W komentarzu do poprzedniej blogonoty mówi się o wskaźniku skatolicyzowania Polski:
faktycznie w Polsce uskrobie się jakieś 40 parę procent pasujących mniej więcej do wzorca „katolik”
Mamy oto kolejne potwierdzenie:
Tymczasem z sondażu przeprowadzonego dla Polskiego Radia przez Instytut Badania Opinii Homo Homini wynika, że 46 procent Polaków posłałoby swoje dziecko na lekcje religii w szkole. 15 procent respondentów wybrałoby etykę. Prezes Instytutu Marcin Duma zwraca uwagę, że aż 32 procent badanych dałoby dziecku wolny wybór. Jego zdaniem jest to swojego rodzaju ucieczka, żeby nie przyznać, że dziecka na religię się nie pośle.
W tej samej nocie znany liberał z KC, Pieronek, nostalgicznie wspomina PRL‐owski ład i porządek:
Szkoła po 1989 roku zmieniła się. Panuje w niej chaos i bałagan.
i powtarza swój oszałamiający „argument bzdurę”:
Pytany o zarzuty środowisk lewicowych, które uważają, że prowadzenie lekcji religii w szkołach jest łamaniem zasady rozdziału Kościoła od państwa, odparł: „To bzdury. Te kwestie są odpowiednio poukładane i usankcjonowane. Nie ma mowy o łamaniu żadnej zasady”.
Myślałem przez moment nad jakąś gryzącą pointą, ale mi się nie chce (nie kop, bo się spocisz), zostawiam więc tylko powyższe w charakterze przypisu.
Bardzo natomiast zastanawiająca jest informacja MEN:
w ubiegłym roku lekcje religii prowadzone były w ponad 27 tysiącach szkół. To 72 procent wszystkich placówek. Lekcje etyki natomiast odbywały się w 887 szkołach. Zajęć religii ani etyki nie prowadzono w 10 tysiącach szkół.
Co to za tajemnicze 10 tysięcy szkół? Jakich?
PS W tytule blogonoty liczba (opłacanych z budżetu) katechetów.
-
Wynika z tego, że jednak nieco więcej ludzie NIE POSŁAŁO by dziecka na religię w szkole. Ale gazety już szumnie napisały, że „połowa Polaków chce posyłać dzieci na religię”. W takim razie WIĘKSZA POŁOWA jednak nie chce. Ale największa połowa dziennikarzy nie umie liczyć, analizować i myśleć logicznie. :P
-
Nycz:
Nikt nikogo nie przymusza do tego, żeby chodził na lekcje religii: jest to dobrowolny wybór w przypadku dzieci małych, a wybór rodziców czy samodzielny – w przypadku młodzieży pełnoletniej.
Że co? Czy oni sami siebie nie słyszą? Więcej wypowiedzi hierarchów KK w mediach! Niech się kompromitują...
-
Problem w tym, że udział w lekcjach religii jest często wciskany na siłę. Jeśli wpakuje się lekcję w środku dnia, nie zapewniając opieki dzieciom, to nie ma innej możliwości – muszą choćby biernie uczestniczyć w indoktrynacji.
Oprócz religii dodatkową „atrakcją” są wszelkiej maści religijne obrzędy związane z edukacją – msze na zakończenie i rozpoczęcie roku, rekolekcje w trakcie których nie ma lekcji (a nauczyciele są zmuszani do pilnowania dzieciaków w kościele) etc.
IMO problemem są głównie „religijni” dyrektorzy szkół, którzy uważają, że wszyscy powinni być katolikami, i w dodatku myślą, że jak nie zaproszą biskupa na poświęcenie basenu, to coś im się stanie (np. zostanie dokonana amputacja stołka przyrośniętego do rzyci).
8 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2010/09/31625/trackback/