bezczelni apostaci

Miałkość poglądów redaktora Szostkiewicza, jego intelektualny konformizm, zniechęca do zabierania głosu – co przeczytam jakiś jego felieton w „Polityce” (autodiagnoza: najwyraźniej z nudów), którego zawartość budzi sprzeciw, to mi chwilę później opada, takie to mdłe i mydłowate. Tym razem jednak (pomyślałem) nada się redaktor na odmrożenie bloga (blogi, widzę po okolicy, w ogóle źle znoszą uporczywie niskie temperatury).

Pisze tak:

Nie jestem apostatą ani nie zamierzam nim być. Ale uważam, że każdy ma prawo być apostatą, wierzącym albo ateistą. Z tym, że chyba w tych polskich apostazjach nie o to chodzi, by raz na zawsze zatrzasnąć za sobą drzwi, lecz częściej chodzi o kasę.

Za czym rozwija, że to kasa polskich katolików w Niemczech, którzy nie chcąc płacić obowiązującego tam podatku kościelnego, próbują wystąpić z KK. Owszem, zauważam, że ubezpiecza się słówkiem chyba, ale oznacza to, tym bardziej, że to zkciukassane fantazje redaktora, nie poparte żadnymi twardszymi danymi. Jest też w tym podtekst osądu moralnego: widzicie? nie chodzi o żadne tam względy ideowe, a o kasę: a fe.

Otóż żadne „a fe”. Jeśli uważamy, że podatki są fajne [*], to kwestia ich płacenia jak najbardziej dotyczy względów ideowych. W Polsce, niestety, płaci się na rzymskokatolickiego pasożyta niezależnie od wyznania, na pomysł (dość banalny), by skorzystać z płatniczych wzorców niemieckich, hierarchowie standardowo wstrząsani są książęcą zgrozą.

Na insynuacje redaktora odpowiedź winna więc brzmieć: wszystkim nam, dymanym polskim obywatelom, powinno chodzić o (tę) kasę. Jest jednak i inny, bardziej podstawowy wymiar tej sprawy: kwestia praw obywatelskich. Szostkiewicz niechętnie przyznaje:

Oczywiście są u nas także apostaci ideowi. Niektórym z nich zależy, by po nich w Kościele nie został najmniejszy ślad. Żądają nawet wygumkowania siebie z ksiąg chrzcielnych. Ale to chyba apostaci ekstremalni (mają swój portal apostazja.pl), którzy chcą innych do apostazji namawiać, a nie tylko rozstać się z Kościołem prywatnie i na tym poprzestać.

Ten cytat sponsoruje słówko nawet. Żądają nawet..., bezczelni. Sytuacja jednak jest taka, że się traktuje (pełnoletniego obywatela, wyposażonego w pełnię przysługujących mu praw) jako zakładnika woli jego rodziców sprzed co najmniej 18‐tu lat. Niemowlak nie był zdolny wyrazić woli przystąpienia do organizacji wyznaniowej, a jeszcze do tego – dożywotniego. Kiedy już obywatel po skończeniu 18 lat może uzewnętrznić w pełni swój prywatny stosunek do uczestniczenia (w jakiejkolwiek formie) lub nieuczestniczenia w związku wyznaniowym (prawo gwarantowane przez, haha, konstytucję), słyszy: „a kuku, twoje dane osobowe i domyślne zaliczenie w poczet katolików, na imperialną chwałę KK, będą pokutować w księgach parafialnych po wieki wieków, i co nam zrobisz?”.

Nie w tym problem, że się KK upiera przy swoim, powołując się na wewnątrzorganizacyjne instrukcje, a w tym, że państwo mu na to pozwala. Dane osobowe gromadzone wbrew wyraźnej woli obywatela przez ponadnarodową korporację wyznaniową nie podlegają ochronie GIODO:

W końcu kilka spraw skończyło się w sądzie. Występujący procesują się jednak nie z proboszczami, ale właśnie z GIODO, który twierdzi, że na przeprowadzanie inspekcji w kościołach i związkach wyznaniowych nie zezwala mu ustawa o ochronie danych osobowych.

A im bardziej społecznie umacniany jest pogląd, że dochodzenie tych praw obywatelskich to postawa ekstremalna, tym mniejsza szansa na uporządkowanie prawa w tej dziedzinie. Dzięki m.in redaktorowi Szostkiewiczowi z jakoby lewicującego tygodnika „Polityka”.


[*] Chciałem zalinkować tekst Dunin pod tym tytułem, GW z 2007 roku, lecz zniknął z archiwum Wyborczej jak sen jaki złoty, search w archiwum niby go znajduje, ale kliku‐klik i... 404; na szczęście jest w polecanej już tu książce.

  1. naima’s avatar

    Dzięki za notkę, w punkt jest.
    Im dłużej czytam Szostkiewicza, tym większy mam mindfuck, bo wszak uchodzi on za takiego intelektualistę, mędrca codziennego użytku i w ogóle „wyważony głos w dyskusji”. Hmmm, not. nawet myślałam, że to coś ze mną, że nie dostrzegam, nie doceniam, ciasny horyzont myślowy mi przesłania, miło, że rozpraszasz moje wątpliwości.

  2. Ausir’s avatar

    Szostkiewicz w Polityce zawsze pochyla się z troską nad problemami polskiego kościoła. Odebrać Szostkiewicza Polityce i oddać Gościowi Niedzielnemu.

  3. naima’s avatar

    @Ausir – genialna myśl. Ciekawe, która strona poczuje, że musi dopłacić za transfer.

  4. nameste’s avatar

    Ausir :

    Szostkiewicz w Polityce zawsze pochyla się z troską nad problemami polskiego kościoła.

    I ze znawstwem się pochyla, utrwalając mem o istotności istnienia liberałów w episkopacie. Choć trzeba przyznać, że zauważa:

    [Pragmatycy] gotowi są współpracować z partią rządzącą, byle nie agresywnie antyklerykalną i niedążącą do uszczuplenia realnego lub symbolicznego stanu posiadania (w tym akurat są podobni do fundamentalistów).

  5. sheik.yerbouti’s avatar

    Przecież Szostkiewicz to ten redaktor, który w ostatnim numerze opisuje nowych kardynałów i wróży nowego papieża jak jaki kremlinolog. Nie czytać! On jest minimalnie mniej nieznośną Kolendą‐Zaleską. Sprawdzić, czy nie z Krakowa.

  6. nameste’s avatar

    sheik.yerbouti :

    Nie czytać!

    Ale chodzi o to, żeby nikt nie czytał (a nie tylko – my) albo żeby czytano czujnie.

  7. marcin_be’s avatar

    Jak rozumiem określenie Polityki jako pisma lewicującego to sarkazm?

  8. nameste’s avatar

    @ marcin_be:

    Polityka is a centre‐left weekly newsmagazine in Poland – mówi np. en‐wikipedia.

  9. bantus’s avatar

    Przysiągłbym, że Sz. to z Kraka jest. Poza tym kłamie bezczelnie, bo zgodnie z niesławną już instrukcją episkopatu te zagraniczne apostazje podatkowe nie są uwzględniane w księgach parafialnych już od kilku lat. Wierny może liczyć co najwyżej na opierdol od głównego czarownika swojej wioski.

    Z tą władzą rodzicielską to też zabawnie, bo jak najbardziej można dzieci zapisać, ale wypisać już nie. Choć w sumie to wcale takie zabawne nie jest.

    Z tego co obiło mi się o uszy to GIODO powołuje się na konkordat. Niby KK nie może przetwarzać danych byłych członków, ale nic sobie z tego nie robi. A przecież niektórzy xięża gromadzą spore ilości danych o swoich owieczkach (czy związek sakramentalny, czy są dzieci, ile, gdzie pracuje, mieszka, czy dobrze zarabia itd. itd)

  10. fronesis’s avatar

    @nameste
    Wiesz ja kiedyś czułem się jak ten opisany przez Szostkiewicza radykał, kiedy byłem świadkiem oficjalnym apostazji znajomej osoby. Śmieszne, że sam przez habituację czułem się jakoś dziwnie. Oczywiście na poziomie świadomościowym to no problem, ale wdrukowane i ucieleśnione normy i przekonania kulturowe pozostałe z edukacji katechetycznej wciąż oddziaływały. Tylko, że u mnie to była walka świadomości z „fizjologią” kulturową. Szostkiewicz pisząc artykuł porusza się teoretycznie w sferze świadomości i argumentacji i sadzi takie kocopoły.

  11. lysaczi’s avatar

    dzięki za jedną z lepszych notek ostatnimi czasy. Też miałem oburza na felieton Sz., też w tych samych miejscach, i miło, że ująłeś tego oburza w słowa, których ja bym nie znalazł

    blogi, widzę po okolicy, w ogóle źle znoszą uporczywie niskie temperatury

    ja ciągle powtarzam, że to blip, g+ i fejs niestety blogosferę wyjałowiły nam lurkerom :(

  12. kwik’s avatar

    No ale ostatnie słowa redaktora to przecież „Ale kiedy do władzy dojdzie młode pokolenie, zorientowane bardziej na Palikota niż innych obecnych liderów, kościelno‐państwowe status quo się załamie”. Tekst głupi, ale jeśli nawet redaktor Szostkiewicz dochodzi do wniosku, że katoland upadnie gdy zabraknie chętnych do dźwigania, to ja bym się specjalnie nie czepiał.

  13. nameste’s avatar

    kwik :

    jeśli nawet redaktor Szostkiewicz dochodzi do wniosku, że katoland upadnie gdy zabraknie chętnych do dźwigania, to ja bym się specjalnie nie czepiał

    Gdyby zamiast gdy użył jeśli, mielibyśmy pół tautologii ^.

    No i martwi mnie nieco rozpatrywanie politycznego istnienia Palikota w aż tak długiej perspektywie czasowej.

  14. kwik’s avatar

    Palikot nieważny, chodzi raczej o to tzw. młode pokolenie, które świetnie widzi, że Polska jest gównianą podróbką nowoczesnego państwa i atrapą demokracji; o ludzi, którzy nie mają żadnego długu wdzięczności wobec Kościoła.

  15. nameste’s avatar

    @ kwik:

    A, w takim ujęciu oczywiście zgoda.

  16. vontrompka’s avatar

    mnie bardzo rozbawił argument:

    Wykreślenie z księgi chrztu jest niemożliwe, bo zgodnie z doktryną Kościoła i prawem kanonicznym łaski chrztu nie można utracić.

    nie może pan utracić łaski i co pan nam zrobi?

  17. nameste’s avatar

    @ vontrompka:

    Ten argument jest ponadto słaby, bo w takim razie usunięcie zapisu nie wpłynie na stan łaski.

  18. vontrompka’s avatar

    @ nameste:
    im chodzi o to, że w razie powrotu zbłąkanej owieczki trudniej ją reaktywować, bo powtórny chrzest jest niemożliwy. właściwie dlaczego, że św. woda w nadmiarze szkodzi cerze?

  19. nameste’s avatar

    @ vontrompka:

    Sprawę załatwiałoby prawno‐kanoniczno‐teologiczne pojęcie łaski nieskonsumowanej.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *