Tirana

Nikt nic nie wie o Tiranie. Peryferia peryferiów; my, ludzie ze zwykłych (pierwszostopniowych) peryferiów jesteśmy wobec Tirany jak świat białego człowieka wobec odkrycia Ameryki (do dziś nie jest jasne, kiedy Indianie na tyle odkryli Europę, aby określić jakąś choćby przybliżoną datę). Tiranę najprawdopodobniej odkryli Turcy (ku podobnemu do indiańskiego zdziwieniu Ilirów). W czasach współczesnych całe kwartały zapełniła architektura z faszystowskich Włoch, później wysadzona w powietrze przez ludzi Envera Hodży. Po 1985 na przemian burzono i budowano; w Tiranie panuje zatem architektoniczny chaos (i nieprzemijający smog). Wpadła z wizytą na cmentarz, gdzie pochowani są jej rodzice, Matka Teresa; odcisnęła się toponimicznie. Wpadł George W. Bush, została po nim ulica. Z innych ponurych postaci wpadł papież Wojtyła. Poza tym raczej do Tirany się nie wpada.

W połowie lat dziewięćdziesiątych Albania stała się (jedynym bodaj europejskim) krajem, którego gospodarkę pochłonęły wszechobecne piramidy finansowe; skończyło się wojną domową, masakrami i eksportem rozpanoszonych gangów na całą Europę (wojskowe w większości zatrzymały się w Kosowie ze znanym skutkiem, cywilne, loco Paryż, dotarły aż do Hollywood).

W Tiranie nie czułem się najlepiej. Ludzie z zewnątrz są tu trochę jak turyści w Mieville’owskim Besźel/Ul Qoma, którym nie udzielono instrukcji. Mnie (jak to mnie) interesowała muzyka (Albańczycy mają trzy: północną, z odcieniem heroicznym, południową, rozpiętą między pieśnią miłosną, kołysanką a cmentarnym lamentem, oraz miejską, która mnie akurat nudziła). Jeśli ktoś czuje się odporny, niech sobie znajdzie na jutubie „Bujar Qamili – Pogonishte” (ale ostrzegam), wg mnie, choć wiem, że ten osąd może być krzywdzący, lepiej oddaje charakter tej części Europy inne Pogonishte:

A znalazłem się tam przypadkiem. Błędnie sądziłem, że sevdah (zob.) jest albański. Ale okazało się, że te dwie miłe panie:

to Bośniaczki.

  1. sheik.yerbouti’s avatar

    Ach, to już pojechać na urlop do Cannes albo na inną Kretę nie łaska? Trzeba się sponiewierać? Teraz opowiadaj, opowiadaj.

  2. nameste’s avatar

    @ sheik.yerbouti:

    Cannes? Kreta? Czy wręcz: urlop? Ha, ha.

    opowiadaj, opowiadaj

    Tydzień myślałem o opowiadaniu inspirowanym współczesnymi proszkami do prania (do kolorowych): jakie tam są fajne kryształki różnokolorowe w śniegu otoczenia. Wyszło, że dar opowiadania jest mi utracon.

  3. nameste’s avatar

    A jeszcze, co do sevdah. Rzadko się zdarza, żeby na oficjalnie wydany CD trafiła taka, hm, wpadka, jak poniżej. Niesłychanie mnie to ujęło.

  4. ziel’s avatar

    No cale szczescie, ze sie nie minelismy! <3

  5. nameste’s avatar

    @ ziel:

    Nazwałbym to rzeczywiście cudownym przypadkiem.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *