mieszczańskie michałki, miszmasz

Michałki, wyraz odchodzący do lamusa, „drobnostki, błahostki, drobiazgi, fraszki, żarciki” [Doroszewski; tamże odnotowano w cytacie z Konopnickej: „‘Michałkami’ nazywał pan Ignacy wszelkie drobnostki, fraszki, rzeczy nie warte wzmianki”], mówiąc wulg. – duperele.

Okazało się jednak, że ich znaczenie – „antyetymologicznie” – rosło; najpierw michałki okupujące ostatnie strony pism posłużyły rozbawianiu czytelnika zmęczonego bardziej poważnymi treściami stron pierwszych i środkowych. Już w kwietniu 1945 wystartował „Przekrój”, z podwójną misją wychowawczą: plebejskiego czytelnika „z ambicjami” łagodnie popychał w stronę kultury (na dzieńdobry fundując mu kurs savoir‐vivre’u w odcinkach), a (drobno)mieszczańską publiczność równie łagodnie przekonywał do zalet krzepnącego z wolna ustroju. Wyraźnie politycznymi przekrojowymi michałkami były zatem rysunkowe dowcipy Ferstera, przedstawiające postać „groteskowego reakcjonisty”, Augusta Bęc‐Walskiego (obrazkowy profesor Filutek był natomiast sympatycznym „zdrowym demokratą”).

Po latach michałki straciły swą nazwę, ale awansowały do samego centrum infotainmentu. Którego drugą zasadą, poza przesunięciem rozryweczki z „końca” na miejsce tuż obok informacji (czy publicystyki), był miszmasz (inne lamusowate słowo), czyli krzepnąca lepiej niż ustroje reguła przemieszania dupereli z istotnym, aż nie do odróżnienia. Na niej stoją wszystkie dzisiejsze „portale informacyjne”, na przykład otwierająca wydanie rubryka NAJNOWSZE gazety.pl (z 2 lipca rano):

  • 08:15 Albert poślubił Charlene 11 lat temu. Przypominamy wyjątkową kreację księżnej
  • 08:13 Barcelona nie złoży kolejnej oferty za Lewandowskiego. Strajk Polaka coraz bliżej
  • 08:13 Barcelona przygotowuje się na turystów i wprowadza ograniczenia. Będzie ciszej
  • 08:11 Magiczny mecz Polaków. „Przy 0:2 usiedliśmy na korcie”. I wtedy się zaczęło
  • 08:09 „W kontekście komunikacji kryzysowej Michniewicz złamał jej pierwszą zasadę”
  • 08:07 Podtopienia, pożary i ewakuacje harcerzy. Straż podsumowała ciężką noc
  • 08:03 BP też obniża ceny paliw o 30 groszy. Sieć ma ważną przewagę na Lotosem i Orlenem
  • 07:59 Tatry. „Kobieta weszła pierwsza? Znaczy, nie było trudne”
  • 07:39 Open’er 2022. Dua Lipa i Megan Thee Stallion komentują odwołanie koncertów. „Jestem zdruzgotana”

Jak wiemy, idzie o tzw. klikalność. Ale to tylko techniczny termin monetyzacji; u podłoża zjawiska leży co innego. Co? Niech odpowie Tuwim (z wiersza Mieszkańcy [1933] o „strasznych mieszczanach”):

A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...

Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Sedno infotainmentu: przemieszanie dupereli z istotnym w miszmasz programuje przedwstępnie czytelników (ich procesy wewnątrzgłowne) na rozdrobnienie, rozbijanie hm, obrazu świata w „wszystko oddzielnie”, Amorficzny strumień bodźców przeciwdziała składaniu większych znaczących całości, a rozbawiony do imentu odbiorca ma być jak Boyowski Esik („Rozkosz przenika / Ciało Esika, / Nóżkami fika, / Ze szczęścia rży”) i niekoniecznie myśleć.

Tyle wstępu historycznego.

właściwym pretekstem

niniejszej blogonoty jest ostatni numer agorowych „Książek. Magazynu do czytania”. Redakcja wpada na pomysł, aby

najlepsi polscy i światowi pisarze specjalnie dla magazynu „Książki” stworzyli listę 100 rzeczy, dzięki którym przypomnicie sobie, że świat nie jest taki straszny

...i oto rozkwita sto kwiatów. Miszmasz jako zasada. Są na tej łące osoby poważne (wymienię parę: Renata Lis – o łechtaczce, dwóch książkach, pewnym opowiadaniu Flauberta; Joanna Tokarska‐Bakir – o Władcy pierścieni, Morfologii bajki Proppa, obrzędach przejścia wg van Gennepa; Maria Poprzęcka – o małych muzeach), których intencją było raczej pogłębianie obrazu świata (a nie doraźna „pociecha”), ale obok biegają wyliniałe kucyki z agorowej stajni, popfilozof poleca śródziemnomorskie potrawy ze szpinakiem i jogę, inni autorzy – podobne „mieszczańskie michałki”.

Polityczny program lib‐mieszczaństwa: zachować status quo, przekonywać opinię publ., że „nie jest aż tak strasznie”, miszmaszyć w służbie klasy posiadającej.

Zasadę miszmaszu odnajdziemy też w innych miejscach, na przykład

najki

(aka Nagroda Literacka Nike); od samego początku nagroda ta polega na wrzuceniu b. różnych rzeczy do jednego wora, ale najponursze jest w niej to, że organizator‐fundator uparcie i (poniekąd) upiornie trzyma się owej reguły. Po to, by obwieszczać co roku: „oto najlepsza książka”.

A tymczasem każdy przytomny widzi, jak wielkiej inflacji podlega ta formuła, większej niż niezmienna od lat kwota nagrody.

Na koniec jeszcze słowo

o autoreklamie

W setce (oznajmia redakcja) mają być najlepsi polscy i światowi pisarze. Aha. George Saunders i Elizabeth Strout przysłali po parę zdań na odczepne, Olga Tokarczuk – kilkanaście (j.w.). I tyle „najlepszości światowej”. Bah, humbug.

Według fundatorów najki to nadal „najważniejsza nagroda literacka w Polsce”. Akurat. Dawno i nieprawda.

Czy oni sami w to wierzą? Wątpię, taka robota i tyle.

A co my możemy zrobić? Konsekwentnie odmiszmaszać.

  1. andsol’s avatar

    Właśnie dla uniknięcia miszmaszu przed oczami wyrzuciliśmy z domu przed laty odbiorniki tv. I główną przewagą G+ nad fb była właśnie znikoma dawka tej mieszanki. Jak to‐to zżera czas (czyli życie)!

    „To była najlepsza książka roku” – powiedział szczur pokrapiając keczupem zakurzony tom w miękkiej okładce.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *