klicka

Barbara Klicka. Jakoś mnie ominęło, jakoś ominąłem. A to najwyższa półka; rytm i skrót, jak biczem, choć miękkim.

Paragraf

Ono pęka. Asfalt jak dywan. Zdjęcia jak listy. Szumy jak szepty. Pęka. Wychwyt jak zwrotnik. Pozy jak treści. Treści jak w szkle. Ono pęka.

Lustra jak maile. Cisza jak wata. Hałas jak robak. Pęka. Flaki jak gruzy. Kasa jak zmora. Tyrać jak trawić. Ono pęka. Rodzić jak pluć. Pęka.

Regulacje.

Same.

[z tomu Nice, Poznań 2015]
 

Ballady bez romansów

Z głowy na piach musiało spaść twoje imię, synku. (Znaleźli je, 
znaleźli i wzięli jak swoje.) Brodziłam po parkach w pełnym 
manicurze, z malinami w palcach, z przepaską na czole – sok 
na twojej brodzie, naczyniem

w mym oku. (Leżało – podnieśli.) Szedł krawat w skarpetach, 
szła śliczna, by rodzić, szedł chudy po gruzie – towarzysz 
niedoli, szły moje babki z girlandami aort, pępowin i śmieci, 
szła z radia piosenka, której nie przystoi,

szedł rudy przodek z wekslem na twoje ciemiączko, pod 
sinym księżycem szły wszystkie miesiączki. (Każdy uszczknął 
cosik.) Szale nieważące wisiały na latarniach, pod nimi 
chrzęst żwiru, żakardowy płaszczyk.

Skąd nagle salwa? (Ile w skali Apgar?)

[z Dwutygodnika, 13.05.2017]

Zestawiam te dwa, bo „gruz”.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *