po‐lit‐eratura

Dyskusja pod blogonotą mrw Ideologika najpierw pohasała sobie wprost, potem poskakała konikiem szachowym, a na koniec samoukoiła się (konik na biegunach) między bujem „to‐a‐to jest po prostu dobre” a bujem „nie, to jest ideologiczne, nie może być dobre”. Uczestnicy, jeśli można się tak wyrazić, rozeszli się do lektur.

Korzystając z tej (chwilowej?) nieobecności pocytuję sobie Przemysława Czaplińskiego (bo lubię cytować Czaplińskiego i będzie na temat).

We wstępie do książeczki Polityka literatury. Przewodnik Krytyki Politycznej, zbioru tekstów rozważających związki między literaturą a sferą polityki w dzisiejszej Polsce, pisze on tak:

W ogólnym zarysie przedstawiają się one [przekonania autorów tekstów, zamieszczonych w Polityce literatury] mniej więcej tak. Po pierwsze, nie uważają oni, by literatura była w jakikolwiek sposób odizolowana od życia społecznego czy innych przejawów kultury. Jest raczej przeciwnie: kultura jest tu rozumiana jako zmienny system praktyk symbolicznych, którymi społeczeństwo posługuje się do porządkowania rzeczywistości. Kto pisze o literaturze, pisze o indywidualnych pomysłach na wyjaśnienie świata, które są przejmowane (odrzucane) przez społeczeństwo i włączane w istniejące uporządkowania.

Po wtóre, wszyscy autorzy sądzą, że ani literatura, ani społeczna kultura symboliczna nie są niezmienne. Wszystko, co piszą autorzy, wynika z przekonania, że zmiana jest możliwa. Inna może być literatura, inne mogą być społeczne stany świadomości, inne mogą być relacje międzyludzkie. W tej perspektywie żaden parametr nowej rzeczywistości polskiej nie wydaje się ani konieczny, ani niezmienny. Jeśli nie jest konieczny, mogłoby go nie być, jeśli nie jest niezmienny – może być inny.

Kto z takiego stanowiska interpretuje literaturę, interpretuje możliwe oddziaływanie tekstu na nasze praktyki komunikacyjne – na codzienne gadanie, plotki, rozmowy, debaty, artykuł prasowy, spór w sejmie. Rozmowa o literaturze jest próbą ingerencji w społeczne dyskursy. Dlatego, i tylko dlatego, wedle autorów, warto uprawiać krytykę literacką.

Po trzecie, sądzą oni, że obie te strefy – literatura i społeczne dyskursy – są sprzężone. Literatura chce wpływać na praktyki komunikacyjne, te zaś – poprzez rozmaite zachęty – próbują sobie literaturę podporządkować.

Dalej (wcześniej też) jest równie ciekawie, a może nawet bardziej. No, ale znowu mam ten sam problem z Czaplińskim: streścić nie bardzo się da (bo gęsto i precyzyjnie pisze), a przepisywanie, hm, kiedyś musi się urwać.

PS Za marny kalambur w tytule przepraszam. Choć kusi eratura jako nie zbadana dotąd dziedzina: sztuka błędu i/lub wymazywania.

  1. AJ’s avatar

    @eratura jako nie zbadana dotąd dziedzina: sztuka błędu

    Sztuka błądzenia (związku z polityką nie da się chyba uniknąć). Nazwa bardzo ironiczna.

    Być może również erat politura.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *