dwie burleski

Sucker Punch, ten film poważnie mnie zdołował. Potem, póki – dość szybko – nie zaprzestałem poszukiwań, zdołowały mnie dodatkowo recenzje, a właściwie recenzyjki, poprzestające na naskórkowych naganach lub równie naskórkowych pochwałach, skoncentrowanych na efektach specjalnych, muzyce, wielorakości stylistycznej i ogólnej atrakcyjności wizualnej. Gdy idzie o mnie, jest to film o tym, że

rzeczywistość jest nie do zniesienia

a ściślej: „gdy jesteś kobietą, rzeczywistość jest nie do zniesienia”. A jaka jest rzeczywistość? Taka: cztery zabite (doliczam młodszą siostrę Babydoll), jedna po lobotomii, żywy trup, jedna z perspektywą ciągłej ucieczki & ukrywania się (i tej się, heh, poszczęściło). Reszta nadal w psychiatryku/burdelu; przemoc jest drugą twarzą burleski (dla mnie roztańczone sceny finałowe, pod listą płac, były idealną klamrą dla sekwencji początkowej, tej erupcji opresji legalizowanej społecznie). Straty „drugiej strony”? Znikome: jeden ranny (albo, na innym planie rzeczywistości, zgarnięty przez policję; czy jednak spotka go kara? toż od razu podaje gotowe usprawiedliwienie – „ona już nic nie czuje”; coś jak współczesne „sama się o to prosiła” w rozlicznych wariantach).

To film o tym, że Chińczycy... tj. patriarchat trzyma się mocno. Czy jednak sceny fantastyczne, sceny triumfu walczących dziewczyn, nie są jakąś rekompensatą, jakąś obietnicą zwycięstwa? Nie.

Prześledźmy. Najpierw pojedyncze aksjomaty (animé), z nimi idzie łatwo. „Kobiety są gorsze/nie mają duszy etc.etc.”. Tych kilka pseudoprawd, mimo że straszą swoją przerażającą postacią, pada od katany i guna. Bez problemu. Potem trzeba zwalczyć armię, rozległy archaiczny stereotyp (steampunk) wcielony w tysiące chłopów. Ale, jak usłużnie podpowiada guru („zabijajcie bez wyrzutów sumienia”), to tylko kukły napędzane sprężynami i parą. Co prawda, dziewczyny muszą ratować się ucieczką, a armie pozostają zasadniczo nietknięte w swoich okopach. Ale szansa na pozór zwycięstwa jakoś się broni. Co dalej? Dalej trzeba sprawić, aby się nie odrodziło, czyli zabić pomiot smoczy (fantasy). Nawet i smoczyca‐matka ginie. Ktoś jednak (armie przetrwały) zmajstrował superbombę (cyberpunk), która ma zniszczyć współczesną („miasto”) cywilizację. No i tym razem misja kończy się niepowodzeniem, cywilizacyjna konstrukcja wali się, a wśród dziewczyn – ofiary.

Jak już powiedziano, rzeczywistość (pod spodem) nadal jest (bywa) nie do zniesienia.

Interpretacja Snydera, o której wspomina się w wiki:

Snyder has stated one interpretation of the film is that it is a critique on geek culture’s sexism and objectification of women.

jest (gdy się zastanowić) szalenie optymistyczna. Gdybyż tylko o to chodziło. Nie chce mi się przeprowadzać śledztwa w sprawie ew. intencji Snydera i na ile zostały one świadomie włożone w te (oszałamiające) obrazy. Próbowałem założyć, że elementy filmu mają znaczenie, że nie jest to przypadkowa składanka prywatnych fetyszy reżysera. Jednak nadciągnęła

coda

czyli tekst z offu, kończący film. Przytoczę go w całości (wg polskiej listy dialogowej):

Dzięki komu cieszą się nami nasi ukochani? Kto nasyłał potwory, żeby nas zabiły, a jednocześnie zapewnia nas, że nigdy nie umrzemy? Kto uczy nas, co jest prawdą i jak wykpiwać kłamstwo? Kto decyduje, po co żyjemy i w imię czego zginiemy? Kto nas pęta? I kto ma klucz do naszej wolności?

Hola, hola, pomyślałem, nic dziwnego, że film budził mieszane odczucia, a Snydera oskarżano o „masonizm”. To przecież ostra krytyka personalistycznego boga ze wszystkich rozpowszechnionych religianckich bajęd. Tak właśnie od razu mi się pomyślało, w trakcie oglądania.

I co? A to:

To ty. Masz wszelką potrzebną ci broń. A teraz walcz.

Więc nie wiem, czy tak (fałszywie) zarysowane przesłanie jest zwykłą ironią, antygeekowską ironią czy może postironią.

Tymczasem zaś nadal

drugą twarzą burleski jest przemoc

Można tu uogólnić termin „burleska” na „przemysł kuszenia”. Ale tak się składa, że na dniach oglądałem również Burleskę (o samym filmie mam do powiedzenia tyle, że Aguilera ma potężny głos i potrafi go używać). I tam działa owo „miasto” (zniszczone w Sucker Punch), ten cywilizacyjny konstrukt. Zero przemocy. Nawet złemu bohaterowi chodzi wyłącznie o kasę, a jakiekolwiek szkody dziewczyny mogą sobie wyrządzić jedynie same (Nikki alkoholiczka).

Krótko mówiąc: czyste kłamstwo.

  1. mrw’s avatar

    Przepraszam.

  2. nameste’s avatar

    Nie ma za co.

  3. sheik.yerbouti’s avatar

    Dlaczego nikt nie napisze, że ten film jest rozpaczliwie zły. Kolejne ofiary zachęcone zachwytami oglądają i setki życiogodzin się marnują.

  4. nameste’s avatar

    @ sheik.yerbouti:

    Ale przecież pisano, że jest rozpaczliwie zły, jak również – że jest świetny, tylko nie pisano dlaczego.

  5. lucarelli’s avatar

    rekurencyjny metaseksizm na dodatek

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *