wikipedie

Tak wygląda hasło sexism w anglojęzycznej Wikipedii:

en.wikipedia.org / sexism

żeby ująć całą zawartość hasła, obrazek powinien być jakieś 8 razy wyższy. A tak wygląda hasło seksizm w Wikipedii polskojęzycznej:

pl.wikipedia.org / seksizm

jak widać, połowa ekranu się marnuje. Pouczająca jest tzw. dyskusja nad artykułem, zasadniczo nietknięta od października 2009.

Gdy się ją przeczyta, można zrozumieć, czemu nikomu już nie pilno do rozbudowania tego żałosnego stuba do jakoś (jednak) rozleglejszej, wnoszącej wiedzę wersji.

Niniejsza notka powstała jako owoc namysłu nad kwestią: czy polska wikipedia jest, czy też nie jest źródłem (mówiąc kolokwialnie) lolkontentu.

W moim (zob. obie blogrolki) otoczeniu sieciowym bardzo często uznaje się za konieczne podkreślenie – gdy się coś „wikipedycznie” podpiera – że chodzi o anglojęzyczną wiki (czasem francusko– czy niemieckojęzyczną).

No ale co zrobić.


zob. także inny przykład wikipedyjny

  1. czescjacek’s avatar

    vHF :

    EOT

    No i to jest właśnie chujowe w ruchach maskulistycznych, przynajmniej w Bolandzie: pod pozorem walki z nierównością płciową mają na celu wspieranie heteroseksistowskiego patriarchatu.

  2. vHF’s avatar

    O, jeszcze jeden klon. To wyłuszczę obu Panom:

    Argument Wasz jest
    a) wprost cykliczny: dyskryminacja m. w Polsce nie istnieje, bo m. nie są w Polsce dyskryminowani, lub
    b) błędny: dyskryminacja m. w zakresie X nie istnieje, gdyż m. mają kontrolę nad Y, lub
    c) opiera się na idiotycznej definicji dyskryminacji wyłączającej jakikolwiek udział w niej grupy dyskryminowanej.

    Wybierzcie sobie sami. Ja się na ten podtemat ostatni raz wypowiadam.

  3. czescjacek’s avatar

    vHF :

    jeszcze jeden klon

    Ale czemu jesteś niemiły?

    dyskryminacja m. w zakresie X nie istnieje, gdyż m. mają kontrolę nad Y

    Opowiedz o tym. Znaczy podstaw jakieś konkrety w miejsce X i Y.

  4. vHF’s avatar

    No, drogie dzieci, wujek Fleischer musi już, hep, wracać do domu.

    Zawiedziony jestem, ale w sumie nie zaskoczony, że nikt tematu nie podjął na poważnie. Bo temat istnieje, a ustępstwo jakiego od Waszych jasnych, słusznych duszyczek się domagałem było drobne: uznanie encyklopedyczności pewnego zjawiska.

    Może wpadnę jeszcze wieczorem, ale jak nie, to życzę kolorowych, jak z komiksu, snów.

  5. kwik’s avatar

    @ miskidomleka:

    Ja tę belę już chyba kiedyś widziałem, popłakać się można. Mamy chyba najwyższy iloraz admin/user, za to prawie najniższy zgrubny wskaźnik jakości „depth” (zaraz po malajskim i wolapiku). Ale jak sprawnie pompujemy liczbę artykułów!

  6. miskidomleka’s avatar

    kwik :

    Mamy chyba najwyższy iloraz admin/user

    Ha, ha, na to nie zwróciłem uwagi... Symptomatyczne!

  7. flaneur’s avatar

    „Jego zdaniem, największym atutem Wikipedii, nie tylko dla naukowców, jest neutralny punkt widzenia” hihi
    http://wiadomosci.onet.pl/nauka/polscy-naukowcy-poprawia-wpisy-w-wikipedii,1,4169049,wiadomosc.html
    Teraz wypada czekać na naukowców z WSKSiM lub UKSW, którzy zaczną poprawiać wpisy ze swoich specjalności...

  8. kwik’s avatar

    miskidomleka :

    Symptomatyczne!

    Noblesse oblige.

  9. nameste’s avatar

    vHF :

    [nameste: rozpatrywałbym łącznie ze społecznym wymiarem niewypełniania obowiązku alimentacyjnego]

    Nie do końca widzę dlaczego. Trochę widzę, ale wolałbym, żebyś rozwinął.

    Mam nadzieję/wrażenie, że widzisz bardziej niż trochę (a reszta to dedykowana zabawa), tym niemniej:

    Patriarchat powoli przestaje zamykać kobiety w przypisanych im, jakoby naturalnych rolach („3 x K”), w szcz. opiekuńczo‐rodzicielskich. Z samej logiki systemu wynika przewaga kobiet tam, gdzie dochodzi do konfilktu. Ten sam konflikt z przeciwnym zwrotem („a weźże się jednak dołóż do opieki nad potomstwem”) jest już przez kobiety „systemowo” przegrany (co należy rozpatrywać – w Polsce – np. na tle zawirowań z funduszem alimentacyjnym i rozległością zjawiska uchylania się; to zresztą tylko najbardziej spektakularne przejawy większej całości).

    No i kwestia taka, czy jest to aż dyskryminacja mężczyzn wewogle, czy dyskryminacja chętnych‐ojców‐w‐warunkach‐konfliktu. Oczywiście, gdyby istniało wiele innych przesłanek na dyskryminację mężczyzn jako‐onych, dopisalibyśmy i ten punkt. Ale, zaiste, ciężko o te „inne przesłanki” (sprawdzić czy nie żyjemy w matriarchacie).

    W obu przypadkach wydaje mi się, że robi to państwo, złożone z kobiet i mężczyzn, oraz jego funkcjonariusze.

    Hm, prowokujesz, a potem OstentacyjnieSięDziwisz. Ludzie, ludzie.

    Zawiedziony jestem, ale w sumie nie zaskoczony, że nikt tematu nie podjął na poważnie. Bo temat istnieje, a ustępstwo jakiego od Waszych jasnych, słusznych duszyczek się domagałem było drobne: uznanie encyklopedyczności pewnego zjawiska.

    Coś istnieje, ale czy to jest temat, a zwłaszcza: czy ten?

    Dyskryminacja ojców w orzecznictwie sądów rodzinnych RP? Sprawdzałem, nie ma takiego hasła w pl.wiki. Ale to hasło jest i nawet czyta się w nim o próbach nadania ogólnokulturowego wymiaru tej konkretnej dyskryminacji.

  10. nameste’s avatar

    eli.wurman :

    Aha. Chciałbym tylko powiedzieć, że jest coś nie tak z Twoim deklem.

    Ludzie, ludzie.

    frankie :

    [vHF: na pierwszy rzut oka przymusowa służba wojskowa]

    Zanim zaczniesz flejmować to sprawdź aktualność swoich argumentów

    W warunkach mobilizacji będzie znów aktualny. Oh, wait, mobilizacja zgodnie z prawem (kiedy ostatni raz sprawdzałem, więc mogę się mylić) może objąć kobiety as well.

  11. mrw’s avatar

    nameste :

    Dyskryminacja ojców w orzecznictwie sądów rodzinnych RP?

    Zaiste, jest to ważny i ciekawy temat, ale nie na warunkach zaproponowanych przez kolegę, tj. jako rozpatrywanie „aha! a więc dyskryminacja mężczyzn istnieje!”. Nie interesowałem się tym tematem zbytnio, ale nasuwa się kilka pytań na starcie. Sama liczba „dzieci kobietom” i „dzieci facetom” niczego nie mówi na temat dyskryminacji; to przecież nie są idealnie symetryczne sytuacje typu „różne pensje dla K/M na tych samych stanowiskach”, przecież, bo a z czyjej winy, a czy w ogóle chce te dzieci (bo odchodzi zakładać nową rodzinę), a czy przemoc domowa, a czy w ogóle się tym dzieckiem wcześniej zajmował (nie będę odsyłał do notki Wojtka Orlińskiego, bo są tam brzydkie słowa).

    No i kiedy czytam, że ruch obrony ojców był bohaterem filmu „Tato”, to mi się robi wszystko na raz, smutno i straszno.

  12. fronesis’s avatar

    vHF :

    Dobrze, przyznam się w końcu, żeby nie było że „wiem a nie powiem”. Miałem na myśli wyłącznie dysproporcję w przyznawaniu praw opiekuńczych i wizytacyjnych podczas rozpraw rozwodowych.

    To raczej dowód na istnienie struktury patriarchalnej. Wcale nie oznacza, iż dyskryminacja mężczyzn jak Ci się wydaje w tym wypadku (przyznawanie opieki) nie jest odpryskiem dyskryminacji kobiet.

    To wynika raczej z seksistowskiego założenia, że eto kobiety są od płodzenia i użerania się z bachorami. W większości wypadków to powoduje jedynie większa dyskryminacje kobiet. W tym wypadku masz przykład, ze mechanizm nieoczekiwanie bije tez w facetów i zaraz wielki płacz.

    Inny przykład paradoksów patriarchatu znam z konferencji naukowych. Najpierw z powodu patriarchalnej bucerii zaprasza się nierówny skład kobiet i mężczyzn. Z przewagą dziadozgredów profesorskich (uwaga, ageizm warning!). I nagle dochodzi do wieczornego bankietu, i zaczyna się smętne patriarchalne pierdololo, dziady upierdliwie osaczają wszystkie trzy doktorantki, chleją na smutno i w ogóle obsuwa na całej linii. Czyli pewnie Twoim zdaniem dyskryminacja mężczyzn.

  13. fronesis’s avatar

    p.s. swoją droga powtórzyłem część z Waszych wpisów, ale od czasów mizoginicznego filmu „Tato” mam przeczulenie nad tym sposobem argumentowania o dyskryminacji mężczyzn.

  14. nameste’s avatar

    fronesis :

    dziady upierdliwie osaczają wszystkie trzy doktorantki, chleją na smutno i w ogóle obsuwa na całej linii. Czyli pewnie [...] dyskryminacja mężczyzn.

    Ale w sensie, że „towaru nie dowieźli”?

  15. fronesis’s avatar

    nameste :

    Ale w sensie, że „towaru nie dowieźli”?

    Tak, choć jest artykułowany z różną samoświadomością, to piękny przykład wewnętrznych sprzeczności patriarchatu.

  16. vHF’s avatar

    @ nameste:

    Nameste, odpowiadam i wracam do kuchni. Mozemy temat podjac jutro tez, gdybys chcial.

    Patriarchat powoli przestaje zamykać kobiety w przypisanych im, jakoby naturalnych rolach („3 x K”), w szcz. opiekuńczo‐rodzicielskich. Z samej logiki systemu wynika przewaga kobiet tam, gdzie dochodzi do konfilktu. Ten sam konflikt z przeciwnym zwrotem („a weźże się jednak dołóż do opieki nad potomstwem”) jest już przez kobiety „systemowo” przegrany (co należy rozpatrywać – w Polsce – np. na tle zawirowań z funduszem alimentacyjnym i rozległością zjawiska uchylania się; to zresztą tylko najbardziej spektakularne przejawy większej całości).

    Ze wszystkim powyzej sie w zasadzie zgadzam. Problem w tym, ze tutaj sa dwa przejawy dyskryminacji: mezczyzn, bo to kobiety nieproporcjonalnie dostaja prawa opiekuncze; i kobiet, bo to mezczyzni (jak podejrzewam) nieproporcjonalnie nie placa alimentow, a system/panstwo tego problemu nie rozwiazuje. Te dwa zjawiska sie nie znosza, nawet jesli dotycza dokladnie tego samego (wrogi rozwod z dziecmi).

    No i kwestia taka, czy jest to aż dyskryminacja mężczyzn wewogle, czy dyskryminacja chętnych‐ojców‐w‐warunkach‐konfliktu.

    A to akurat moim zdaniem nie ma znaczenia, bo kazdy mezczyzna w teorii moze sie znalezc w opisanej sytuacji, i wtedy bedzie dyskryminowany, dlatego ze jest mezczyna (u Ciebie: „ojcem”).

    Poza tym, czy jesli — w przyszlosci — wyeliminujemy wszystkie przejawy dyskryminacji kobiet procz jednego, to wtedy tez powiesz: och, to nie dyskryminacja kobiet, tylko, say, ambitnych‐bizneswomen‐ktore‐chca‐szefowac‐koncernom? Chyba nie.

    W obu przypadkach wydaje mi się, że robi to państwo, złożone z kobiet i mężczyzn, oraz jego funkcjonariusze.

    prowokujesz, a potem OstentacyjnieSięDziwisz

    To tez bylo na powaznie.

    Coś istnieje, ale czy to jest temat, a zwłaszcza: czy ten?

    Oczywiscie ze nie jest to najwazniejsza kwestia polityki spolecznej w Polsce. Ale powtarzam raz jeszcze, ze ja tylko chcialem uznania istnienia samego zjawiska, a nie przyznania mu wielkiej czy chociazby duzej wagi. I nawet tego nasi milusinscy nie moga wykrztusic, bo im ich wewnetrzny Michnik nie pozwala (ok, ok, juz nie trolluje).

  17. eli.wurman’s avatar

    vHF :

    I nawet tego nasi milusinscy nie moga wykrztusic, bo im ich wewnetrzny Michnik nie pozwala

    Kłamiesz.

  18. nameste’s avatar

    vHF :

    A to akurat moim zdaniem nie ma znaczenia, bo kazdy mezczyzna w teorii moze sie znalezc w opisanej sytuacji, i wtedy bedzie dyskryminowany, dlatego ze jest mezczyna (u Ciebie: „ojcem”).

    No wiesz, modyfikacja dominującego systemu (a patriarchat w Polsce trzyma się jak Chińczyki) polega na zastępowaniu schematu/stereotypu w akcji przez rozpatrywanie indywidualne. To, że (jako mężczyzna w tej sytuacji) nadzieję się na niekorzystny wyrok, jeszcze nie oznacza dyskryminacji (czytaj: automatyzmu).

    Poza tym, wyżej sformułowane zastrzeżenia mrw znajduję zasadnymi. Są dziesiątki opracowań różnic w płacy M/K, żeby ktoś na głowie stawał i machał uszami, nie może ignorować faktów. Stow. Obrony Praw Ojca być może zgromadziło odpowiednio przekonujące dossier, daj linkę (co nie znaczy, że obiecuję wnikliwe zbadanie, też mam kuchnię).

    To tez bylo na powaznie.

    To rozwiń w wolnej chwili, bo czegoś tu nie rozumiem (po prawdzie, to brzmi jak czytanka z klasy wychowania do życia w społeczeństwie z podstawówki: okrągłe zdania i nieprawda).

  19. fan.orlika’s avatar

    nameste :

    @ vHF:
    No cóż, pozostaje mi odnotować, że się różnimy w ocenie (tzw. ttdkn)

    Aha. Chciałbym tylko powiedzieć, że kłamiesz lub jest coś nie tak z Twoim deklem.

  20. nameste’s avatar

    @ fan.orlika:

    Aha.

  21. Ausir’s avatar

    @miskidomleka

    Ency zawsze było dziwne, również w en wikipedii. Jakiś czas temu większosc postaci ze Star Treka czy komiksów o superbohaterach miała 5 x dłuższe artykuły niż powiedzmy Pasja wg św Mateusza, co osobiście uważam za dziwaczne proporcje. Ostatnio (anegdotycznie) obserwuję trochę lepsze zrównoważenie

    Bo artykuły o postaciach ze Star Treka i superbohaterach są ciekawsze niż religijne smęty. „Zrównoważenie” polega głównie na wycinaniu rzeczy, które ludzi ciekawią, na czym zyskuje głównie Wikia.

  22. miskidomleka’s avatar

    Ausir :

    „Zrównoważenie” polega głównie na wycinaniu rzeczy, które ludzi ciekawią

    Akurat w tym wypadku rozbudowano artykuły Bachowskie.

  23. sheik.yerbouti’s avatar

    Ja przepraszam bardzo, bo nie znam się na standardach ency oraz WikiLove, ale czy sam fakt, że ktoś ma butthurta na punkcie rozstrzygnięć sądowych, nie sprawia, że nie jest on bezstronny i powinien się powstrzymać od biegania ze swoja krzywdą po wiki?

    Bo – nie ceniąc polskiej wiki (bez obrazy dla czcigodnych tu zgromadzonych) ma tę smutną świadomość, że ludzie, jeśli w ogóle jeszcze coś czytają w masie, to wiki (na pewno każdy nauczyciel/wykładowca ma milijon anegdot na temat wikiźródeł w pracach uczniów/studentów). Więc bzdury w wiki szkodzą po tysiąckroć bardziej niż na jakimś tam forum czy przy grillu.

  24. telemach’s avatar

    sheik.yerbouti :

    Polska wikipedia powinna stać się niezwykle cennym eksponatem w jakimś, abojawiem, muzeum wikipedii. I gdzie są te tuziny doktora(n)tów analizujących odwzorowanie narodowej bucerii umysłowej w hasłach i definicjach, braki i przemilczenia?

    Tak, jeśli uznamy za miarę wszechrzeczy wersję angielską, niemiecką lub (czasem, nie zawsze) francuską.
    Wystarczy jednak pozazierać sobie w ramach ciekawości do ukraińskiej, rumuńskiej albo bułgarskiej. I nagle polska smuta jawi się jako opoka encyrzetelności. Szczególnie po ukraińskiej.
    Chociaż słyszałem, że w ramach lektury litewskiej też można zrobić w gacie.

    Myślę, że zapominamy czasem dlaczego nie jesteśmy anglojęzyczni.

  25. sheik.yerbouti’s avatar

    Hmm. Hm. Eeee, jak Ci się udało odpowiedzieć na mój post w dwadzieścia sekund?

  26. nameste’s avatar

    sheik.yerbouti :

    odpowiedzieć na mój post w dwadzieścia sekund

    E, no, przecież na ten poranny, z 9:33.

  27. nameste’s avatar

    telemach :

    Tak, jeśli uznamy za miarę wszechrzeczy wersję angielską, niemiecką lub (czasem, nie zawsze) francuską.

    Nie, dlaczego, te wersje językowe też są tylko cieniami na ścianach jaskini. Ciut bliżej TruWikipedyi. I to wobec tego – chociaż niepoznawalnego (ojej) – ideału mierzymy encyrzetelność, jak kto potrafi.

    Myślę, że zapominamy czasem dlaczego nie jesteśmy anglojęzyczni.

    To jakiś koan?

  28. sheik.yerbouti’s avatar

    nameste :

    E, no, przecież na ten poranny, z 9:33.

    Faktycznie, ale natenczas naprawdę się zdziwiłem.

  29. janekr’s avatar

    telemach :

    Myślę, że zapominamy czasem dlaczego nie jesteśmy anglojęzyczni.

    Dlaczego? Ja nie zapomniałem, ja nie wiem.

  30. czescjacek’s avatar

    janekr :

    Dlaczego? Ja nie zapomniałem, ja nie wiem.

    BO JESTEŚMY POLAKAMI!!!!!111

  31. telemach’s avatar

    @nameste:

    Eeeetam, od razu koan. Kulawy skrót myślowy, a w zasadzie próba stwierdzenia (faktu?) że:
    – nasza (kolektywna, mimowolna) prowincjonalność jest – pośrednio – wynikiem językowej poboczności.
    – jest jednak różnica (dotycząca szans na bycie/zostanie kimś w globalnym mainstreamie) w zależności od tego, czy budzimy się rano jako anglo‐native speaker, czy dajmy na to blogujący pasterz z Ułan Bator.
    – jest na pewno korelacja pomiędzy szansami – motywacją i jakością. A moim zdaniem również związek przyczynowo‐skutkowy.

    Bo naturalnie, że można zostać świetnym autorem (awangardowym poetą, blogerem, reżyserem, celebhipsterem, fotografem, aktorem) w (dajmy na to) Abchazji południowej. Ale nowojorskim poetą, offbroadwayowym aktorem czy indepedentnym (sorry) reżyserem po Sundance‐sukcesie – to już raczej nie. To jest tylko możliwe po rzuceniu się głową do przodu w nurt anglojęzyczny. Nie tylko my zresztą, wszyscy tak mają. Kombinacja języka, dynamiki (kult)ostatnich dekad, wielkości rynku i paru innych czynników marginalizuje wszystko co (nie całkiem) należy.

    Nie ma co się łudzić: jesteśmy z boku. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Moje oczy otworzyły się, gdy się zorientowałem, że nawet niemiecki i francuski wydawca dzwoni do swego literary‐scouta w NY, aby go zapytać, czy zna tego autora z Polski, o którym tak dużo mówią na targach książki we Frankfurcie. Jeśli nie – autor ma dożywotnio (w sensie szans na sukces marketingowy) przerypane.

    Powyższa anegdota ma ilustrować tezę, że porównywanie anglo‐wiki z pl‐wiki jest w moich oczach (trochę) naiwne. Inny potencjał, inna wielkość audytorium, inne oświeceniowe tradycje, inna jakość dyskursu, inne mechanizmy czyszczące, wynikająca z wielonarodowości odporność na racjomoizm i hurrapatrio najzwyczajniej on board.

    I naturalnie inne poczucie odpowiedzialności/misji w sensie jakości – co znowu wynika z wielomiliardowości audytorium.

    Dlatego cytowana na wstępie „anglojęzyczność” (ta zapominana przez nas, ta do której się jednak ciągle przymierzamy) jest czymś więcej niż tylko anglojęzycznością. Jest – przynajmniej imo – sumą tego co opisane powyżej. Nie ma sensu się zbyt poważnie porównywać – bo jako stado nie doskoczymy. Co nie wyklucza sensu punktowych porównań (vide seksizm). Mówią dużo gorzkiego o nas.

    @sheik: ja wolno czytam. I nie zawsze wszystko od razu rozumiem. A niektórych rzeczy to nawet całkiem nie rozumiem.

  32. telemach’s avatar

    janekr :

    [telemach: Myślę, że zapominamy czasem dlaczego nie jesteśmy anglojęzyczni.]

    Dlaczego? Ja nie zapomniałem, ja nie wiem.

    No właśnie. Też tak często mam. Wkurwiające, nie?

  33. galopujący major’s avatar

    Tutaj statsy z 2005 co do dyskryminacji mężczyzn i kobiet w orzecznictwie sądów rodzicielskich w Polszy:

    http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/33637022

    A tutaj coś, co mnie niedawno miło zaskoczyło:

    http://wyborcza.pl/1,97847,8914430,Trzej_faceci_i_dzieci.html?as=2&startsz=x

  34. nameste’s avatar

    galopujący major :

    Tutaj statsy z 2005 co do dyskryminacji mężczyzn i kobiet w orzecznictwie sądów rodzicielskich w Polszy:
    http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/33637022

    Poza tym, że to jakieś wymijające prawnicze mambo‐dżambo, widać raczej (i to wyraźną) dysproporcję, niż dyskryminację. Ile matek protestowało, że wolałyby, aby opiekę przejął ojciec? Ile ojców protestowało, że wyrok przyznający opiekę matce krzywdzi ich (i dzieci, oczywiście)? Czy Ty‐jako‐prawnik potrafisz krótko streścić meritum tego dokumentu? Zwł. że przedstawiciel ministerstwa powołuje się na nowe uregulowania, co miały wejść w życie w 2008; mamy 2011.

  35. mrw’s avatar

    @dysproporcje

    Tak swoją drogą ANEGDOTA ALERT znałem w życiu osobiście, z bliska, 6 osób z rozwiedzionymi rodzicami i w 5 przypadkach były to sytuację, że tata się zwyczajnie zawinął pozostawiając matkę z dziećmi. /ANEGDOTA ALERT

    [ława przysięgłych flejmu nie bierze dowodu anegdotycznego pod uwagę]

  36. nameste’s avatar

    mrw :

    ława przysięgłych flejmu nie bierze dowodu anegdotycznego pod uwagę

    Zwłaszcza że nie powinna brać flejmu zbyt naiwnie (pff)

  37. kwik’s avatar

    mrw :

    6 osób z rozwiedzionymi rodzicami i w 5 przypadkach były to sytuacje, że tata się zwyczajnie zawinął pozostawiając matkę z dziećmi.

    Tak z reguły bywa. Ale przecie tata nie idzie wtedy do klasztoru, tylko do jakiejś innej pani. Krzywdę robią kobiety kobietom, my jesteśmy tylko bezwolnymi narzędziami.

  38. nameste’s avatar

    kwik :

    Krzywdę robią kobiety kobietom, my jesteśmy tylko bezwolnymi narzędziami.

    Kwiku! Doprawdy.

  39. galopujący major’s avatar

    @ nameste:

    To są statsy pokazujące rażącą dysproporcję, a rażąca dysproporcja jest często objawem dyskryminacji. Traktuje je więc jedynie jako punkt wyjścia uprawdopodabniający tezę o dyskryminacji, ale bez zebrania i uszeregowania uzasadnień wyroków (czy się ojciec wywinął, czy mu zabrali wbrew jego woli) nie ma pewności. W każdym razie statsy są niepokojące.

    Jeśli chodzi o zmiany w 2008 to tutaj są pokrótce wyjaśnione

    http://www.rp.pl/artykul/595031.html

    Tutaj (uwaga lekki buc) tłumaczy pewne praktyczne problemy ojców:

    http://www.rp.pl/artykul/595030.html

  40. mrw’s avatar

    kwik :

    Tak z reguły bywa. Ale przecie tata nie idzie wtedy do klasztoru,

    Nie wiem, dokąd idzie; zostawia dzieci, a w statsach masz: dzieci matce.

  41. czescjacek’s avatar

    Dowody anegdotyczne świadczą, że jak tatko chce olać dzieci, to olewa, a opieka idzie do matki (na poczekaniu przypomniałem sobie 3 przypadki), jak oboje rodzice się chcą opiekować dziećmi, to nie ma przeszkód (1 przypadek), a jak matka chce olać dzieci, to olewa, a opieka idzie do ojca (1 przypadek).

  42. kwik’s avatar

    Z linkowanego przez majora tekstu:
    „Rocznie rozwodzi się 40 tys. małżeństw z małoletnimi dziećmi, w ponad połowie przypadków władza rodzicielska przypada matce, a tylko w 4 proc. ojcu. Obojgu rodzicom sądy zostawiają ją w 40 proc. spraw.”

    No więc nawet jeśli dyskryminacja w sądach jest (pewno jest), to i tak podstawowym problemem jest dość niski odsetek rozwiedzionych par zawierających „porozumienia wychowawcze”. Normą powinno być dzielenie władzy rodzicielskiej po rozwodzie, a nie przyznawanie tej władzy obu płciom po równo. Krzywda najczęściej dzieje się dzieciom, a nie ojcom.

  43. mrw’s avatar

    kwik :

    Krzywda najczęściej dzieje się dzieciom, a nie ojcom.

    A w sumie wrzucę ten link do WO.

  44. kwik’s avatar

    @ mrw:
    Koszmarne, ale jak widać nie zawsze sąd wierzy matce. Tu jest link do tekstu z Polityki: Broszura bzdura.

  45. Ekolog’s avatar

    kwik :

    @ miskidomleka:
    Mamy chyba najwyższy iloraz admin/user

    Sprawdź za 3 tygodnie.

  46. babilas’s avatar

    Ekolog :

    Sprawdź za 3 tygodnie.

    A co się stanie za trzy tygodnie? (Trzy dni, to rozumiem, są precedensy...) Zwiększycie liczbę userów? Czystka wśród adminów?

  47. Ekolog’s avatar

    babilas :

    A co się stanie za trzy tygodnie? (Trzy dni, to rozumiem, są precedensy...) Zwiększycie liczbę userów? Czystka wśród adminów?

    Dotychczas nie było mechanizmu desysopizacji nieaktywnych adminów. W zeszłym tygodniu wprowadzono zasadę, wchodzi w życie na dniach. Liczba adminów powinna spaść. Inna sprawa – liczba adminów też mogła by być używana jako element specyfiki lokalnej, szerzej opisanej wyżej przez Telemacha. Jadę po stereotypach, ale może inne wikipedie nie potrzebują więcej adminów? Sporo metod opisywania głębokości Wikipedii zawodzi, kiedy porównuje się naprawdę różne i – podkreślmy – niezależne względem siebie projekty. Na polskiej Wikipedii nie ma wielu projektów oceniających ważność i jakość haseł – na enwiki każde hasło ma stronę dyskusji z szablonem. A przecież wg niektórych badających strona dyskusji jest ważnym wskaźnikiem rozbudowy hasła. Jak plwiki ma wypadać dobrze, skoro po poprawieniu błędów wytkniętych w dyskusji hasła ta dyskusja zwykle jest usuwana? Szablonów oceny jest bardzo mało, więc teoretycznie polska Wikipedia słabo się rozwija. Tyle że na enwiki większość roboty na stronach dyskusji odwalają boty. Od razu też odpowiem na argument o polskiej botopedii (że została napisana przez boty) – enwiki też ma boty piszące hasła. I to nie tylko o malajskich i polskich wsiach, ale też o holenderskich politykach i gatunkach ssaków. Enwki korzysta z każdych możliwych baz, z jakich można pobrać dane i wysmażyć hasło.

  48. kwik’s avatar

    Ekolog :

    Sprawdź za 3 tygodnie.

    Sprawdzę za miesiąc. Dziś jest 172.

  49. Aethelstan’s avatar

    @ porównanie haseł:

    Przypadkiem natknąłem się na to. Porównać z angielską wiki też można.

· 1 · 2 · 3 ·

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *