Z nieznanego mi wcześniej adresu Malkontenty 7. kradnę wiersz Agnieszki Frankowskiej [strona 21]. Spotykałem już jej teksty w różnych miejscach, ale nie było jakoś ani licznika, ani mianownika, wspólnego. Tym razem lekkość formy opakowuje (bolesne) sedna, a użycie nawiasów (lubię nawiasy (i średniki)) b. mi się podoba.
ej ścigamy się
w którym kierunku
– nie ma tego złego –
gdy zjadasz klasyczną
podróżną bułkę (z serem)
jest lżej na duszy (jeśli)
podnosi się próg
tolerancji na ból
(każdy ma swój)
każdy ma coś
– zawsze coś
w każdej chwili
możesz być poza –
bo coś nie pasuje (temu)
bieda pani
nie ma już słów
o nagrodzie zapomnij
nie zdążysz już (już już)
podepnij się pod
zbiorowego jobla
za daleko masz –
za krótko masz –
nie dogodzisz (temu)
daj sobie spokój i weź
psa ze schroniska to
możesz (kota)
bułka zjedzona (i nie ma)
nie będę się (z tym) ścigać
bieda pani nie ma już słów
– skończy się ta poezja –
hau hau akurat akurat
no comments
comments feed for this article
Trackback link: https://nameste.litglog.org/2021/06/hau-hau/trackback/