krótka nota Glińska (z aneksem)

Lata temu przestałem oglądać telewizyjne programy „informacyjne” czy „publicystyczne”, bo stały się modelowym wręcz wcieleniem rytualnego chaosu – zwłaszcza tzw. dyskusje, których zwyczaje przeszły również na wywiady „jeden na jeden”. W dyskusjach wielu osób – chaos przekrzykujacych się wzajemnie monologów. W wywiadach typu „pytający kontra odpytywany” – poetyka starannie zaplanowanej „spowiedzi” (a przyznaj się! a skruchę okaż!), również z przekrzykiwaniem, przerywaniem itd. Jeśli dobrze pamiętam, ostatnio ogladałem takie telewizje jakieś 4 lata temu.

Ta maniera agresywnego odpytywania i robienia na wizji draki zamiast publicystyki, wówczas domena TVN i mediów PiSowskich (w skrócie mówiąc), dziś jest, niestety, standardem ogólnym. Wśród wielu przyczyn (obszernie przez lata dyskutowanych) na pierwsze miejsce wysunąłbym brak pozytywnego wzorca, z nieśmiertelnym przykładem BBC (nie wiem, na ile to jeszcze przykład aktualny).

Z przykrością zatem poświęciłem kwadrans, żeby obejrzeć Glińskiego odpytywanego przez Lewicką ws. jego (bez dwóch zdań nagannej i głupiej) próby „ręcznego sterowania” repertuarem Teatru Polskiego we Wrocławiu.

glinski

Agresywny styl odpytującej Lewickiej budził, to prawda, lekką cholerę; lekką, bo to jednak de facto standard i nic się na to nie poradzi bez zdecydowanych kroków, które, co więcej, musiałyby zająć długi okres, by odniosły skutek. Nie da się z dnia na dzień odwrócić trendu.

Z drugiej strony – dżuma. Paternalizm. Obrażony (i podszyty patriarchalną wyższością, męską i profesorską) ton faceta, któremu nikt nie ośmieli się przerwać, a już zwłaszcza jakaś redaktoreczka z manipulanckiej telewizji. Nawet jeśli myli program publicystyczny typu „rozmowa” z wygłaszaniem oświadczenia na konferencji prasowej wobec kornie i karnie słuchającego plebsu dziennikarskiego. Nawet jeśli gada w kompletnym oderwaniu od zadanego pytania. Nawet jeśli tokuje jak jakieś nadęte frazesami ptaszydło.

Czy Lewicka (wbrew standardowi de facto) mogła przeprowadzić tę rozmowę inteligentniej? Teoretycznie tak. Musiałaby dać się wygadać profesorskiemu i ministerialnemu głuszcowi, powtórzyć swoje pytanie, spuentować próbę ponowienia odpowiedzi nie na temat. Wbijać szpile w rodzaju: „a zatem pan profesor nie może podać prawnej, podkreślam, prawnej podstawy swojego pisma do urzędu marszałkowskiego”. I tak dalej.

Jednak trzy drobiażdżki stanęłyby na przeszkodzie. Po pierwsze, nie widzę najmniejszych szans, aby wyrobiła się z takim planem w 15 minut. Po drugie, musiałaby nagiąć swoją naturę (tzn. ten rodzaj treningu powszechnie dziś po mediach promowany). Po trzecie, co jest właściwie konsekwencją „po pierwsze”, telewidzowie zasnęliby przed ekranami.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego Glińska dżuma jest znacznie gorsza od Lewickiej cholery. Gliński jest funkcjonariuszem państwa, odpowiada przed (mam nadzieję) historią, w planie ogólnym [plan eschatologiczny daruję sobie], a na razie, w planie szczegółowym, odpowiada przed opinią publiczną. I ma psi obowiązek nie stroszyć się na pana i władcę, tylko odpowiadać na pytania.

Żądanie, by to robił z sensem... cóż, z góry wiadomo, że nie można mieć wszystkiego.

PS Pytanie, czy w ogóle w Polsce istnieje jeszcze coś takiego jak opinia publiczna, owszem, jest zasadne. Ale wymagałoby odrębnej dyskusji.


A N E K S
(DOPISANY DZIEŃ PÓŹNIEJ)

niespodziewane wzruszenia

Dostarcza ich „Wyborcza”, publikując kuriozalną poniekąd notkę Agnieszki Kublik Analiza: „Lewicka nie była zbyt konfrontacyjna, prof. Gliński był niezdyscyplinowany”. Czytamy:

Agencja Media Tenor przeanalizowała najgłośniejszy wywiad ostatnich dni: rozmowę Karoliny Lewickiej z prof. Piotrem Glińskim, wicepremierem i ministrem kultury w rządzie PiS. 77 proc. wypowiedzi polityka ocenili jako „niezdyscyplinowane”.

Media Tenor to europejska firma, która analizuje przekazy medialne, działa m.in. w Polsce, Czechach, Niemczech, USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i Rosji. Analiza nie powstała na żadne zamówienie, firma uznała, że z własnej ciekawości sprawdzi, jak było. Bo ten program wywołał niemałe zamieszanie polityczno‐medialne.

Sprawdziwszy zaś, Media Tenor usłużnie przykicało do Kublik, oferując jej (no, Agorze) wyniki na wyłączność i gratis. Trzeba dodawać, że notka Kublik jest jedynym śladem w internecie po tej wzruszającej akcji poznawczo‐charytatywnej?

[DODANE: Nie jest jedynym, zob. komentarze; jest ślad na fejsbuku, którego nie wyłapuje gugiel, obydwa #niech‐zdechną]

Ale skoro tak się napracowali, nagrodźmy ich przytoczeniem liczb:

Autorzy analizy uznali, że prof. Gliński był „niezmiernie wysoko niezdyscyplinowany” – 77 proc. jego wypowiedzi ocenili jako niezdyscyplinowane (49 z 64 wypowiedzi gościa).

Natomiast poziom konfrontacji Lewickiej „nie był zbyt wysoki” – 27 proc. jej wypowiedzi oceniono jako konfrontacyjne. Autorzy piszą, że dziennikarka „panowała nad emocjami”, choć w 58 przypadkach weszła politykowi w słowo, żeby „naprowadzić w konstruktywnym kierunku jego autoprezentację w formie monologu”.

  1. andsol’s avatar

    Najbrudniejsze zagranie pana ministra to nie jawne groźby i nieujawnione działania, by dziennikarkę zniszczyć, ale fraza „to nie jest reportaż z Pałacu Mostowskich, gdzie pani mnie przesłuchuje.” Uciśniona niewinność, za jedyną broń mająca własną godność versus groźna i bezwzględna instytucja z mikrofonem.

    Za sam ten zwrot mianowałbym go Bucem Dekady.

  2. nameste’s avatar

    andsol :

    mianowałbym go Bucem Dekady

    Ale wiesz, że nie może to być tytuł na wyłączność, jest pokaźna kolejka.

  3. telemach’s avatar

    nameste :

    BBC, nie wiem czy jest to przykład jeszcze aktualny

    Częściowo już niestety nie. Obejrzyj sobie proszę „Hardtalk”.

    czy w ogóle w Polsce istnieje jeszcze coś takiego jak opinia publiczna

    A potrafisz wymienić okres gdy istniała? A jeśli tak: to kto był jej wyrazicielem i dlaczego nie dziennikarze/media?

  4. nameste’s avatar

    @ telemach:

    German social theorist Jürgen Habermas contributed the idea of „Public sphere” to the discussion of public opinion. The Public Sphere, or bourgeois public, is according to Habermas, where „something approaching public opinion can be formed” (2004, p. 351). Habermas claimed that the Public Sphere featured universal access, rational debate, and disregard for rank. However, he believes that these three features for how public opinion are best formed are no longer in place in western liberal democratic countries. Public opinion, in western democracy, is highly susceptible to élite manipulation.
    [en wiki; podkr. moje – n.]

    Wygodniej byłoby potraktować pytanie z końca blogonoty jako retoryczne.

  5. telemach’s avatar

    @ nameste:

    Potraktujmy zatem. Moje w zasadzie było też po części przekorne.
    Habermas utyskiwał nad zanikiem debaty publicznej (Öffentlichkeitsdebatte) w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych( „Strukturwandel der Öffentlichkeit” ujrzało światło dzienne w 1962), dziwnym trafem oceniamy ten okres obecnie jako złoty wiek debaty publicznej ze względu na różnoraką obecność jeszcze nie do końca zidiociałych massmediów.

    Obecnie Habermas mógłby najwyżej być modnym przez tydzień blogerem – przy obecnym pejzażu nigdy w życiu by się nie przebił do zbiorowej świadomości pokolenia.
    Co przygnębia.

  6. Irek’s avatar

    Drogi nameste, pozwolę sobie w kilku słowach ustosunkować się do niektórych kuriozalnych stwierdzeń zawartych w aneksie. Nie wiem skąd przekonanie o wyłączności i gratisie dla Agory. Nikomu nie dawałem takich przywilejów. Komunikat prasowy wisi na stronie https://www.facebook.com/mediatenorpolska/ wraz z informacją, że raport jest bezpłatnie dostępny dla każdego. Kto chciał to skorzystał. Ze sformułowaniami ‘przykicał’ i ‘wzruszająca akcja’ nie polemizuję, to nie moja retoryka. Podobne raporty zamawiają klienci z całego świata i nikt nie podważa ich rzetelności. Biorąc pod uwagę główny tekst, który – mówiąc kolokwialnie – ‘trzyma się kupy’, dziwi agresja aneksu.

  7. nameste’s avatar

    Irek :

    Komunikat prasowy wisi na stronie https://www.facebook.com/mediatenorpolska/ wraz z informacją, że raport jest bezpłatnie dostępny dla każdego. Kto chciał to skorzystał.

    No cóż, wypada przeprosić, to efekt starannego przemilczenia Kublik, skąd mianowicie powzięła informacje o raporcie; brzmiało, jakby same przykicały. Pewnie pilnie obserwuje facebooka, który, btw, nie jest dostępny dla wszystkich i oczekiwanie, że co na facebooku, to publicznie wiadome, jest trochę aroganckie.

  8. telemach’s avatar

    irek :
    nameste :

    facebooka, który, btw, nie jest dostępny dla wszystkich i oczekiwanie, że co na facebooku, to publicznie wiadome, jest trochę aroganckie.

    Nie zgodzę się. Jest to nie tyle oczekiwanie co powszechnie rozpowszechnione milczące założenie. Czy jest aroganckie – nie wiem, w pewnych przypadkach zapewne. W przypadku mediów i instytucji publicznych jest ono szkodliwe bo bezbrzeżnie głupie i na odwrót.

    Gdy redaktor/ka pierwszego programu PR nawołuje mnie do „śledzenia” czegoś tam „na profilu jedynki na fejsbuku” nie jestem oburzony lecz przerażony. Ignorancją i bezwstydem.
    Pracownik mediów publicznych (czyli w założeniu będących własnością i dobrem wspólnym) zupełnie świadomie jest tubą propagandową korporacji handlującej prywatnością. Jest naganiaczem na prywatną łączkę korporacji i aby naganianie było skuteczniejsze plasuje część publicznej debaty tam, gdzie trzeba podpisać cyrograf korpocwaniakowi. Albo – jako alternatywę – pójść na spacer. Zdjęcie gaci przed korpo warunkiem uczestnictwa w debacie publicznej w demokratycznym kraju.
    I nikt nie wychodzi na ulicę w proteście przeciw robieniu z polskiej demokracji bantustanu.
    Rzygać się chce. Przepraszam za nadużywanie terminu „bantustan”.

  9. nameste’s avatar

    @ telemach:

    Zgadzam się w 100%. Ale tego wydają się kompletnie nie rozumieć nawet organizacje, którym stanowczo nie powinno być po drodze z korpo; por. równo trzyletniej dawności nota buk wam w twarz.

  10. nameste’s avatar

    Aha, jeszcze jeden aspekt „szkodliwości i bezbrzeżnej głupoty”. Instytucja publiczna, na przykład Teatr Polski we Wrocławiu...

    Śmierć i dziewczyna. Facebook znów blokuje profil Teatru Polskiego

    ...zgadza się na podleganie cenzurze tych fejsbukowych dupków, cenzurze ostrzejszej (co do poziomu pruderii) niż w PRL‑u.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *