiście, wesołek. To wiejski frant, oszwabiający pana albo czyniący (nieraz okrutne) żarty popowi. Na przykład wesołek zakłada się z panem, że... ukradnie popa. Jakoż i mimo straży zakrada się cichcem, popowi wór na łeb, wymyka się mimo brzemienia pilnującym. Taszczy wór po schodach dzwonnicy, a z wora głos zduszony: „ooo, jakaż męka, gdzie to mnie niesiesz?” Wesołek przedstawia się jako anioł, który popowi właśnie oto zapewnia zbawienie, co wymaga jednak dwóch etapów. Uspokaja: „cierp, popie, cierp, teraz droga długa‐żmudna, ale łatwa; czeka cię jeszcze droga szybka, ale trudna”. I zaniósłszy popa na sam szczyt, strąca go w worze po schodach dzwonnicy. Pop skradziony, wyniesiony i zbawiony.

Sięgam po ten mocny, pełen ludycznego wigoru typ archetypalny, to uosobienie buntu wobec norm, dla kontrastu. Dzisiejsi wesołkowie to już tylko błazny. Używam tego niezbyt rozpowszechnionego rzeczownika dlatego, że dowęszam się tu (jak Kościej) przekrętu: oto błazen daje niejawnie, ale dostrzegalnie, do zrozumienia, że za jego błazenadą kryje się coś więcej. Że to jego jaj‐sobie‐robienie to tylko maska, za którą skrywa się szkielet mocnych‐a‐słusznych przekonań. Że, słowem, nie jest trefnisiem, ale wesołkiem, taką właśnie emanacją ludu jak z ruskiej bajki.

* * *

Tradycja wesołkowatości w tym ciekawym sensie jest rozległa. W nowoczesności – od rozmaitych sowizdrzałów, przez elementy wszczepiane sanczopansom czy kubusiomfatalistom, przez Szwejka, oczywiście, aż po inkarnacje współcześniejsze, że wspomnę galopady Gombrowicza (i polecę prozę, już bezpośrednio dzisiejszą, Janusza Rudnickiego!). Wszystkie te odmiany „narracji wesołkowatej” są prowadzone „z dołu” przeciw „możnym”, ich normom (a ściślej: hipokryzji skrywanej pod normą oficjalną, czyli pod systemem dominacji symbolicznej) itd. Gdy sowizdrzalić zaczyna jakieś książątko z bezdennej (och!) otchłani swej puchowej pościeli, wietrzę natychmiast fałszerstwo.

* * *

Oddzielną sprawą jest, czy można krytykować współczesnego wesołka (namiastkę tego „autentycznego”, złotowiekowego), nie podając zarazem przykładu nietombakowej współczesnej odmiany. Można: wesołek jest rodzajem roli społecznej (anarchizującej), która współcześnie może się zrealizować, ale raczej poza mejnstrimem dyskursu. Wesołek zanurzający się w grę o poklask błaznowacieje według mnie nieuchronnie i stąd te trudności ze wskazaniem. Krótko mówiąc, Dawny (Prawdziwy) Wesołek se né vrati (a jeśli się vrati, to go nawet nie zobaczymy).

* * *

Powyższe zostało zrecyklingowane z blogonoty sprzed trzech lat (i dyskusji pod nią).

Powody tego zrecyklingowania są oczywiste. Nadziałem się na kolejny tekst (w ramach „towarzystwa usług wzajemnych” – Hartman, Stasiński itd. – całego tego okołogazetowyborczego Wersaliku), mianowicie notkę satyryka Sawki, w której pada wezwanie:

To nie był antyukraiński żart, to było antypolskie wystąpienie. Posłuchajcie zapisu tego programu.

z linkiem na jutuba. Unikałem dotąd zabierania głosu w tym temacie, bo – w odróżnieniu od autora tej blogonoty – choć widziałem gościnne występy Michnika u Wojewódzkiego, to właśnie utwierdziły mnie w decyzji, aby wojewódzkopodobnych tombakowesołków unikać. Co się będę wypowiadać, myślałem, skoro powinienem (tak dla uczciwości) przynajmniej obejrzeć/posłuchać rzeczonego fragmentu audycji, a że mnie jej bohater otrząsa, no to... sami rozumiecie. Tu jednak podsunięto mi link, więc – a niech tam – „posłuchałem zapisu”.

No i, całkiem zgodnie z oczekiwaniami, zobaczyłem dwóch rechoczących trefnisiów, którzy teraz usiłują się przedstawić jako odważni, bezkompromisowi wesołkowie. Sorry, chłopcy.

* * *

Wszystko to w zasadzie #stare‐było (oczywiście, nie licząc ew. zainteresowania kogoś tradycją ruskich bylin). Myślę jednak, że jest tu pewien problem do rozważenia. A mianowicie: jaki jest i co kryje mechanizm obrony tych błaznów, tak powszechnie podejmowanej wbrew elementarnemu odruchowi estetyczno‐etycznemu.

Przeformułowując w terminach zaproponowanych przez fronesisa: czemu służy ta(ka) obrona tego typu atencjonalizmu?

Moja robocza hipoteza jest taka: w czasach postpolityki fasada jedynie słusznej ideologii wperswadowywanej plebsowi przez „światłego obywatela” staje się przeciwskuteczna i zostaje wyparta przez zarządzanie emocjami (por. Klaster Przemysłów Kultury i Czasu Wolnego, segment Obrechotanie). I to się znacznie lepiej sprawdza.

Rechot Łagiewnicki daje części rechoczących kołtunów szansę na moralne alibi w towarzystwie profesora filozofii, znawcy etyki, publicysty Znanego Nieprawicowego Tygodnika – że tym rechotem piętnują (jakoby) Rechot Toruński.

  1. digan’s avatar

    W sprawie „Porannego WF‑u” najważniejsze jest nie to, że był antyukraiński. Bo trochę był, a trochę nie był – Wojewódzki z Figurskim chyba nie do końca wyraźnie zaznaczyli cudzysłów i stąd ten ból.

    Najważniejsze jest to, że zamknęli program za opowiadanie chujowych żartów. Mam nadzieję, że ten precedens pozwoli reszcie mediów otrząsnąć się i wypieprzyć na zbity pysk wszystkie polskie kabarety, Jana Pietrzaka z TVP Historia i Karola Strasburgera razem z Familiadą.

  2. nameste’s avatar

    @ digan:

    Ktoś tu się rozmarzył.

  3. fronesis’s avatar

    @nameste

    Nie znałem Twojej notki o wesołkach, troszkę się teraz wstydzę, że tak mało refleksyjnie użyłem słowa „trefnisie”. Dzięki za notkę, warto odróżnić żart, śmiech krytyczny, wyzwalający od przymilnej klaki.

  4. Bartek (BD)’s avatar

    @nameste

    Ja tak obok tematu, napisałeś:

    Wreszcie jedna z wspanialszych postaci, Kościej Nieśmiertelny, którego dusza zamknięta jest bezpiecznie w jaju schowanym w kaczce pływającej po stawie ukrytym w odległym lesie, porywacz dziewic obdarzony przenikliwym powonieniem.

    Jeśli lubisz tego typu rzeczy, to polecam powieść Catherynne Valente pt. „Nieśmiertelny” (Deathless). Znajomy w recenzji napisał o autorce tak:

    Amerykańska pisarka znana jest z tego, że w swej twórczości opiera się na wszelkiej maści baśniach, mitach, historiach i opowieściach, tworząc na ich podstawie szkielety historii przelewanych następnie na papier przy użyciu doskonałego, czasem określanego jako poetycki, języka. Nieśmiertelny wpisuje się w ten schemat, podejmując wątek Kościeja Nieśmiertelnego, jednej z najbardziej charakterystycznych postaci rosyjskiego folkloru.

  5. Marceli Szpak’s avatar

    The action takes place in 1780, in the reign of Louis XVI. http://www.imdb.com/title/tt0117477/
    (nie zwracamy uwagi na fabułę, podglądamy środowisko)

  6. nameste’s avatar

    @ Bartek (BD):

    Dzięki za namiar.

    [dopisane:] Oooo. Pisze tak:

    [...] historyczne wydarzenia w świecie baśniowym. Szczególnie interesująco prezentuje się właśnie ostatni z wymienionych poziomów – pojawiają się np. robotnicze komitety domowików – duchów strzegących domostw, a Lenin z Nadieżdą Krupską i synami Józefem i Lwem starają się o sprawiedliwy podział dóbr w zamkniętej społeczności wyimaginowanej wioski.

    No, doprawdy. Gdybym wiedział, skąd wy bierzecie fizyczne egzemplarze tych książek (w ludzkim języku), to może bym.

    @ Marceli Szpak:

    Raczej Wersal czy raczej Wersalik?

  7. Marceli Szpak’s avatar

    Wersalik, w którym kontrowersyjne bon‐moty są narzędziem władzy. Taki wyścig zbrojeń na ironię, post‐ironię, sarkazm i serwilizm. Im bardziej myślę o tym filmie, tym bardziej mi się wydaje z tu i teraz.

    (a jak przy okazji lubisz, żeby było na bogato w kostiumy i dekoracje, to tym bardziej)

  8. Bartek (BD)’s avatar

    @nameste

    Musiałbyś zapytać wych. Wtedy może byś.

  9. andsol’s avatar

    Tiaaa... bardzo fajnie mieć kontakt z ideami Hartmana, ale czasami niestety trzeba od nich trzymać się z daleka. Dlatego lepiej używać męczącego ręcznego podpisu niż pieczątki.

  10. nameste’s avatar

    @ Bartek (BD):

    Już bym. Dobrzy ludzie pomogli :)

  11. nameste’s avatar

    andsol :

    bardzo fajnie mieć kontakt z ideami Hartmana, ale czasami niestety trzeba od nich trzymać się z daleka

    Mam wrażenie, że najmniej tu chodzi o idee.

  12. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    Mam wrażenie, że najmniej tu chodzi o idee.

    Hartman ma tak, że długo dość dochodzi do słusznych wniosków (zaczynał w młodości od głębokiego konserwatyzmu), więc jest nadzieja, że od‐błądzi. Ale mi też nie chce się na to czekać. Poza tym – fajna notka.

  13. nameste’s avatar

    @ sheik.yerbouti:

    Dzięki za dobre słowo. Co do Hartmana, to myślę, że doszedł do słusznych przesłanek (odrzucając, hm, „aksjologię” konserwatywną, na przykład). Ale samowzbudził się na harce spod znaku „cel uświęca środki” i przeoczył, że Rechot Łagiewnicki to jednak też rechot. (To, że to taka sama wymyślona konstrukcja, jak kościół łagiewnicki, to już wyższy, hihi, stopień; first things first.)

  14. Bartek (BD)’s avatar

    nameste :

    Już bym. Dobrzy ludzie pomogli :)

    No to super. Może jakąś notkę wyszykujesz wskutek lektury.

  15. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    przeoczył, że Rechot Łagiewnicki to jednak też rechot.

    Ogólnie wszystkie rechoty są mocno partiarchalno‐maczystowskie, a czy ucisk kobiet sięga kamienowania, czy tylko pogardliwych dowcipów, to raptem kolejny stopień rozróżnienia między podobnym a podobnym.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *