w kwestii reformy leksyki wiersza

Czytam sporo wierszy współczesnych w sieci (choć nie tylko tam) i zatrważająco często trafiam na leksykalne lamusy, by nie powiedzieć: trupiarnie. Chodzi o znużone, wytarte do cna mempleksy, uobecniane (choć pozbawione już treści) przez takie leksoznaki jak: bóg, dusza, anioły / diabły / etc., serce (jako nośnik emocji), zwierzęta w roli heraldyczno‐symbolicznej, rośliny w takiejże itd. Prawdę mówiąc, gdy natknę się na któreś z powyższych (lub równie strupiałych), porzucam lekturę wiersza.

Wobec czego zwracam się do autorów jeszcze nie napisanych wierszy o opuszczenie pojęciowych lamusów; po co pisać wiersze stare (i wtórne) od urodzenia?

A czytelniczkom podrzucam pomysł na ‘recykling via resampling’ tworów już (niestety) napisanych. Chodzi o proste podstawienia.

bóg – apka
dusza – neurogleja
anioły/diabły – media
kościoły w znaczeniu nie‐budynków – zajezdnie
serce – tętno (gdy funkcja) lub wątroba (gdy organ)
ptaki zamienić na drony
zwierzęta duże na pojazdy mechaniczne miejskie lub wiejskie
zwierzęta małe na smog względnie owady/pająki
rośliny na zabawki z dzieciństwa lub (gdy idzie o kwiaty lub owoce) martwe natury
itp. (można też uruchamiać własne słownikowe inwencje)

Zaprawdę, zobaczycie wtedy nowy blask tzw. rzeczywistości.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *