koniec diagnoz

W „Świątecznej” GW kilka złych tekstów poświęconych katastrofie, żałobie & owocom tychże. Rozmowę z Jerzym Jedlickim zatytułowaną Jakiego patriotyzmu Polacy potrzebują (czy ta redakcja nie oduczy się już nigdy dawania tytułów z automatu wkurwiających czytelnika?) kończy taka wymiana:

[Maciej Stasiński:] Panie profesorze, w ostatnim „Przekroju” mówił pan, że przegrany będzie ten, kto przeciwstawi się mitowi Smoleńska. Dziś pan mówi, że przegrają mitotwórcy.

[Jerzy Jedlicki:] Przyszpilił mnie pan. Wtedy, w połowie zeszłego tygodnia wyglądało na to, że cały naród został porwany tą mitologią. Teraz nie jestem już tego pewien. Ale porozmawiajmy za dwa miesiące.

...która upewnia czytającego, że właśnie przebył 4 strony [ekranowe] jałowego ciamkania. Jeszcze bardziej jałowe i mętne są teksty Marka BeylinaPawła Goźlińskiego; sądzę, że nie warto ich czytać, więc nie podaję linków.

Dobrze zaczyna natomiast Joanna Tokarska‐Bakir (którą nauczyłem się cenić; por. indeks bloga). W tekście Karnawał smutku przywołuje (wreszcie jakoś u podstaw adekwatny) model antropologiczny:

W tym, co się działo w tamtym tygodniu, było wiele z obrzędów przejścia. Nawet najbardziej zeświecczone życie mieszkańców wielkich miast nigdy się od nich w pełni nie uwolniło. W tradycyjnych społecznościach obrzędy te towarzyszą katastrofom i kryzysom grupowym, a także zmianom statusu lub pozycji społecznej jednostek, narodzinom, małżeństwu, żałobie. Zorganizowane są w charakterystyczną sekwencję trzech faz: wyłączenia, liminalności (od limes, próg) i włączenia.

W fazie wyłączenia jednostka lub grupa pozbywa się oznak poprzedniego statusu.

W fazie liminalnej odarta z oznak przynależności wraca do „dzieciństwa”, z jego atrybutami niedojrzałości, niewinności, niewiedzy, do przedkulturowego łona, gdzie społeczne hierarchie i tabu zostają zawieszone.

W fazie włączenia jednostka lub grupa uzyskuje znamiona nowego statusu i powraca do zwykłego świata.

Co prawda, skupia się głównie na charakterystykach dwóch pierwszych faz naszej żałoby narodowej, odpustowej, by potem, zamiast zająć się fazą włączenia (dość zresztą oczywistą po godzinie 16.15 w poniedziałek, 26 kwietnia), oddać się trosce ws. pogardy Zbigniewa Krasnodębskiego i cytowaniu Marii Janion. Zresztą najczęściej cytowanej w przywołanych tu tekstach autorce (nic dziwnego, to klasyczka rozważań nad mesjanizmem, romantyzmem i upiorami/wampirami).

Mimo tego niedostatku w tekście JTB myślę, że warto go przeczytać.

Zwłaszcza że – wraz z tekstami przywołanymi w poprzednim „lekturniku” – dopełnia w jakimś sensie diagnozy. A czas diagnoz właśnie mija, bo z początkiem tzw. kampanii wyborczej zaczyna się nuda, jatka & rutyna, choć może przebrana w nowe, lśniące krwią szatki.

  1. andsol’s avatar

    Niepokoi mnie dwubiegunowość – nie ta podsycana, koniunkturalna (Polak Prawy versus ludzka szmatka), ale stworzona przez lata jakichś niedobrych decyzji i wyborów. Jej konsekwencją jest brak w gronie znajomych u człowieka z pewnej opcji ludzi z opcji odmiennej, zupełnie odmiennej lub po prostu zwisowo opcje traktujących. I gdy zabełkoczą komuś szumne słowa, nie ma wśród bliskich czy przyjaciół kogoś, kto mu powie: oj, przestań majaczyć. Owszem, przeciwnicy chętnie mu to powiedzą, ale wiadomo, to są wrogowie Ludzkości i Honoru...

    Ponadto: zawsze dziwiło mnie po co w Kraju tylu psychologów kształcą. Z popularności gamy konspiracyjnych teorii wnoszę, że nie bez przyczyny.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *