W oryginale rzecz nazywa się „polska syrenka”; gdy autorowi zwrócono uwagę (a było to dziesięć dni temu):
To be precise, it’s not Polish mermaid, it’s Warsaw mermaid.
odparł:
Yes, you are right.
Jednak zawartość rysunku potwierdza, że Tony Sandoval nie tylko doskonale wiedział, co jest przedmiotem jego pracy, ale też że to nazewnicze rozróżnienie nie jest specjalnie istotne. Jeśli nie znacie Sandovala, a chcecie się o nim czegoś więcej dowiedzieć, idźcie do Giery albo innego fachowca od komiksów. Ja tu tylko trochę skomentuję (ikonograficznie) poniższą postać.
środowisko
syrenki jest wodne, ale powyżej są wszystkie cztery elementy: woda, ziemia, ogień, reprezentowany przez kolorystykę (łuny pożaru), i powietrze (czy może raczej: z owegoż pożaru dym). Polski emblematyczny (po)twór jest zatem osadzony w rzeczywistości (mitycznej) uniwersalnie i bez luk; angażuje wszystkie podstawowe pra‐tworzywa. Uwarstwione pionowo: na dole ziemia wyłania się z wody, na górze powietrze miesza się z ogniem. Czaszki? Czaszki należą do ziemi, bo ziemia (Sandoval trafnie to ilustruje) nie jest sobie ot, ziemią; jej podstawową funkcją okazuje się bycie grobem.
anatomia
syrenki jest czworaka. Składa się ona z fauny (rybio‐wężowy dół), flory (tułów uczyniony z kwiatowego kielicha), heraldycznej śmierci (miecz, tarcza, włosy w barwie metalicznej łuny [pożaru]) i seksu (reszta postaci), przesłoniętego wszakże (zgodnie z tradycją narodową) – śmiercią (pierś skromnie zasłonięta banderą włosów). W anatomii syrenki zawarto więc (również uniwersalizująco) dramat „żywe pociąga, ale martwe zwycięża”.
historia
w której osadzona jest syrenka, okazuje się ponadczasowa, ale specyficznie (po polsku) lokalna. To chyba najgenialniejszy chwyt Sandovala: wyposażenie syrenki w dwa ogony. Podwójne jak głowy zarówno rosyjskiego, jak i niemieckiego (oryginalnie) orła. Podwójne jak dwubiegunowe osadzenie Polski (geopolityczne) z pominięciem kierunku północ‐południe, podwójne jak Dwóch Wiecznych Sąsiadów Decydujących o Naszym Losie.
Ale na tym nie koniec Sandovalowej przenikliwości. On te dwa ogony splata w poziomą ósemkę, symbol nieskończoności. Jak było, tak jest, i będzie zawsze.
szczegóły
dwa, dotyczace syrenki, przydają postaci Sandovala wymiaru alegorii. Po pierwsze, syrenka jest leworęczna. Czy i co to znaczy? Odpowiedź zostawiam czytelnikom.
A po drugie, esencja polityki historycznej w wiadomo‐jakim‐wydaniu, tzw. kotwica, symbol „Polski Walczącej” widniejący na tarczy syrenki, został tu przez Sandovala, jakże słusznie, przekształcony w haczyk na ryby.
Fantastyczna robota, nieprawdaż?
-
Ja bym dodała że ludzka powłoka syrenki jest właśnie powłoką/sukienką narzuconą na ciało rybie/wężowate.
A leworęczność może być bo tak ładniej się komponowało, albo nawiązanie do trochę oklepanego i podobno nie mającego związku z rzeczywistością przekonania że praworęczni to tacy logiczni a lewo to nic tylko emocje i nagłe nieprzemyślane zrywy.
Haczyk <3 (nie zauważyłabym bez podpowiedzi) -
Z tego, co mówiła mi babcia, kiedy mężczyzna podaje kobiecie ramię, żeby iść z nią pod ramię, to to musi być prawe, czyli kobieta trzyma się tego ramienia lewą ręką, a prawą ma wolną. Chyba że mężczyzna jest wojskowym – wówczas podaje kobiecie lewe ramię, bo prawą rękę musi mieć wolną do salutowania, w razie gdyby na trasie przechadzki pojawił się inny wojskowy.
Być może zatem tarcza – wskazywałoby na to także owo «PW» – symbolizuje po prostu polskiego żołnierza, a syrenka dzierży miecz w lewej, bo prawą ma zajętą ze względu na wojskowy aneks do sawuarwiru. -
„żywe pociąga, ale martwe zwycięża.” – rozwijałeś kiedyś na blogu te myśl?
Pozdr.
-
Szkoda..
Na marginesie, w trakcie słuchania ostatnio Jozefa Van Wissem’a & Jima Jarmuscha – The Mystery of Heaven naszła mnie potrzeba odnalezienia twojego bloga i nie żałuje, po tym co przeczytałam;)
-
To tez jest świetne – dotarłam do tej płyty po tym jak zauroczyłam się muzyka Jozefa van Wissem’a oglądając Jima Jarmuscha Only Lovers Left Alive.
-
nameste :
styx :
„żywe pociąga, ale martwe zwycięża.” — rozwijałeś kiedyś na blogu te myśl?
Nie, nie przypominam sobie.
„Moralna antynomia «żyjących synów» i «zmarłych ojców» może znaleźć rozwiązanie jedynie w obowiązku powszechnego wskrzeszenia”. I śmieszno, i straszno. Śmieszno gdy się to czyta na tle słonecznego postsekularyzmu à la KP, straszno kiedy się widzi jak to jest zaawansowane.
-
Czy ten Fiodorow nie wypłynął jakiś czas temu u Dukaja? Coś sobie przypomninam ale nie mogę zlokalizować.
-
Czy będzie dalej?
16 comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2014/06/syrenka/trackback/