Tlingit

Akcja powieści Związek żydowskich policjantów rozgrywa się w wielomilionowej Sitce, w alternatywnej historii Michaela Chabona zaludnionej przez Żydów, Amerykanów i Indian Tlingit. W naszej rzeczywistości owo miasto z tradycjami (niegdysiejsza stolica Rosyjskiej Alaski, miejsce „bitwy o Sitkę” z 1804 i miejsce uroczystego przekazania przez Rosję Alaski kupującemu – Stanom Zjednoczonym – w 1867) ma dziś około 9000 mieszkańców, z czego niecałe 20% to Tlingit, których większość żyje wszakże poza Sitką.

Tlingit wyroili się nie wiadomo skąd jakieś 11 000 lat temu, będąc pierwszą populacją ludzką na terytorium południowo‐wschodniej Alaski. Mnie najbardziej podoba się hipoteza, że przybyli z Polinezji; ich totemiczna sztuka zdradza jakby stylistyczne podobieństwo z polinezyjską maską. Ale tak naprawdę ich pochodzenie owiane jest Tajemnicą. Ich odosobniony polisyntetyczno‐inkorporacyjny język zdradza powierzchowne pokrewieństwo jedynie z atapaskańskim, potrafi wysyczeć / zwokalizować co najmniej 32 spółgłoski (samogłosek jest 8+); nie przejmuje się też zanadto następstwem czasu, odnotowując głównie początek i koniec czynności lub też jej częstotliwość.

Mieli nieźle (pradawne jakoby porzekadło Tlingit powiada, że „w Lingít Aaní [ziemi Tlingit] trzeba być idiotą, by cierpieć głód”), są odwiecznymi rybożercami i zbieraczami leśnych dóbr; dziś ich dietę poszerza ryż i chleb (ci rozproszeni po amerykańskiej kulturze jedzą już, oczywiście, co tam dają).

Dawni Tlingit wierzyli w reinkarnację, w ciągłe odradzanie się w każdym jakiegoś przodka. Z urodzenia dzielą się na dwa fundamentalne klany: Kruka i Orła; dziedziczenie jest matrylinearne. Dzieci matki‐Kruka są Krukami, matki‐Orła – Orłami. Ortodoksyjne reguły zabraniały małżeństw niemieszanych: Kruk musiał(a) poślubiać Orła, dziś zdarzają się wyjątki. Te super‐klany dzielą się dalej na klany (w zwykłym sensie), np. Brązowego Niedźwiedzia czy Orki. Klany składają się z „domów”, rodzaju poszerzonych rodzin (np. Dom Sowy czy Dom Żaby).

Ważną instytucją Domu jest „rozszerzone opiekuństwo”; dorośli, „ciotki i wujowie”, nauczają dzieci rozmaitych przydatnych umiejętności, mają też prawo i obowiązek okazywać wsparcie, ale i ganić niewłaściwe zachowania. Wiele kultur zna podobne urządzenia społeczne.

Kiedy Tlingit zetknęli się z Europejczykami, zdziesiątkowała ich ospa, grypa i gruźlica. Odwrócili się wówczas od szamanów (którzy nie ustrzegli ich przed nieszczęściem), przyjmując w sporej części prawosławie, później popularnością cieszył się też prezbiterianizm. Dopiero od połowy XX wieku trwa wysiłek restytucji języka i tradycyjnej kultury Tlingit. Jedną z najważniejszych postaci ruchu równouprawnieniowego była Elizabeth Peratrovich z klanu Czerwonego Łososia (Kruki), którą upamiętnia obchodzony na całej Alasce Dzień (16 lutego), w rocznicę uchwalonej w 1945 ustawy antydyskryminacyjnej (pierwszej w USA), znoszącej m.in. legalność znaków „No Natives Allowed”, wzbraniających wstępu rdzennym do wielu publicznych placówek i instytucji.

Powyższa czytanka daleka jest od kompletności. Winę za nią ponosi Chabon.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *