nie karmić kruków

Przeczytałem początek Witkowskiego Drwala (demo, wala się w sieci), przynudziaste, uwagę przyciągnęły na chwilę stada wczesnozimowych ciemnych, kraczących ptaków (wron? kruków? gawronów? – zastanawia się metronaturalny narrator, bo przecież nie wie, nic nie wie ta rozedrgana kupka frazesów z osiową fiksacją na własnej, nudnej osobie), wyobraziłem sobie, że tak wyglądają traumy naszych szerokości geograficznych, tysiące krukowatych, niby bez ładu krążące nad nami, a jednak co i raz obsiadające człowieka całym zorganizowanym stadem, jak księża tłumnie wypuszczeni z koszar czy gdzie tam ich trzymają, gaszący czernią sutann wielobarwność człowieczą. Szczególnie w pewnych okresach roku.

Dopiero teraz widzę w pełni, jak szczęśliwe miałem dzieciństwo, przynajmniej pod jednym względem. Zero religii, zero katechez, zero bierzmowań, komunii, ba, nawet zero chrztu. Oczywiście wiedziałem, że tak‐a‐tak, za oknem ludzie (z dość jednak tajemniczych powodów, no bo po co?) robią sobie te wszystkie rzeczy, morze powszedniej egzotyki, nad którą jednak nie warto się zastanawiać, jedni mają książki w domu, inni nie, u jednych oleodruk na ścianie, u innych kwiatki, zwykły rozrzut różnic, a na ulicach wszyscy wyglądają względnie podobnie. Obco.

Tylko jedno było: choinka. Zazwyczaj skromna, niewysoka, ten sam co roku zestaw lampek i zwierzątek powycinanych kiedyś przez mamę z kolorowego kartonu (w ramach terapii), kilka bombek. Parę prezentów pod, nie przelewało się, więc bez żadnych orgii, ale jednak także do zabawy, nie tylko tzw. praktycznych.

Czasem na wigilię przychodzili znajomi rodziców, w liczbie kilku co najwyżej sztuk, z kulinariów pamiętam jedynie jakąś sałatkę, może szynkę, wódkę/wino dla dużych, sok dla małych. Ciasto. Siedzieli i gadali, na szczęście prezenty były wcześniej i można było zaraz po zjedzeniu czegoś odejść od tego stołu i zająć się wreszcie poważnymi sprawami.

Kiedy zasypiałem, lampki na choince świeciły jeszcze, podobnie jak w wielu oknach bloku naprzeciwko. Religia w moim domu pojawiała się często, przeważnie pod postacią Bacha, panbuk – nie, podobnie jak wampiry musiałby być imiennie zaproszony. Pod pewnymi względami miałem szczęśliwe dzieciństwo.

  1. Gammon No.82’s avatar

    Z perspektywy czasu stwierdzam, że z pambuka łatwo wyjść, z choinki trudniej (terror choinki!)

  2. mrw’s avatar

    Smuci mnie ta nocia po dwakroć.

  3. Janna’s avatar

    Ooooooooo! W czasach kiedy świat nie błyszczał na każdym rogu a to wystawą, a to reklamą, choinka z kolorowymi bombkami i papierowymi zwierzątkami plus lampki! To był prawdziwy dotyk sacrum. Przynajmniej dla dziecka. (nie to co dzisiaj hihihi)

    U mnie podobnie rodzina z długą tradycją ateizmu/agnostycyzmu ale wigilia z choinką się utrzymała. Bo też jakoś wydaje mi się że rzeczy typu choinka, Jezus i św. Mikołaj są całkiem fajnymi wynalazkami, jeśli się je trzyma w odpowiednim miejscu w umyśle.

    A jeszcze w temacie wspominek, wyszło mi że święta kojarzą mi się z (oprócz choinki): ciastem karpatka, pomarańczami i pepsi w szklanej butelce (którą dostałam pod choinkę w czasach zamierzchłego prl’u i wryło mi się to na stałe jako esencja awsomności).

  4. najder’s avatar

    ale to naumyślnie, że on nie wie, bo on z wielkiego miasta, wprost z lansu i świateł. byłby zgrzyt, gdyby wiedział. bo jak wiedzieć, kiedy tylko Arkadius, promocje i autoanaliza w głowie? skąd ma takie wylaszczone „ja” posiadać wiedzę ornitologiczną?

    ładna nocia.

  5. nameste’s avatar

    @ Gammon No.82:

    Sama choinka to kontekst wyłącznie dzieciowy, coś jak włóczkowe rękawiczki połączone sznurkiem (włóczkowym), coby się nie gubiły.

    @ mrw:

    Dlaczego smuci, dlaczego po dwakroć?

    @ Janna:

    Sacrum, czyli nie‐codzienność. Btw, lepiej pamiętam własne ode mnie prezenty (co to je się robiło w tajemnicy, z papieru, kleju, farb, kory, kasztanów czy co tam jeszcze), niż te, które dostałem. Za to oczekiwanie, ho‐ho, solą święta jest oczekiwanie.

    najder :

    ładna nocia

    Dzięki.

    on z wielkiego miasta, wprost z lansu i świateł

    „Metronaturalny”. Ale się nie przyjmie określenie, kogo obchodzi dziś psiroda.

  6. najder’s avatar

    Dziś? Ha! Już Nabokov narzekał, że większość pisarzy nie odróżnia. Że tylko „drzewa” i „ptaki”.

  7. Gammon No.82’s avatar

    nameste :

    Sama choinka to kontekst wyłącznie dzieciowy, coś jak włóczkowe rękawiczki połączone sznurkiem (włóczkowym), coby się nie gubiły.

    Jak pełznąca rękawiczka, która chce udusić.

  8. Misiael’s avatar

    Zero religii, zero katechez, zero bierzmowań, komunii, ba, nawet zero chrztu..

    Pieprzony szczęściarz.

  9. galopujący major’s avatar

    Fajna notka. Nawet bardzo fajna.

  10. sheik.yerbouti’s avatar

    Ładne! A teraz poprosiłbym o ciąg dalszy.

  11. telemach’s avatar

    Zero religii, zero katechez, zero bierzmowań, komunii, ba, nawet zero chrztu.

    Nie masz od czego uciekać. Z drugiej strony brak traumy oznacza, że nie ma się z czym borykać i że sakralne dotknięcie pozostanie na zawsze czymś co spotkało innych, jak nieprzebyty koklusz.

    Nie, nie ma czego żałować.
    btw: bardzo ładne.

  12. ramone.alcin’s avatar

    Rozdziobia nas kruki, wrony. Z Watykanu.

  13. mrw’s avatar

    @Dlaczego smuci, dlaczego po dwakroć?

    Że choinka i że „Drwal” pod choinką. Ale mi się podoba, nie nudzi, Międzyzdroje, więc sama radość.

  14. vHF’s avatar

    Miałem dokładnie takie same dzieciństwo, też szczęśliwe i też się nie wróci.

    Najbardziej lubiłem właśnie te choinki w blokach naprzeciwko i wymyślałem sobie powody, dla których w niektórych oknach ich nie było. Stoi gdzieś w kącie? Może to okno obok z choinką należy do tego samego mieszkania? Może się jedna lampka przepaliła i zgasły wszystkie, jak czasem u nas?

    Miałem też rękawiczki na sznurku, ale coś mi się kołacze po głowie że były w zerówce, czy może pierwszych klasach podstawówki, wyśmiewane. Wręczenie przez matkę rękawiczek bez sznurka było niemal jak wydanie dowodu osobistego, takie potwierdzenie dorosłości.

  15. nameste’s avatar

    Dzięki za dobre słowo tym, którzy je powiedzieli (lub pomyśleli).

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *