Rękopis znaleziony w Saragossie Potockiego, nowy przekład Anny Wasilewskiej (wersja z 1810 roku), kawał książki, nieco jednak chudsza, mniejsza i tańsza niż cegła ubiegłego roku, czyli Księgi Jakubowe. Wydawnictwo zapowiada odrębną edycję wersji z 1804 roku, ale wyłącznie jako e‑book; może i rozsądnie, bo kto zniósłby dwa podobne wydatki w krótkim przedziale czasu.
Jeszcze się postarać o edycję przekładu Chojeckiego (dla mnie tylko kwestia transportowa, lucky man) i zabawa w porównywanie wersji pozwoli jakoś przetrwać zimę.
Kilka spostrzeżeń luzem, jako apetajzer.
- dali Justynie Sobolewskiej całe trzy kolumny w ostatniej „Polityce” (46/2015) #niesłychane, wydaje się, że udatnie streściła parę wątków ze wstępu pary Rosset & Triaire i posłowia tłumaczki;
- Sobolewska chlipie tam, że w tej wersji nie ma jakiegoś zdania, wypowiadanego w filmie Hasa, dziwaczny żal;
- dla mnie zdaniem Rękopisu jest ta powtarzająca się wymówka naczelnika Cyganów, że „musi się oddalić w niecierpiących zwłoki sprawach hordy”; pamiętam pierwszą (młodzieńczą) lekturę Rękopisu i dreszcz nieodmiennie przeszywający, gdy wyobrażałem sobie hordę i jej sprawy, ach, wielobarwność tego rzeczownika...
- oczywiście, od razu pobiegłem sprawdzić, przez moment zmyliły mnie słowa naczelnika (s.121)
Teraz jednak muszę was opuścić. Zarządzanie jaskinią wymaga starań, od których nie mogę się uchylić
ale, nie zrażony, szukałem dalej i mogę zapewnić: jest horda! jest!
- WL, jedna z ostatnich polskich oficyn używajacych w składzie książek prawdziwego myślnika — (zamiast połówkowego –);
- wystrój (okładka, wnętrze) nie do końca mi pasuje, ale za to jest milion przypisów; cenimy sobie przypisy;
- w mojej parafialnej księgarence nie było („och, to chyba strasznie drogie”, zmartwił się pan księgarz), ale sprowadzili błyskawicowo.
1 comment
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2015/11/pierwsze-wrazenia/trackback/