skrzyżowania

Znowu anuszka. Blogonotę Symbolika chrześcijańska w polskich instytucjach trudno czytać inaczej niż jako ściemę/tanią‐prowokację [wybrać stosownie do poziomu sympatii dla autorki], strukturalnie tożsamą z jadowicie ironicznym (w intencji) bzdurzeniem (realnie) Terlikowskiego, co też potwierdzają komentarze.

Stamtąd do „Tygodnika Powszechnego”, który zrobił z wyroku Trybunału temat numeru. Nie ma co się zatrzymywać (chyba że ktoś chciałby poćwiczyć dekonstrukcję demagogii w trzech łatwych krokach) na wypowiedzi Zolla: jakby się uparł ten prawnik (dość dosłownie: z bożej łaski), ex‐prezes‐TKex‐RPO, żeby dokumentować swoją służebność. Za to w „przeglądówce” znajdziemy kilka ciekawostek (konsekwencje dla austriackiego krzyżo‐wieszania szczególnie mocnej postaci tamecznego konkordatu czy „klauzula sprzeciwu” jako rozwiązanie bawarskie – uczeń [rodzice?] musi dowieść, że krzyż w klasie rzeczywiście doprowadził do realnej dyskryminacji w stosunku do konkretnej, uczniowskiej osoby). Tamże autor zadaje kilka „zasadniczych pytań”:

Po pierwsze, pytanie o charakter relacji między wiarą a prawami człowieka. Czy istnieje tu sprzeczność? Czy, formułując rzecz inaczej, nie liczy się ewolucja Kościoła, gdzie kolejnymi etapami był Sobór Watykański II, który uznał wolność religii, oraz nauczanie Jana Pawła II, który w walce z totalitaryzmem łączył kategorie wiary, godności ludzkiej i praw człowieka?

Dlaczego otóż w kwestii prawakształtu instytucji państwowych miałyby się liczyć ewolucja KRKdeklaracje intencji (z których wszelako niewiele wynika)?

Sprawa druga: jak interpretować dziś ideę wolności religii? Jako „wolności pozytywnej” czy „wolności negatywnej”? [...] Konkretnie: skoro Soile Lautsi argumentowała, że krzyże należy usunąć, gdyż „stoją w sprzeczności z duchem laicyzmu”, w jakim chce wychować dzieci, to czy nie powinno się przyjąć, że ów „laicyzm” też jest „religią”, a argumentując w ten sposób, Lautsi usiłuje narzucić innym swą „świecką religię”? [...] A zatem: czy nie jest tak, że każde rozwiązanie będzie oznaczać uprzywilejowanie kogoś, ale czyimś kosztem, nigdy bezkosztowo?

Ja już to przerabiałem, lata temu. Pomijam już fakt, że autor (nieświadomie?) przyznaje, że krzyżo‐obecność w instytucji państwowej/publicznej uprzywilejowuje chrześcijan, a tym samym, że walka o neutralność światopoglądową tych instytucji jest walką z polityką swoistego kolonializmu kulturowego. Reszta odpowiedzi w podlinkowanym (moim) tekście (za którego rozmiar przepraszam).

I kwestia trzecia: czy krzyż na szkolnej ścianie we Włoszech, Austrii czy Polsce to dziś symbol religii, czy rekwizyt – jako symbol kultury i tradycji Europy? A jeśli to drugie, jak chciałoby wielu krytyków strasburskiego wyroku, którzy zresztą niekoniecznie chodzą do kościoła – to jak europejska kultura ma się zmieniać w chwili, gdy wiele krajów kontynentu nie jest od dawna religijnym monolitem?

Co z nimi nie tak? (Mam na myśli wszystkich, co ściemniają w analogiczny sposób; podobnie Zoll.) Miejsce rekwizytów jest na ścianie poświęconej „ikonografii kultury” pośród innych ikon, w pracowni/klasie historii/kultury. Bo to nieprawda, że Europa stoi na tej jednej, wyróżnionej tradycji kulturowej.

Co innego politycznie. Tak, historia polityczna Europy ostatnich 15 stuleci jest bardzo mocno uwikłana w chrześcijańskie prądy, religie (bo przecież nie jedną ;), instytucje, walkę o władzę, wpływy, finanse itd. Dla tzw. katolickich krajów europejskich to równanie prowadzi do pytania o papiestwo. W innych – reformacja zrobiła jednak swoje.

Relikt papocezaryzmu w postaci konkordatu krępuje także Polskę, to (niestety) fakt. I pewnie trzeba będzie pokoleń, żeby się wreszcie tego reliktu pozbyć. A przecież między protestami z 1976 (dot. wpisania do hm, konstytucji – Wielkiego Brata) a ratyfikacją konkordatu (1998) minęło ledwie 20 lat.

  1. Sara’s avatar

    Znakomity post! I stary post, o „laicyzm jest wasza religia” tez swietny.

    W ogole, skad sie wzielo durnowate meme waszoreligionizmu? To jest naturalnie moja aktualna neuroza, wynikajaca z fatalnego doboru lektur w internecie w tym tygodniu, ale omatko, jesli jeszcze raz gdzies zobacze „nauka jest tylko jeszcze jedna religia” albo „rozdzial kosciola od panstwa jest jak religia, ktora chcecie sila wpychac w malutkie i kruche gardziolka naszych dzieci. think of the chuldrunz!11!!1!!”, to po prostu zostane zawodowym trollem D:

    A propos konkordatow, widziales to http://www.concordatwatch.eu/ ? Daleka jestem od siania paniki dla sportu(1), ale niektore z tych konkordatow sa po prostu WTF.

    (1) Jeszcze nie jestem zawodowym trollem. Jeszcze.

  2. nameste’s avatar

    Sara:

    skad sie wzielo durnowate meme waszoreligionizmu

    To jest jeden z wielu przykładów ściągania za nogi do kociołka niczym się nie różnimy (nie myślcie sobie!). Dlatego „ateizm to wiara w nieistnienie” (zamiast, poprawnie, „niewiary w istnienie”), dlatego „państwo neutralne uprzywilejowuje «religię ateistyczną»”, a „jeśli na skuteczność homeopatii nie ma dowodów, to na nieskuteczność [ech: szkodliwość] szczepionek – jest wiele”.

    Potocznie: zrównywanie stanowisk (niepotocznie: symetryzacja) w trosce o to, żeby uniemożliwić przejście na poziom meta‐. No bo np. liberalno‐republikańskie stanowisko ws. neutralności państwa rozgrywa się właśnie tam, na poziomie meta‑, gdy tymczasem religianci (termin za Quasim) unikają tego poziomu jak ognia, bo nie ma uzasadnień pozaestetycznych (i tych, no, lokalno‐tradycjonalistycznych), by przedkładać jedną religię nad inną.

    Tak samo z homeopatią (na poziomie meta‐ pojawia się procedura badawcza z „podwójnie ślepą próbą”, więc homeopatia natychmiast ssie).

    A propos konkordatow, widziales to http://www.concordatwatch.eu/ ?

    Tego konkretnego nie (dzięks), ale generalnie (m.in. postfukowsko) nie umiem inaczej patrzeć na religię [w sensie: globalnie] niż jako na dziedzinę polityki, z całym (niezaskakującym) dobrodziejstwem brudnego inwentarza. Dlatego, mimo że – całkiem w zgodzie z ostatnim akapitem linkowanego tekstu o „neutralności państwa” – pada podobna do naszej deklaracja ws. krzyżo‐wieszaniasporothrix, to jednak w dyskusjach takich jak ta mogę tylko milczeć ;) – bo niefajnie byłoby kłuć kogoś w aż taki idealizm.

    zostane zawodowym trollem

    No, nie wiem. Trochę bezzwrotna strata energii (bo i lulz się szybko przejada). A potem: czy nie jest to autosymetryzacja w stosunku do rozpowszechnionego narodo‐kato‐trollstwa?

    ps dzięks za dobresłowo

  3. telemach’s avatar

    „Znowu anuszka.”
    nameste, odnoszę wrażenie, że jest to trudny przypadek.Ona (autorka) rozumie swoją rolę jako połączenie enfant terrible z advocatus diaboli a swój approach z jakichś niepojętych powodów jako jako prowokację intelektualną. Wychodzi advocatus terrible ze skłonnością do siusiania pod wiatr. Uczestnicy ewentualnej dyskusji mogą też zostać opryskani. Powoli rozumiem Twą (uprzednią) wstrzemięźliwość.
    —–

    Też widzę, że (faktycznie) to już było. Obawiam się jednak, że będzie jeszcze wielokrotnie. Taka już natura zagadnienia.

  4. Sara’s avatar

    @ nameste

    Tego konkretnego nie (dzięks), ale generalnie (m.in. postfukowsko) nie umiem inaczej patrzeć na religię [w sensie: globalnie] niż jako na dziedzinę polityki, z całym (niezaskakującym) dobrodziejstwem brudnego inwentarza.

    Odkad zaczelam sie informowac nt religii, widze tylko gildie religijne, stosujace rozmaite taktyki do promowania solidarnosci grupowej o odstraszania odstepcow od grupy za pomoca skomplikowanego systemu kar i nagrod.
    Potem potrzasam mozgiem troche, a tam, lo, katolicy kooca sie z protestantami ;)

    Dzieki za wyjasnienie!

    @ Telemach
    Pomijajac ambicje Anuszki to bycia ta zawsze obiektywna i niezaagazowana w kazdej dyskusji (the fallacy of the Golden Mean, lalala), to co mnie osobiscie najbardziej zadziwia, jest jej krytyczne bledy w kategoryzacji.
    Generalnie mozna stworzyc pewien schemat dyskursu:
    1. Anuszka tworzy zupelnie nieuprawniona analogie.
    2. Ktos ja informuje, kompletnie zszokowany, ze, oczywista oczywistosc, one of those things is not like the other.
    (Opcjonalnie: 3. Anuszka kwestionuje oczywistosc.
    4. Ktos znajduje sie zmuszony do podania argumentow wyjasniajacych oczywistosc; koniec opcjonalnie)
    5. Anuszka nie odnoszac sie merytorycznie do komentarza ktosia zmienia temat i uderza w „ale dlaczego wy musicie miec zawsze racjeeeee!!111”.
    Kurtyna zapada.

    Ja nie wiem, jak ona to robi, ale zawsze potrafi mnie zaskoczyc.

  5. andsol’s avatar

    Oj, jak irytujące są niepoparte czymś rzeczowym komunały p. Zolla. To jakaś klątwa, że co tamta strona zaczyna mówić, słyszy się coś o “etyce judeochrześcijańskiej”. Sama zbitka ma tyle sensu co “sojusz radziecko‐polski”, a gdy już znajdzie się jakiś wspólny dla dwóch punktów widzenia element, to wkrótce okazuje się, że jest on też w etyce Słowian, Inuitów i co sympatyczniejszych małp. Na moje wyczucie jedynym wyraźnie chrześcijańskim dodatkiem do słowiańskiej etyki jest wymaganie, by nie pożądać osła (z zastrzeżeniem, że bliźniego swego) i to było istotne rozszerzenie horyzontów, bo przed rozprzestrzenieniem się chrześcijan na tych ziemiach, osłów spotykało się tu (wydaje mi się) dużo rzadziej.

  6. nameste’s avatar

    Nie odmówię sobie ;p – komentarz z bloga Szostkiewicza

    anuszka pisze: 2009‐11‐14 o godz. 23:54

    Zamiast zabraniać wszystkim noszenia i wieszania wszystkiego, wolałabym, aby każdy mógł nosić i wieszać co chce. To wydaje mi się doskonalszą wolnością.

    Broniąc wieszania krzyży w szkołach nie sposób uniknąć wpadania w kłamstwa bądź śmieszności. Jak nazwać to “zabraniać wszystkim noszenia i wieszania wszystkiego” każdy niech sam zdecyduje.
    A wolność doskonała anuszki kończy się zapewne na pojmowaniu, że jak każdy wszystko może zawiesić, to równie dobrze każdy może wszystko zdjąć.

    DODANE: @andsol: Szostkiewicz podziela Twoje (i moje) zdanie o Zollu, choć wyraża je oględnie.

  7. kwik’s avatar

    Kiedyś w sprawie krzyża w Sejmie w duchu Anuszki uważałem, że jak się niektórym posłom lepiej pracuje pod krzyżem, to niech im wisi, a reszta też niech powiesi swoje ulubione gadżety motywujące do wytężonej pracy. Poszedłem jednak po rozum do głowy – przecież zdjęcie żony i dzieci stawia się u siebie na biurku, a nie wiesza na ścianie.

    No więc niech każdy nosi i wiesza co chce, ale na sobie i u siebie. A ściany publiczne muszą być dekorowane wspólnie i niekontrowersyjnie.

  8. nameste’s avatar

    kwik:

    Poszedłem jednak po rozum do głowy

    A pawian przydrożny poszedł po r‑do‑g i stwierdziła, że jednak, jednak parytet. 3 prawo dynamiki, czy jakoś tak.

  9. kwik’s avatar

    Toż w w dupę jeża nawet sam Lech Kaczyński jest za.

  10. nameste’s avatar

    Ale co to za przymiar do czegokolwiek, pan LK.

  11. kwik’s avatar

    Przymiar żaden, ale w tym kontekście można go uznać za głos ludu.

  12. Pawian przydrożny’s avatar

    Znaczy, że jak Pawian wiedzieć to:
    Actioni contrariam semper et aequalem esse reactionem; sive corporum duorum actiones in se mutuo semper esse aequales et in partes contrarias dirigi

    to chcieć parytecik? To ci małpiszon....
    A tak na marginesie zawsze wiedziałam, że fizyka i dziedziny fificzne są ściśle powiązane, ale nikt mi nie wierzył.

    A tak bardziej na temat. Chrześcijanie mają obowiązek zaświadczać o swojej wierze. Dlatego nie zgadzam się np. z Haliną Bortnowską, która mówi, że krzyż owszem, ale we własnym plecaku. Chrześcijanie mają obowiązek manifestować wiarę. Jednakże... bo jak zawsze jest „ale”. Manifestować swoją wiarę można wieszając krzyż na SWOJEJ szyi, a nie we wspólnej klasie, czy w sejmie polskim... Tak mnie uczyli, dawno dawno temu, gdy byłam małą małpą i chodziłam na religię. Jakże to było dawno temu.

  13. nameste’s avatar

    @ Pawian przydrożny:
    Pawian jako małpa mądra powinien wcześniej wiedzieć, że parytecik itd.; teraz wie, bo Cię kopło. (I tu miejsce na zacną łacinę.)

  14. Pawian przydrożny’s avatar

    Bo ja bym wolała, żeby nic na siłę... Wal Pan (pokazuje) tu... Zasłużyłam.

  15. online’s avatar

    dobry poczatek

comments are now closed.