prawoskrętność fantastyki polskiej

Pisanie doktoratu jest zajęciem uciążliwym m.in. dlatego, że autor musi wykazać się opanowaniem warsztatu, ten zaś jest często uwarunkowany cechowo, a nawet personalnie (czyli zależy, w ujęciu, rozległości i szczegółowości, od majstra odpowiedzialnego za wyzwolenie czeladnika). Zatem i lektura pracy doktorskiej bywa uciążliwa; wymaga przebrnięcia przez początkowe rozdziały, relacjonujące podróż wyzwoleńca przez warsztatowe trzęsawiska: nim dotrze się do tez własnych, oryginalnych lub nie, zapał wraz z krytyczną uwagą mogą minąć.

Jest więc i skonwencjonalizowana metoda, w wielu cechach przyjęta za normę, pisania recenzji prac doktorskich. Doktorant „wykazał się znajomością”, „we właściwy sposób użył metodologii przedstawionej tu‐a‐tu”, dokonał „przeglądu krytycznych ujęć dziedziny” itd., itp. Krótko mówiąc, pokazał, że rozumie uwarunkowania „dotychczasowego stanu badań” i wykazuje należyty szacunek dla obecnej obsady władz cechu. Można tedy uznać go za swojego i przyjąć do grona.

Skłamałbym mówiąc, że czytałem x doktoratów (a tym bardziej – ich recenzji). Moje wrażenia to niebezpieczne uogólnienia, krzywdzące (zapewne) generalizacje.

* * *

Stanisław Krawczyk, autor linkowanego bloga, tekstów na fejsbuku i poza nim, prezentujący poglądy słuszne w tonie umiarkowanym, polecany ostatnio takimi oto słowami:

Staszka Krawczyka najprawdopodobniej nie muszę przedstawiać w tym [fejsbuczym] miejscu, ale pro forma: socjolog, publicysta, człowiek‐przypis, człowiek‐uprzejmość. [Bohdan Widła]

8 listopada 2019 broni w IS UW pracy doktorskiej pt. Gust i prestiż. O tworzeniu pola prozy fantastycznej w Polsce. Z tej okazji jeszcze przez kilka dni można zajrzeć do repozytorium i poczytać sobie i doktorat, i jego recenzje. Autor planuje przerobienie tej (cegłowatej, 380 stron A4) pracy na ksiażkę, wybrał więc opcję „zniknięcia” tych tekstów po terminie obrony (oczywiście nie znikną ze stosownych bibliotecznych półek).

Skorzystałem z tego linku. Nie ukrywam: przede wszystkim dlatego, że autorem jednej z dwóch recenzji okazał się Przemysław Czapliński, postać często goszcząca na tym blogu. Jak dotąd udało mi sie przeczytać jedną jego recenzję z doktoratu (Macieja Jakubowiaka) i choć od tematyki (prawo autorskie) odpadam, rzadko spotykany w cechu ton dialogu, podjęcia rozmowy czy dyskusji, wykroczenie poza rolę ocenną, ujął mnie i natchnął niejakim optymizmem.

Ten optymizm potwierdza recenzja z pracy Staszka Krawczyka. Kradnę z niej fragment i upubliczniam (publiczne: żaden grzech), żeby nie przepadła w kurzu półek. Choć, z drugiej strony, Czapliński jest w ciągłym ruchu; jest bardzo prawdopodobne, że te przemyślenia z recenzji trafią w jakiejś postaci do przyszłych jego publikacji.

* * *

Formalnie, poniższy akapit otwiera przedostatni ustęp recenzji, złożony z pytań do autora doktoratu; są one również b. ciekawe (no ale to już we własnym zakresie sprawdźcie). Wyciągam go jednak na początek cytatów, bo podkreśla stosunek P.Cz. (zgoła nie cechowo) nacechowany „koleżeństwem‐w‐myśli krytycznej”, co nie wyklucza sporu, innego ujęcia, dyskusji – ale nie z pozycji ex cathedra.

Pozwoliłem sobie na krótkie wyłożenie własnego stanowiska nie dlatego, że poprzedzało ono lekturę rozprawy, lecz dlatego, że właśnie sama dysertacja pozwoliła mi doprecyzować moje poglądy (za co jestem autorowi i jego dziełu prawdziwie wdzięczny).

* * *

A teraz zostawiam państwa sam na sam z Czaplińskiego ujęciem prawoskrętności w fantastyce polskiej. Wszystkie wytłuszczenia moje.

Tymczasem [przedstawione w fantastyce] światy przekonują, że u schyłku pierwszej dekady XXI wieku – a więc tuż po artykule Dukaja o prawicowym odchyleniu w fantastyce polskiej – wcale nie nastąpiła depolityzacja literatury. Wniosku przeciwnego dowodzi poetyka i tematyka fantastyki patriotycznej. Przypomnijmy: w roku 2009 Narodowe Centrum Kultury ogłosiło konkurs na historie alternatywne; książki zwycięskie (a także pozycje nieco starsze) umieszczono w serii „Zwrotnice czasu” (w nazwie można odnotować ciekawy dług zaciągnięty u awangardy europejskiej spod znaku konstruktywistycznego). Serię zainaugurowała (przekształcona z komiksu w powieść) Burza Macieja Parowskiego. W ciągu kolejnych sześciu lat ukazało się 14 tomów serii, w której poszczególni autorzy przedstawiali własne wizje rozwoju historii Polski. Listę tworzyli: Szczepan Twardoch (Wieczny Grunwald), Łukasz Orbitowski (Ogień), Marcin Wolski (Wallenrod oraz Jedna przegrana bitwa), Zbigniew Wojnarowski (Miraż), Jacek Inglot (Quietus – wyd. drugie rozszerzone), Adam Przechrzta (Gambit Wielopolskiego), Konrad T. Lewandowski (Orzeł bielszy niż gołębica oraz Utopie), Adam Pietrasiewicz i Wojciech Bogaczyk (Powroty), Wojciech Szyda (Fausteria. Powieść antyhagiograficzna oraz Sicco) oraz antologia Śniąc o potędze (zredagowana przez Agnieszkę Haską i Jerzego Stachowicza).

W serii – zamówionej, opłaconej i wyselekcjonowanej przez państwową instytucję – niemal wszystkie teksty okazały się utworami z tezą, spełniającymi zadanie kompensacyjne. Jedynie Twardoch wypowiedział niewiarę w sens dziejów, przedstawiając historię jako kolisko mordowania (kolisko, z którego można wyjść przez miłość matczyną lub przez wiarę w Boga). Prawie wszyscy pozostali zwracali odbiorcom wizerunek heroicznej bądź zwycięskiej ojczyzny. Na rewizję historii chrześcijaństwa odważył się Inglot, ale jego książka powstała w roku 1997.

Serię tę należałoby skonfrontować z pierwszą falą historii alternatywnych, datującą się na schyłek XX wieku. Przybliżony spis (M. Lepianka, I w następnym dniu, 1996; J. Dukaj, Xavras Wyżryn, 1997; M.S. Huberath, Druga podobizna w alabastrze, 1997; J. Iglot, Quietus, 1997; E. Redliński, Krfotok, 1998; A. Bart, Pociąg do podróży, 1999; K.T. Lewandowski, Królowa Joanna d’Arc: powieść fantastyczna, 2000) obejmuje książki wydane w odrębnych oficynach, różne pod względem poetyk, stylów, poglądów na historię i stanowisk ideowych. Mamy tu więc: fabułę o tym, że Chrystus nie zmartwychwstał, Rzym przezwyciężył własną dekadencję i odkrył chrześcijaństwo bez Chrystusa, czyli religię miłości bliźniego wolną od teologii zbawienia (Huberath); opowieść o dwóch odłamach chrześcijaństwa (religia miłości w Wenedii i religia miecza w Japonii) powstałych w VII w n.e. jako późny skutek wymordowania wszystkich chrześcijan przez Juliana Apostatę i stanowiących wybór, przed którym stoi świat (Inglot); pisaną z plebejskiej perspektywy obronę PRL-u wygłaszaną po upadku Polski, który nastąpił w wyniku nie wprowadzenia stanu wojennego (Redliński); powieść o partyzancie, który kilkadziesiąt lat po przegranej przez Polskę wojny roku 1920 wybiera większe zło (atak atomowy na Moskwę), walcząc z Rosją metodami terrorystów (Dukaj); powiastkę Barta o dylemacie mniejszego zła na miarę ocalenia mas (konkretnie: czy wiedząc o II wojnie i Zagładzie można, cofnąwszy się w czasie, zamordować 11-letniego Adolfa Hitlera?). W niewielkim zbiorze książek klasa społeczna, patriotyzm, chrześcijaństwo i przemoc prewencyjna zostały przełożone na konkretną perspektywę narracyjną, sproblematyzowane i wykorzystane do rozważenia możliwości zmiany w dziejach. Nie brak tu polonizacji historii powszechnej (Inglot, Huberath), ale jest to nacjonalizm poddawany rewizji.

Porównajmy ten skromny zestaw z wymienioną przed chwilą serią „Zwrotnice czasu” i z książkami, które pojawiły się w tym samym mniej więcej czasie poza serią (przy okazji odnotujmy: na lata 2012-2015 przypadło apogeum alternowania historii). Poza serią (czy ta koniunktura została wytworzona przez pole fantastyki?) pojawiły się: Widma Łukasza Orbitowskiego (o powstaniu warszawskim, które nie wybuchło i o konsekwencjach stąd wynikłych, polegających na sowietyzacji całego społeczeństwa), dwutomowy cykl Vladimira Wolffa „Odległe rubieże” (o innym – zwycięskim – przebiegu wojny obronnej 1939 oraz innym, także zwycięskim, przebiegu powstania warszawskiego 1944), Kryptonim Posen Piotra Bojarskiego (o polsko-niemieckim sojuszu i zwycięstwie nad Rosją Radziecką w 1939 roku), Piotra Langenfelda Kontr Rewolucja (o armii sowieckiej, która w 1945 roku wcale nie zatrzymała się w Berlinie). Dorzucić by jeszcze można pamiętną książkę Piotra Zychowicza Pakt Ribbentrop–Beck (podtytuł – jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki – wyjaśnia wszystko). Czy to jest literatura odpolityczniona? Nie zajmująca się problemami wspólnymi? Niezaangażowana w życie publiczne? Wręcz przeciwnie: niemal wszystkie te książki – powieściowe, quasi-reporterskie, quasi-historyczne – kształtują świadomość odbiorcy zgodnie ze stereotypami antyrosyjskiej, męskiej (heroicznej i/lub ofiarniczej) polskości. Pamiętna TINA (There Is No Alternative) w polskich historiach alternatywnych znajduje zastanawiające potwierdzenie: polska wyobraźnia fantastyczna pozbyła się alternatyw. Mówiąc inaczej, w nowej fali historii alternatywnych nie ma perspektyw klasowych, kontrnarodowych czy alter-katolickich, a zdanie z powieści Barta Pociąg do podróży: „Możność zabicia Hitlera, nawet jedenastoletniego, to gratka, której im pozazdrościłem od pierwszej chwili”, wydaje się niepożądane, jako że Hitler stał się kluczowym sojusznikiem w fantazmatycznym dziele zniszczenia Rosji/komunizmu/sowietów.

W obfitym nurcie tylko nieliczne książki faktycznie rewidowały historię: Lód (2007) Jacka Dukają, trylogia krakowska Wita Szostaka (Chochoły, 2010; Dumanowski, 2011; Fuga, 2012), Rzeczpospolita zwycięska (2013) Ziemowita Szczerka. Dukaj opublikował swoją powieść w WL-u, Szostak w Lampie i Iskrze Bożej, Szczerek – w Znaku. Czy można uznać – pytanie kieruję do p. Krawczyka – za ważne dla analizy pola fantastyki, że jedyne eksperymentujące z historią książki ukazały się poza polem? Czy jest możliwe, że w polskim polu fantastyki (zarówno w języku krytycznoliterackim, jak i w polityce wydawniczej) dominował dyskurs tłumiący swobodę ekspresji i ograniczający ruch wyobraźni?

[...]

Czytając rozprawę p. Krawczyka, zwłaszcza ostatnie rozdziały, miałem wrażenie, że pogrążam się w opowieść o dziejach zniewolonej wyobraźni – o męskiej panice, która prowadzi do lepienia obcych i konstruowania dyskursywnej maszynki wykluczeń. W rezultacie historia, którą doktorant opowiedział, okazuje się historią pętli – z getta do getta. Fantastyka wyszła z getta pojmowanego socjologicznie i zbudowała sobie (masowe) getto światopoglądowe. W getcie tym ma prawo przebywać – tu odwołuję się do podrozdziałów obficie cytujących backlashowy dyskurs polskiej krytyki fantastycznej – tylko ten, kto podziela poglądy ekofobiczne, mizoginiczne, ksenofobiczne (zwłaszcza antyrosyjskie). To nie odpolitycznienie fantastyki, lecz naturalizacja polityki, a więc przyswojenie przez uczestników pola i przełożenie na krytycznoliterackie inwektywy dyskursu patriarchalnej tożsamości polskiej.

Można – znowu w ramach pospiesznej hipotezy formułowanej na podstawie rozprawy – zaryzykować przypuszczenie, skąd wziął się ów skondensowany dyskurs wymierzony w idee progresywne. Jest on, jak sądzę, strukturalnym zamiennikiem „gorszego”, którego konstruowano w polu fantastyki w latach 80 i 90. W tamtych dekadach różnicę swoją fantastyka opierała na podwójnej opozycji – względem literatury głównego nurtu (jałowej, ale kradnącej prestiż) i względem bezmyślnej (groźnej, bo kradnącej czytelników) rozrywki. Podwójną opozycję przekształcono w pojedynczą, ale dwa podstawowe zarzuty przetrwały: dla dzisiejszego pola fantastyki „polityczna poprawność” jest złodziejem kradnącym uznanie i groźnym siewcą bezmyślnej tolerancji. Tekstów z zakresu fantastyki ekologicznej, religijnej czy feministycznej nie omawia się zatem jako dzieł literackich, ponieważ uważa sie je za teksty ideologiczne – i jako takie zwalcza. Ulepiwszy takiego „obcego” uczestnicy polskiego pola fantastyki wykluczyli autonomię, ponieważ stworzyli dyskurs, który zabrania mówić o literaturze językiem literatury.
  1. agrafek’s avatar

    W serii Zwrotnice Czasu ukazały się jeszcze: „Pióra” Wojnarowskiego oraz „Polska nie istnieje” Orlińskiego. Obie książki („Pióra” to zbiór opowiadań, ale opowiadań podporządkowanych wspólnemu tematowi) mogłyby nieco zmienić przedstawiony tu obraz serii.

  2. nameste’s avatar

    @ agrafek:

    P.Cz. pisze o „14 tomach serii”, ale wymienia 12, pomijąjąc właśnie te dwie z 2015 roku. Ma na to alibi w zdaniu:

    W serii [...] niemal wszystkie teksty okazały się [...]

    ...ale rzeczywiście obecność Orlińskiego nieco zmienia obraz serii, zwłaszcza że ten autor dość krytycznie oceniał, bywało, inne pozycje Zwrotnic.

  3. mbabilas’s avatar

    Nie, nie: wyzwolenie czeladnika, przyjęcie do cechu – to dopiero habilitacja, i to w ‘starej procedurze’: egzamin przed radą jednostki, wykład habilitacyjny (bo nowa wszystko zepsuła). Doktorat to dopiero przyjęcie pacholęcia na czeladnika.

  4. nameste’s avatar

    @ mbabilas:

    Masz rację, oczywiście; chodzi o rolę w procesie reprodukcji (przypominam sobie jeden przypadek, gdy magister [docent] promował doktora).

  5. agrafek’s avatar

    @ nameste:
    To prawda, alibi jest:).

    Zastanowiłbym się nad jeszcze jednym „świadkiem”, czyli „Gambitem Wielopolskiego” Adama Przechrzty. To powieść poddająca krytyce decyzję o wybuchu Powstania Styczniowego (co już samo wydaje mi się mało prawoskrętnym podejściem) i próbująca pokazać, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłaby... współpraca z zaborcą. Nie jest to aż tak kuriozalny pomysł, ponieważ wpisuje się w filozofię Adama Czartoryskiego. Nie jestem więc przekonany, że da się powieść Przechrzty zamknąć tak łatwo w „prawoskręcie”. Owszem, w finale kończy się polityka Wielopolskiego sukcesem Polaków, ale to raczej dyskusja z historią, z podejściem do patriotyzmu, niż próba pisania jej „po naszemu”.

    Przy czym, gwoli uczciwości, muszę zaznaczyć, że jestem dość krytycznie nastawiony do tezy o prawoskręcie polskiej fantastyki w ostatnich latach, więc chętnie z nią dyskutuję.

  6. mbabilas’s avatar

    Taki jeszcze przyczynek ad vocem z wywiadu zupełnie o czymś innym:
    A co do samych inceli – oni istnieli przecież także przed epoką internetu. Weźmy choćby środowisko polskiej fantastyki z lat 90. – tam skrajna mizoginia i szowinizm była na porządku dziennym. Była to oczywiście nisza, ale nie żadna tajna organizacja, wręcz przeciwnie – „Nową Fantastykę” można było dostać w każdym kiosku.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *