kot rabina

C+ pokazał „Kota rabina”, 100‐minutową animację Joanna Sfara (według przez siebie stworzonej serii komiksów).

Absolutnie uroczy film. Algier, lata 20‐te XX wieku, owdowiały rabin mieszka z córką Zlabyą i kotem bez imienia, zwanym „kotem rabina”. Pewnego dnia kot zżera papugę i zyskuje dar głosu (mało tego, okazuje się, że wraz ze swoją panią nauczył się czytać). Odsunięty przez rabina od córki (którą kot bardzo, ale to bardzo kocha), jako zwierzę kłamliwe (zapiera się bowiem ogonem, że papugi nie zjadł) i niebezpieczne (czyta Zlabyi Czerwone i czarne Stendhala, „Ach, to o polityce!”, wzburza się rabin, „Nie, o miłości”, prostuje kot, „To jeszcze gorzej!”), postanawia zostać Żydem i domaga się bar micwy, w nadziei, że wówczas jego pan zmieni zdanie i zdejmie zakaz zbliżania. Ale i bez tego zalewająca się łzami dziewczyna wymusza zmianę decyzji. A akcja, zrazu niespieszna, od tej chwili zaczyna galopować (jednak bez zadyszki).

Nie ma co streszczać. Kameralny pejzaż algierskiej kazby zaczynają zaludniać coraz to dziwniejsze i wyraziste postacie. Kuzyn Malka (z lwem), przysłany w skrzyni z Rosji młody malarz, uratowany tak z pogromu, przyjaciel rabina, imam (ze śpiewającym osłem), biały Rosjanin, milioner, hulaka (któremu głosu użycza, trochę to zabawne, Pszoniak, występujący na liście płac jako „Wojtek Psoniak”). I całe to towarzystwo (poza kuzynem) wsiada do półgąsienicowej ciężarówki citroen (z 1925 roku), aby, przemierzywszy Afrykę, odnależć enklawę w Etiopii zamieszkaną przez czarnych Żydów, ziemię obiecaną, wolną od rasizmu i wojen religijnych. (W ramach rekompensaty za brak streszczenia dodam tylko, że po drodze spotykają m.in. Tintina, który okazuje się, jakże słusznie, kompletnym idiotą.)

Czy dojadą? Czy odnajdą? Oto pełne nadziei pytania. Ale nurt porozumienia między tymi, jakże różnymi, osobami (ludzkimi i kocimi), przekraczania litery (religijnego) dogmatu w imię więzi międzyludzkich i wolności, jest obecny od początku, od, powiedzmy, momentu, w którym rabin dzielnie znosi koci argument z C‑14 (w sprawie wieku Ziemi i czasu, który minął od siedmiodniowego Stworzenia) wysunięty na pierwszej lekcji z cyklu przygotowania kota do zostania Żydem.

Powtórzę: absolutnie uroczy film; kto ma C+, niech sprawdzi (będzie) najbliższy termin ponownej emisji; kto nie ma, niech rusza jumać.

A na dodatkową zachętę fragment ze snem kota. Kot, zyskawszy dar mowy, zaczyna śnić koszmary. We śnie okazuje się, że ukochana Zlabya umiera, zrozpaczony rabin traci wiarę w boga, stacza się (dosłownie) na dno i...

PS W C+ tylko wersja (niestety) z lektorem, ale, trzeba przyznać, bardzo dobrym.

  1. giera’s avatar

    w Polsce ukazały się jedynie dwa pierwsze albumy, a całość liczy sobie pięć, Wydawnictwo POST z Krakowa zawiesiło wydawanie tej serii, ale dobra informacja: z początkiem 2014 opublikowany zostanie integral (5 tomów w jednym albumie), wydawcą będzie Wydawnictwo Komiksowe.

  2. Marceli Szpak’s avatar

    Mocno polecam też Sfara w wersji lalkarsko‐aktorskiej, na dodatek o Serżu. Nie daje takiego łatwego zachwytu jak Kot, sa nawet dziwni ludzie, którzy twierdzą, że to zupełnie nieudany film, ale ja byłem zachwycony, bo oprócz tego, że jest ładną, strasznie plastyczną subiektywną biografią Gainsbourga, to jeszcze ślicznie robi temat gwiazdorstwa w komiksie i muzyce. W kinach w Pl chyba przepadł całkowicie, więc na dvd nie ma co liczyć, raczej torrent.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *