Literacka (filmowa) postać detektywa w klasycznej wersji zbudowana jest wokół „kluczowej asymetrii”: jeden lub więcej special skills sąsiaduje z deficytem w reszcie charakterystyki. Im bliżej czasów współczesnych, tym bardziej ta grupa zdolności redukuje się do jednej dominującej cechy.
Holmes był geniuszem dedukcji (poza tym świetnie się przebierał, był uzdolnionym chemikiem, niezłym bokserem itd.), ale melancholicznym socjopatą; Poirot to geniusz wścibstwa i słoniowej pamięci do szczegółów (plotek itp.), ale chorobliwie próżny, niesprawny fizycznie i niekamuflowalny. Neron Wolfe, mistrz kreowania pułapek ujawniających konflikt i dociskania do ściany, był mizoginicznym megagrubasem i obżartuchem, no i snobem. Itd.
Z filmowo‐telewizyjnych: Monk jest sawantem, podzmysłowo i kompulsywnie dostrzegającym odstępstwa od porządku, ale ma rozwiniętą nerwicę natręctw. Patrick Jane (Mentalist) to specjalista od iluzji i przenikania przez wymyślne pozory, ponadto jest niezłym psychologiem (behawiorystyczna odmiana szkoły gestalt), ale jest tchórzliwy i wydrążony emocjonalnie. Dr Lightman (Lie To Me) jest wybitnym specjalistą od mimiki, body language itp., ale gdy nie widzi twarzy – nie wie nic; poza tym nie radzi sobie w życiu rodzinnym i emocjonalnym (w zasadzie to nie deficyt, chyba że ktoś z tego powodu cierpi). Dexter (jako detektyw) polega wyłącznie na śladach krwi i żałośnie ubogiej rutynie, z drugiej strony – jest mordercą.
I można tak wymieniać i wymieniać. Jedyna postać jaką znam, która wydaje się mutliskilled i zasadniczo jest pozbawiona deficytów, to Joe Alex: szybko się orientujemy, że to facet w 100% wymyślony!
Jest też grupa detektywów, których special skills lokują się już jawnie po stronie zdolności paranormalnych, dla przykładu Alison z Medium (prorocze sny, pogawędki z duchami itd.), której postać wzorowana jest na real Alison DuBois, co to jakoby tą samą metodą pomagała policji w USA (i to jest paskudny deficyt tej postaci). Gdzieś bliżej końca tej skali mamy Vicki Nelson (Blood Ties), w której postaci zawód: detektyw to już tylko sztafaż w serialu popfantasy, ale asymetria skill (lojalność + zajadłość, no i magic) versus deficyt (Vicki jest prawie ślepa i niezdecydowana romansowo) – zostaje zachowana.
Brakuje mi postaci detektywa, którego special skill, w pewnym sensie metafabularny, polegałby na odczytywaniu tropów z samego przedstawienia akcji. Taki gość wiedziałby, że osoba, którą podejrzewa na początku śledztwa, nie może być zabójcą, bo została zbyt wcześnie wprowadzona do akcji i ma służyć zmyleniu widza/czytelnika. W wydaniu à la Monk taki detektyw dostrzegałby zbędne ujęcia/opisy, poświęcone jakimś drobiazgom, które – kompletnie ni z gruchy, ni z pietruchy – są nagle eksponowane; wiedziałby, że mają znaczenie. W wydaniu Wolfe zwracałby uwagę na przesłodzone opisy kobiet, razem z Jane wiedzieliby, że to fasada.
W literaturze miały miejsce nieśmiałe próby użycia tego rodzaju special skills; film, w którym próbowano je zastosować, natychmiast wylatywał poza gatunek kryminału (thrillera itd.) w allenowską komedię, albo nowofalową awangardę.
Aha, wersja paranormalna polegałaby na bezpośrednim łączu bohatera z umysłem pisarza (lub scenarzysty). Powstał co najmniej jeden taki film, bardzo zresztą przyjemny, nie jestem tylko pewien jego przynależności gatunkowej.
-
Castle jako postać jest do bólu bezbarwny i nudny. Więc siłą rzeczy serial wypada tak samo, dlatego nie polecam, strata czasu.
Jakiś czas temu bardzo pozytywnie zaskoczył mnie serial „Luther”. Postać detektywa odbiega tam (przynajmniej moim zdaniem) od sztampy. Kiedyś był jeszcze „Wire In The Blood”, główna postać stworzona właśnie według schematu – genialny psycholog, ale prawie autystyczny. Fabuła w każdym razie wciągała i trzymała w napięciu.
-
nameste :
Heh, „jakiś czas”; wiki donosi: „A first series of six episodes was broadcast on BBC One from 4 May to 8 June 2010″. Świeże mięsko.
A może Robur ma 12 lat? Wtedy skala czasowa jest inna.
Czuję się wybitnie niezorientowany w najnowszych serialach, jednak mimo to chciałem zauważyć, że 1) Dexter raczej nie prowadzi śledztw (może poza pierwszym sezonem, zresztą nie widziałem najnowszych), prowadzą je jego koledzy z pracy, nomen omen detektywi oraz 2) Alison Dubious byłaby ślicznym punem, jednak 2hilarious2Breal
chyba nie jest łatwo zrobić to inteligentnie
To ze wszystkim tak, chyba.
-
Dale Cooper (with Diane) i jego zen, czyli sztuka łapania mordercy. Notabene wreszcie na DVD 1 sezon TP.
-
Jedyna postać jaką znam, która wydaje się mutliskilled i zasadniczo jest pozbawiona deficytów, to Joe Alex: szybko się orientujemy, że to facet w 100% wymyślony!
Dirk Pitt. Nie żartuję – on oczywiście nie jest detektywem, tylko „(pod)morskim Bondem”, ale w przerwie między ratowaniem pasażerów turystycznej łodzi podwodnej i świata przed zagładą musi rozwiązywać czysto detektywistyczne problemy.
-
nameste :
A to nie jest kontrkultura wobec kryminału i jego parodia?
Pierwszy sezon jest dość klasyczny, później zgoda.
-
9 wrota Revertego, znaczy ten – Klub Dumas – tam masz detektywa, którego jedynym special skillem jest umiejętność czytania i znajomość tropów, która w końcu pozwala zdemaskować szatański spisek. W filmie Polański to jednak olał prawie całkiem.
Cała seria Jaspera Fforde o Literary Crime Division – jak nazwa zresztą wskazuje, jest zbudowana na tropieniu tropów w tropach. Ale nie zafajna. Już lepiej to zrobił Resnick w Stalking the Unicorn, gdzie do świata fantasy wpuszcza czysto noirowego detektywa, świadomego po pierwsze, że jest schematycznym noirowym detektywem i musi postępować według klisz, po drugie świadomego, że cały setting to fantasy i też ma swoje reguły.
Filmowo – świetnie wygrana znajomość gatunków literackich i filmowych pozwala rozwiązać zagadkę w Lady in the Water Shyamalana, a w dodatku dostarcza ładnego twista, w ogóle wzorcowy film w temacie bawienia się przez bohaterów metafikcją.
Kiss Kiss Bang Bang z Downey’em Jr. – bohaterowie mają 100% świadomość, że wpadli w noirową kliszę i że wszystko będzie jak w powieściach Chandlera, więc postępują dokładnie tak jak kliszowe postacie – panienka w opałach, twardy detektyw, wrobiony ścigany przeskakując od jednego schematu do drugiego, aż natrafią na ten, który im się pozwala wyplątać.
Also: Literacka (filmowa) postać detektywa w klasycznej wersji zbudowana jest wokół „kluczowej asymetrii”: jeden lub więcej special skills sąsiaduje z deficytem w reszcie charakterystyki. Im bliżej czasów współczesnych, tym bardziej ta grupa zdolności redukuje się do jednej dominującej cechy
Not true. Rebus, Banks – dwa przykłady, które przychodzą do łba na szybko – obaj rozwiązują zagadki od wielu tomów, obaj nie mają absolutnie żadnych specjalnych skillów, ten drugi nawet w wojsku nie był. Podobnie jest z inspektorem Morsem u Colina Dextera – jeśli nie liczyć skilla do zanudzania czytelnika na śmierć, to nie wykazuje się żadnymi specjalnymi umiejętnościami. Perry’ego Masona od E.S Gardnera też trudno przyłapać na czymś specjalnym, poza luźnym podejściem do prawa, którego broni.
-
Kiss Kiss Bang Bang to jak dla mnie koszmarna chała
Bluźnisz młody człowieku:) Dla mnie jeden z filmów na 8/9* w zależności od nastroju, bo to co tam robią z dialogiem, to jest absolutne mistrzostwo – w co najmniej 80% składa się on TYLKO I WYŁĄCZNIE z tytułów obskurnych noirów z lat 40‐tych i cytatów z tychże, a przy tym wciąż ma funkcję napędzania fabuły i informowania widza o tym, o czym poinformowany być powinien. Dodatkowo przepiękny Val Kilmer, który wygląda tak, jak Sam Spade wyglądałby naprawdę, gdyby nie był wymyślony. Do tego miliony genialnych drobiazgów, jak napisy żywcem przeszczepione z Witness for Prosecution, kadr po kadrze przeniesione najlepsze ujęcia Bogarta z Big Sleep, fabuła złożona z 10 opowiadań Chandlera na raz... no po prostu same cudowności, mogę w kółko, bo za każdym razem da się wypatrzeć pincet kolejnych odniesień, nawiązań i aluzji do klasyki, które się przegapiło za poprzednim. Ten film ma sporo scen, które są puste fabularnie, to może męczyć, ale w każdej takiej scenie jest po paręnaście rebusów, które już nie męczą wcale, tylko sa funny as hell.
-
sheik.yerbouti :
A może Robur ma 12 lat? Wtedy skala czasowa jest inna.
Ok... To od jakiego przedziału czasu w odniesieniu do przeszłości można używać zwrotu „jakiś czas temu”? Po roku to już można?
Fajnym serialem był „Foyle’s War”. Główna postać to taki policyjny rzemieślnik, który przez cały serial jęczy, że jest za stary żeby bić niemca, przez co musi siedzieć na jakimś angielskim zadupiu i łapać sabotażystów, szpiegów, szabrowników i innych bandziorów.
Jak dla mnie absolutnym nr.1 jeśli chodzi o seriale kryminalne/detektywistyczne, jest „Inspector Morse”. Uwielbiam takie klimaty.
nameste :
...tyle że się nie składa w żadną działającą całość
Przecież nawet jeśli się nie zna odniesień do Chandlera, to można się ubawić po szyję oglądając ten film. To co wyrabia tam Downey Junior i Kilmer jest fantastyczne (choćby sceny z „małym pistolecikiem”).
-
Hauptsturmführer Hermann (w wersji książkowej – Otto) Brunner miał różne zdolności wykrywcze, ale najbardziej mi się podobało, że „wódkę i kobiety wyczuwał na kilometr”.
-
@Marceli Szpak
czysto noirowego detektywa, świadomego po pierwsze, że jest schematycznym noirowym detektywem i musi postępować według klisz
Prawdziwy Stary, Opuszczony Magazyn.
-
mrw :
Przede wszystkiem jest fhuj nudne i męczące.
Być może 2 seria albo Ogniu krocz..., ale 1 sezon? Przecież to wciągająca historia kryminalna plus znakomity obraz małego miasteczka z galerią świetnych postaci.
-
czescjacek :
Cieszę się, że ktoś wreszcie przerwał milczenie w sprawie chujowości Twin Peaks. Gratki i buziaki!
Ale nie, żeby zawsze było. Po prostu – dorośliśmy a wyrośliśmy. Słyśmy.
-
czescjacek :
ja najpierw miałem poczucie, że jestem za młody, żeby Zrozumieć
Ja ze szczenięcą radością śledziłem każden odcinek, mimo podobnego Poczucia.
28 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2010/10/special-detective-skills/trackback/