od mówienia tylko głowa boli

Jakoś strasznie dużo gadania naokoło, z tego, a może i z innych powodów rozbolała mnie głowa, nie byłem pierwszy, kiedyś głowa rozbolała także Darka Foksa i zamiast gadać, rozmawiać, napisał

Wiersz zamiast rozmowy

Od mówienia 
tylko głowa boli, 
bo jak człowiek 
zacznie mówić, 
to nie może przestać. 
Od mówienia 

tylko głowa boli, 
bo jak człowiek 
zacznie mówić, 
to zaraz musi 
piwa się napić, więc 
od mówienia tylko 

głowa boli. Człowiek 
spotyka człowieka 
i od razu musi się 
piwa napić, bo 
wczoraj też spotkał 
człowieka i głowa 

go rozbolała. Ale 
największe jaja 
były przedwczoraj. 
Wchodzę sobie 
jak biały człowiek 
do baru Grubego 

Marcina przy Rynku 
a tam Dante, Haiku, 
Siwy i Małgośka, 
która akurat ma przerwę 
obiadową, bo pracuje 
na pół etatu za rogiem, 

w perfumerii. Ciężko 
pracuje kobieta, 
bo w małych miastach 
pracuje się ciężko. 
Szczególnie na pół etatu 
ciężko się pracuje 

w małych miastach. 
Więc wchodzę 
a tam Dante, Haiku, 
Siwy i Małgośka. 
Tym razem Siwego 
załatwiłem z bani. 

Leżał sobie chłopak 
pod stołem bilardowym, 
czekając na lepsze 
czasy, bo lepsze czasy 
były wtedy chyba 
gdzieś koło Szczecina. 

Z Grubym Marcinem 
nie miałem 
żadnych kłopotów. 
Dante i Haiku 
trochę się szarpali, 
ale tak do siebie 

chłopcy nie pasują, 
że poradziłem sobie 
z nimi jedną ręką. 
Chyba lewą. 
Nie pamiętam, 
bo mnie strasznie 

głowa bolała. W barze 
Grubego Marcina 
jest tylko jeden 
stół bilardowy, więc 
położyłem Dantego 
i Haiku w kuchni 

obok urządzenia 
do wpychania parówek 
w bułki, za które 
Gruby Marcin 
dał majątek, bo 
parówki generalnie 

wpycha się w bułki 
ręcznie. Wróciłem 
na salę i mówię 
do Małgośki: „Ściągaj 
majtki, Małgośka”. 
Zawsze chciałem 

powiedzieć jej coś 
takiego. Małgośka 
spojrzała w stronę baru, 
ale Gruby Marcin 
schylił się właśnie, 
żeby podnieść ścierę. 

Spojrzała jeszcze 
w stronę telewizora, 
lecz rapujący papież 
nie ukoił jej bólu. 
Już chciałem 
powiedzieć, że mówię 

tak, bo jest mi to 
potrzebne do wiersza, 
kiedy chwyciła 
pełną butelkę żywca 
i rozwaliła mi 
głowę. Przespałem się 

obok Siwego godzinkę, 
a potem cały dzień 
błądziłem. Więc 
jak już wspomniałem 
od mówienia 
tylko głowa boli.

  1. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    Świetny wierszyk.

    QFT

  2. andsol’s avatar

    A mnie podmiot liryczny nie przekonuje. On jest zbyt mało metaforyczny, nadmiernie, no jak to poetycko wyrazić, nadmiernie dowalny. Ale tropy spełniają swe funkcje ekspresywne.

  3. nameste’s avatar

    andsol :

    A mnie podmiot liryczny nie przekonuje. On jest zbyt mało metaforyczny, nadmiernie, no jak to poetycko wyrazić, nadmiernie dowalny.

    Słowo nadmiernie w odniesieniu do tego właśnie wierszyka to nieporozumienie. Zaraz zacytuję inny wierszyk, który tego dowiedzie. Tymczasem jednak w sprawie zbyt mało metaforyczny. Nie znając dogłębnie twórczości Foksa, ryzykuję uproszczeniem, niemniej sądzę, że jego opowieści o kumplach (z pięknie, to prawda, brzmiącymi ksywami), o wspólnym tarzaniu się w tej czy innych knajpach (słowo „tarzanie” jest tu umowne i oznacza całą różność czynności, które), że te opowieści są właśnie otóż strzelistą (nie, po namyśle uznaję wyższość słowa „rozłożystą”) metaforą przede wszystkim, a przy tym tak konsekwentnie prowadzoną, tak ubraną i tak osadzoną w bucie i atrybucie, że aż zacierającą swoje własne, literackie istnienie. Przeczytajmyż inny przykład, który moje słowa potwierdzi.

    My, koledzy Dantego
    
    Dante jak Cortez zaparkował w kałuży,
    postawił stopę na krawężniku
    i rzuciwszy okiem na szyld, wszedł
    mamrocząc: „Człowieku,
    
    zrób coś z tymi pierdolonymi literami,
    bo zacznę parkować gdzie indziej”.
    Człowiek za barem powiedział: „Pojawiasz się
    jak gęsia skórka podczas walenia kupy
    
    o poranku, Dante, a ja, jak ostatnia cipa,
    podaję ci piwo, za które, jak mniemam,
    zapłacisz gotówką”. Dante zapytał:
    „Masz na myśli kręcenie batona, Człowieku?”
    
    A my na to: „Dante, Człowiek ma na myśli
    stawianie klocka, tak jak myślisz”.
    My, koledzy Dantego, musimy mówić 
    takie rzeczy, żeby jakoś związać
    
    Człowieka z Dantem. A Dante swoje:
    „Pies jebał gramatykę, chłopaki,
    ale czy kupilibyście farby tam
    gdzie on? Co słychać? Piwo w porządku?
    
    Człowiek jakiś niewyspany dzisiaj. Pewnie
    pisał całą noc i gówno mu z tego wyszło.”
    Łyknął, postawił piwo na stole i usiadł:
    „Posunąłem ją, chłopaki”. Dante, stary
    
    dobry Dante, posunął ją. Człowiek powiedział:
    „Jeżeli mówi, że ją posunął, to znaczy,
    że ją posunął”. Zawsze mówiliśmy
    Człowiekowi, żeby zapisywał to, co mówi
    
    zza baru, i że mu to wydrukujemy. Nigdy
    nie wysłuchał nas do końca.
    Podobno robimy literówki. Zabrałem głos
    w imieniu kolegów: „Człowiek sporo wie,
    
    ale powiedz nam, Dante, jak było naprawdę”.
    Po dłuższej chwili zbędnego namysłu
    Dante przystąpił do wykonania dzieła,
    używając własnych materiałów i narzędzi.
    
    

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *