głód

Wiersz Joanny Żabnickiej kradnę z dwutygodnika. Bibliografię (nominacje, nagrody) łatwo znaleźć, ale – w moim przypadku – trzeba było dać szansę, kupić los, czesnąć sieć. Autorka lubi średnik oraz przypisy; to wystarcza (bonus: tao praktykowania anty-(auto)lansu).

Wiersz poniższy zabawnie współgra z wakacyjnymi lekturami. Roxane Gay, haha. Romantika Mareckiego (część „wesele”: stadna kąsumpcja & kanibalizacja).

Jeść

Pies leżący przy misce jest
czujniejszy niż którykolwiek z ludzi. Czasem
wyobrażam sobie, że całe wyrzucone
jedzenie wraca w postaci głodu, który wylicza
na głos wszystkie upadłe ziarna i niezebrane mirabelki.

Próbuję sobie wtedy wyobrazić głód, żeby się
na niego przygotować, ale nie potrafię, jakby coś
połykało myśl. Pies pilnuje pustki w misce, żeby
mu się nie wylała.

Droga od Ogrodników z Marly przez Koniec lata do „ku psom” wydaje się (jak dla mnie, po próbkach) prowadzić w dobrym kierunku.

reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *